Budzi mnie huk trzaśnięcia drzwiami. Odruchowo próbuję zerwać się z miejsca, jednak zapominam o liniach, i worku na głowie. Czego bardzo szybko żałuję, bo moje ciało przeszywa silny ból, jednak dobrze go czuć, to wciąż przypomina mi, że żyję.
-Przyniosłem Ci śniadanie-słyszę znajomy głoś- zaraz uwolnię Cię żebyś mogła zjeść.
Na słowo uwolnię, uśmiech sam wpełzł na moje usta, jednak równie szybko co się tam pojawił zgasł. Pokiwałam tylko głową, i czekałam. Kiedy usłyszałam zamykanie drzwi ściągnęłam worek, i spojrzałam na jedzenie, to samo co wczoraj. Nawet w dzień mojej egzekucji nie zajmą się mną jakoś lepiej.
-Skończyłaś?-słyszę zza drzwi
Kiwam głupio głową, jakby mógł to zobaczyć. On nie słysząc mojej odpowiedzi ostrzega mnie, że wchodzi do środka, i każe założyć worek. Kiedy to zrobiłam do nosa dochodzi mocny zapach perfum. On znowu tu jest. Drzwi się zamknęły, ale zapach dalej się unosił, stąd wiedziałam, że nie jestem sama.
-Smakowało?- zapytał spokojnie
Nie spotkał się z moją odpowiedzią, to co zrobił wczoraj było obrzydliwe, nadal czuje jego obrzydliwe, wielki łapy na mojej szyi.
-Przyszedłem żeby z Tobą porozmawiać, mam już dość niewiadomych Nino-kontynuuje
On ma dość niewiadomych, ja mam dość siedzenia tutaj i bycia braną, za kogoś kim nie jestem.
-Nie jestem Niną-odpowiadam mu szybko
Biorę głęboki wdech żeby się uspokoić, muszę zmienić nastawienie do obecnej sytuacji, potraktuje go jakby był moim pacjentem. Ma ewidentnie problem z przetrawieniem tej zdrady. Wiem, że zdrada jest bolesna, i podłamuje człowieka, ale są inne metody radzenia sobie z problemami, niż porywanie i zabijanie. Nie ważne co ta kobieta mu zrobiła, nie zasłużyła na śmierć.
-Powiedziałam, że nie jestem Niną-mówię- zaszła pomyłka, zdejmij mi worek, a się przekonasz.
-Pamiętasz jak byliśmy na Malcie, i Ci się oświadczyłem?-pyta mnie
-Nie pamiętam, bo mnie tam nie było- mówię jak do dziecka- Kto to jest ta cała Nina?
Uderza ręką o ścianę. Podskakuję przestraszona na krześle.
-Jak masz na imię?-pytam go żeby odciągnąć jego myśli od złości.
-Ty jaja sobie ze mnie robisz kobieto?!-krzyczy na mnie-chcesz skończyć tak jak wczoraj?
Aż wymioty mi podchodzą do gardła. Muszę zachować spokój, i myśleć racjonalnie, pamiętaj Karina to twój pacjent, jesteś na sesji.
-Nie chcę skończyć jak wczoraj, nie rozumiem tylko jednego
-Czego?- jego głos jest tak chłodny.
-Nie słyszysz zmiany w moim głosie, nie widzisz zmiany w wyglądzie?-pytam go- to nie możliwe, żeby ta kobieta była aż tak podobna do mnie, dlaczego mi nie wierzysz, że nią nie jestem?
Czuję jego czujny wzrok na sobie, ile bym dała żeby teraz nie mieć tego worka na głowie, i zobaczyć z kim mam do czynienia, widzieć jego emocje na twarzy, byłoby mi dużo łatwiej. Obchodzi mnie dookoła, a ja jestem gotowa na możliwość nadejścia ciosu, z każdej strony.
-Posłuchaj, przykro mi z powodu tej całej zdrady, rozumiem twój ból, jednak musisz mi uwierzyć, że ja nie jestem nią-zaczynam podnosić lekko głos- zdejmij mi w końcu ten worek, i przekonaj się.... proszę-dodaje już znacznie spokojniej.
-Znam twoje gierki, wiem do czego jesteś zdolna, już nigdy Ci nie uwierzę-odpowiada wyraźnie zły.
-Trzymasz mnie mnie tutaj Bóg wie ile czasu, tak nie można
-Ja mogę wszystko dziecinko, mówiłem Ci że zapłacisz za zdradę, jak oznajmiałaś mi, że odchodzisz do niego.
Siłuje się sama ze sobą, nawet święty by stracił cierpliwość, coraz bardziej boli mnie ciało, a mojej walce towarzyszy jego śmiech, co jeszcze bardziej mnie nakręca. Z tych wszystkich emocji czuje, jak słone łzy zaczynają mi kapać po policzkach. Nie mogę się opanować, przyszedł i mój kres wytrzymałości.
-Jesteś chory-krzyczę do niego- powinieneś się leczyć.
Wiem, że pewnie tym rozzłoszczę go jeszcze bardziej. Mam to w dupie, niech zrobi ze mną co chce. Już mi wszystko wisi, równie dobrze mogę zginąć tutaj. Tylko niech będzie tak miły, i chociaż zdradzi mi datę mojej śmierci. Czuję go za sobą, czuje jego ciepłą dłoń na karku, i spinam się cała, jednak postanawiam się teraz nie odzywać. Cierpliwie czekam na jego ruch. W duchu modlę się, żeby w końcu się opamiętał.
-Costa- nagle woła kogoś.
Słyszę, jak drzwi się otwierają.
-Szefie?-rozlega się głos
-Zabierz ją, jedziemy na magazyny, nie będę załatwiał brudnej roboty w domu.
Przegrana spuszczam głowę. Mrugam mocno powiekami. Nie mam zamiaru wylewać więcej łez, przez tego psychopatę. Plus jest taki, że w końcu skończy się moja męka. Pewnie sama, w przeciągu kilku dni wyzionęłabym ducha. A tak śmierć będzie szybka, i mam nadzieje bezbolesna. Wczoraj mówił, że kulka w łeb. Brzmi to o wiele lepiej, niż konanie w męczarniach.
CZYTASZ
Opaska
RomanceDorian zleca porwanie swojej byłej narzeczonej, która teraz jest z jego największym wrogiem, co się stanie gdy zamiast niej, w jego ręce wpadnie niewinna dziewczyna.