13.

6.4K 142 11
                                    

Wychodzę z domu, i dzwonię do Antona, skoro tak się potoczył mój wieczór z Karinką, muszę jakoś odreagować. Wszystko szło tak dobrze, jednak ona nie zdaje sobie sprawy z czym wiąże się życie ze mną, zrobię wszystko żeby była bezpieczna i szczęśliwa, ale musimy powiedzieć sobie otwarcie nie jestem dobrym chłopcem, i nigdy nim nie będę, nawet nie chce. Podoba mi się jak inni się mnie boją, jaki mają do mnie szacunek. Chciałbym żeby ona zaakceptowała to kim jestem, ale nic na siłę. Jeśli jutro do mnie przyjdzie, i powie że nici z tego jakoś to przełknę, będzie trudno, ale na pewno dużo łatwiej niż gdyby zrozumiała po kilku latach związku, że takie życie nie jest dla niej. Nigdy nie dawałem nikomu wyborów, tylko zawsze brałem to co chciałem, ale teraz czuję, że nie chcę skrzywdzić tej kobiety, ani jej zasmucić. Mam cichą nadzieję, że wybierze życie ze mną. A wtedy może być pewna, że będę z nią po kres moich dni. Oczyma wyobraźni widzę ją w ciąży, zawsze chciałem mieć, cała gromadkę. Mam już swoje lata, i jak powiedział ojciec czas na potomka, ale nie chodzi tylko o to. Wiem, że ona jest jedyną kobietą, z którą mogę być, i stworzyć coś prawdziwego, stanę się dla niej lepszą wersją siebie. Nigdy nie postąpię z nią jak z Niną, jestem też pewny,  że ona nigdy nie dałaby sobą tak pogrywać, to silna kobieta, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Ujął mnie też jej spokój, rzadko kiedy daje się ponieść emocjom, zawsze spokojna, i wyrafinowana. Wie jak do mnie podejść, wie że krzykiem nic nie załatwi. Jednak wiem, że umie pokazać pazura i skrywaną pasję, wczoraj dała mi małe przedstawienie, jej pocałunki, mogłem z nich wyczytać wszystko. Kiedy myślę o niej, zaraz robię się twardy. Muszę zająć się porządną robotą, a nie myśleć tylko o mojej księżniczce. Zajeżdżam pod magazyn, i witam się z chłopakami, jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem.  Z Antonem stoimy i patrzymy jak moi chłopcy rozpakowują paczki z narkotykami. Na tym towarze zarobię krocie. Nie żebym już miała narzekać na moje zarobki, bo nie oficjalnie jestem pewnie jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Może powinniśmy gdzieś z Karinką wyjechać, kiedy już się zdecyduje, moje myśli przerywa mi Anton.

-Jak randka- pyta odpalając papierosa, a ja wyciągam rękę po jednego.

-Nijak- odpowiadam beznamiętnie- dałem jej czas na zastanowienie się czy chce ze mną być, wiesz jak nasze życie wygląda- kontynuuję i widzę zdziwione spojrzenie Antona, on chyba też nie pojmuje co zrobiłem. 

-No proszę, co ta baba z Ciebie zrobiła- jawnie drwi ze mnie

-To nie Nina, Karinka nie miała styczności z naszym życiem, musi się zastanowić czego chce zanim nie będzie miała ucieczki, bo kiedy powie mi, że zostanie ze mną, już nigdy nie odejdzie- mówię pewnym siebie głosem- gdy dziecinka się zdecyduje nie będzie mogła już przede mną uciec.

-Tak, to rozsądne, aż nie podobne do Ciebie stary- kwituje to wszystko Anton. 

Ja tylko kiwam głową, i wyrzucam niedopałek papierosa na ziemię. Odzywa się telefon Antona, i słyszę jak jeden z naszych ludzi, którzy stoi na straży obwieszcza nam, że mamy gości. Anton patrzy na mnie, i oboje już wiemy co mamy robić. Zaraz zaczynam dyrygować chłopakami, każe im się lepiej uzbroić.  I zajmujemy miejsca,  zewnątrz słyszymy odgłosy strzałów, a ja zastanawiam się kto może być tym samobójcom. Wtedy do środka wchodzi nie kto inny, jak prawa ręka Fabia- no tak to było do przewidzenia- myślę. A zaraz za nim wchodzi we własnej osobie Fabio, czas zacząć show. Schodzę na dół, razem z Antonem, i staję naprzeciwko mojego wroga. Widać po nim, że jest zaskoczony moją obecnością. Uśmiecham się do niego zadziornie, i wiem że dziś jeden z nas nie wyjdzie stąd żywy, i to na pewno nie będzie on. Z tyłu głowy pojawia mi się obraz Karinki, co daje mi siłę, i wolę walki dla niej, dla nas. Fabio mierzy mnie wzrokiem, i widzę jak z każdą sekundą jego pewność siebie maleje, prawie widzę jak już się poddaje, ale wtedy dzieje się coś nie oczekiwanego. Fabio daje znak swoim ludziom, żeby zaczęli walkę. Anton momentalnie popycha mnie w tył, i staramy się schować przed kulami, jednak wszystko działo się tak szybko, i sam nie wiem kiedy dostałem w brzuch. Ból jaki teraz czuję jest nie do opisania, widzę coraz większą plamę krwi, i czuję że zaraz zemdleje. Krzyki moich chłopaków sprowadzają mnie na ziemię, i wiem że to nie czas na moje maziania, ja jestem tutaj szefem. Anton jest cały czas koło mnie, i co chwilę sprawdza jak się mam, razem rozwalamy ich bardzo szybko. Widzę, że Henry prawa ręką Fabia, i jego najlepszy przyjaciel nie żyje. Fabio wtedy zarządza odwrót, i zaczynają się wycofywać, a my jeszcze bardziej nacierać na nich. Jednak coraz mniej mam sił, z każdą upływającą z mojego ciała kroplą krwi, coraz słabszy jestem. Czuję jak zaczynam odpływać, a jedyne co teraz widzę to twarz Karinki. 

OpaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz