21.

4.7K 109 2
                                    

Żegnam się z ojcem, i  moim nowym dostawcom Vito, który zajmuje wysokie miejsce w Camorze. Kiedyś byliśmy wrogami jednak teraz czasem nasze drogi się łączą i współpracujemy ze sobą. Ojciec obraca się w moją stronę.

-Uważaj na niego, Camorra bywa bezwzględna jak my Synu. 

-Wiem, ale nasze stosunki jeszcze nigdy się tak dobrze nie układały jak teraz. 

Jestem ich pewny, są na moim terenie, nic nie odwalą to więcej niż pewne. Jeśli by ze mną zadarli to pożałują i tyle. Nie pierwszy, i nie ostatni rozlew krwi. Ojciec wsiada do swojego auta, i odjeżdża. A ja w końcu mam dziś wolne, zajęło nam to trochę dłużej niż myślałem, ale już wracam do swoich dziewczyn. Jestem bardzo ciekawy jak poszło ich zapoznanie się. Nikt się do mnie nie odezwał nawet Anton, więc jestem lekko mówiąc trochę zaniepokojony. W końcu parkuję auto w garażu i wchodzę do domu. Rozglądam się lecz, w salonie nie ma nikogo, słyszę że coś się dzieje w kuchni. Im jestem bliżej tym bardziej słyszę głos Karinki. 

-A jak robi kotek?- pyta Arii.

-Miau miau- miauczy moja córka.

Postanawiam pozostać chwilę w cieniu, i napawać się szczęściem jakie mam. Dziewczyny widać, że chyba się dogadują. Karinka coś gotuje, i w między czasie dogląda Arii. Po raz pierwszy od bardzo dawna, poczułem że mam dom, w którym jestem szczęśliwy. Moje ukrywanie się nie trwało długo, bo szybko moja córka mnie zobaczyła, i zaczęła mnie wzywać do siebie. Karinka się odwróciła w moją stronę, a ja już z Arią na rękach podszedłem do niej, i pocałowałem ją. 

-Robię dla nas kolację- mówi Karinka. 

Podchodzę z Arią do kuchenki i nachylamy się nad jedzeniem. 

-Bleee- mówi moja córka.

-No wiesz co- mówi do niej Karinka pocierając jej policzek z czułością. 

-Jak wam poszło?- pytam.

-Chyba dobrze, jak widzisz- patrzy mi w oczy.-Jest cudowna Dorian.- dodaje. 

Serce mi rośnie słysząc to, bardzo chciałem żeby obie się polubiły. Teraz zdaję sobie sprawę z tego jak głupie były moje wcześniejsze obawy. Karinka nigdy by nie pozwoliła żebym wybierał pomiędzy nią, a córkom. Wiedziałem, że jest dobrą kobietą, idealnym materiałem na żonę i matkę. Znamy się, tak krótko, ale chcę żeby niedługo została Panią Lebiedjew. Mam też już swoje lata. Pragnę już mieć rodzinę przy sobie, wracać do domu, i za każdym razem czuć to co dzisiaj. 

-Jestem brudna?- pyta mnie moja księżniczka.-Aria karmiła mnie swoimi ciasteczkami.

-Nie- odpowiadam szybko i całują ją tym razem w czoło. 

Kiedy odrywam od niej usta, widzę w jej oczach wielką miłość, i oddanie. Jestem najszczęśliwszym mężczyznom na świecie. Idziemy do jadalni i wsadzam Arię do krzesełka. Sam siadam przy stole i czekam na Karinkę, która przynosi jedzenie. Do jadalni przychodzi Anna i proponuje, że zabierze Arię ze sobą i nakarmi. Ja się bez problemu zgadzam, ale widzę jak Karinka patrzy na nimi czujnie, jakby nasłuchiwała czy z mała nie chce do nas wrócić. 

-Instynkt macierzyński Ci się włączył- pytam ją ze śmiechem.

-Ha ha bardzo śmieszne- odpowiada z sarkazmem. 

W trakcie jedzenie z Karinką, któreś ciągle ma  coś do powiedzenia, to zadziwiające ile mamy tematów do rozmów, i jak dobrze się czujemy w swoim towarzystwie. 

-Możesz mi gotować cały czas- stwierdzam na koniec. 

-Może dla odmiany, kiedyś Ty zrobisz coś mi- Karinka odbija piłeczkę. 

-A co będę miał z tego- mówię z moim chytrym uśmiechem. 

Ona już wie o co mi chodzi i rzuca we mnie serwetką.  Na co ja udaję złego i kieruję się w jej stronę, ze szklanką wody w ręce. 

-NIE WAŻ SIĘ- mówi niedowierzając 

Widząc mój pewny krok, wstaje szybko od stołu i lekkim niczym sarenka ucieka przede mną. Podążam za nią, łapię ją za kark i przyciągam do siebie, jej wesołe piski przywołują do nas jej stróżów. Teo i Wsilija. Wbiegają do jadalni, i patrzą najpierw na roześmianą Karinkę, a potem na mnie ze szklanką wody. Ich miny mówią same za siebie. Nie widzieli jeszcze mnie w takiej sytuacji. 

-No tak dlaczego mnie nie dziwi, że jesteście tutaj w mgnieniu sekundy- mówię poważnie Dorian. 

Chłopaki od razu spuszczają wzrok. Jestem mocno zazdrosny, o to jak oni ją traktują, ale tez zadowolony, bo wiem że dadzą się pokroić za nią. To pokazuje jak ta kobieta wszystkich sobie owijała wokół palca. 

-Wynocha- drę się do chłopaków i znowu odwracam się do Karinki. 

-Zazdrośniku Ty- mówi i uderza mnie lekko w klatkę. 

Kładę dłonie po obu stronach jej twarzy. I składam pocałunek na ustach. 

-Dziękuję- mówię tylko.

-Za co- pyta mnie a jej oczy jak zawsze błyszczą gdy patrzy na mnie. 

-Za to co zrobiłaś dla mnie, będę Ci wdzięczny za to wszystko do końca życia, zakochałaś się we mnie pomimo tego, że Cię porwałem, a to brzmi tak niedorzecznie- ona zgadza się ze mną, i dodaje swój dźwięczny śmiech. 

-Zgadzam się- dodaje i całuje mnie w policzek.- Ale teraz się cieszę, że mnie porwałeś, kto by pomyślał ile to dobrego wniesie do naszego życia. 

-Do twojego tak zyskałaś bardzo przystojnego mężczyznę, z charyzmą, ponad przeciętną inteligencją..- mówię 

-I do tego nieziemsko skromnego- dodaje od siebie.

-Dokładnie-kwituję.-A ja cóż..- patrzę na nią jakbym się jej brzydził.

Karinka zaczyna się śmiać. Uwielbiam ją rozbawiać, a jej śmiech jest moją ulubioną melodią na świecie. 

-Co się tu dzieje?- pyta Anna głosem jakby mówiła do dzieci. 

-To Dorian- Karinka podchodzi do Anny i odbiera Arię, z jej ramion która lgnęła do niej. 

Dziewczyny kierują się do salonu, a ja z uśmiechem mijam Annę, całując ja przelotnie w policzek, i idę za moimi dziewczynami. 


OpaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz