Astma-Lankyon

39 2 0
                                    

Akcja ma miejsce w odcinku 30

Dwa smoki toczyły między sobą zaciekłą walke w kryształowej sali. Nikt nie mógł nic zrobić ,aby je zatrzymać przed pozabijaniem się nawzajem.

W pewnej chwili smok ognia zatrzymał się nagle ,gdy poczuł ucisk w gardle i płucach. Jego brat,a zarazem przeciwnik, również się zatrzymał, pzryglądając się bratu z wyraźnym znakiem zapytania .Czemu nie walczył?

Valkyon wrócił do swojej ludzkiej postaci, klęcząc na ziemi na kolanach przed wielkim smokiem lodu i łapiąc się za gardło. Nie bał się, że Lance go zaatakuje, obawiał się czegoś innego.

Jego twarz zaczęła farbować się stopniowo na czerwono, gdy zaczęło mu brakować powietrza. Jego astma dała o sobie znać jak zwykle w nieodpowiednim momencie.

Podczas gdy on się dusił, próbując łapać oddech, Leiftan stanął za nim z mieczem w dłoni i zamachnął się, gotowy pozbawić go życia. Jednak tak się nie stało.

Lance swoim ogonem odepchnął daemona, posyłając go z głośnym hukiem na pobliską ściane. Przemieniłsię z powrotem na nowo stając się faery.

Usiadł obok swojego młodszego brata i ostrożnie złapał jego dłonie, biorąc je w swoje własne. Valkyon nakierował swój przerażony wzrok na twarz Lance'a.

-Nie dotykaj go!-zawołała kitsune z nienawiścią w głosie. Była gotowa obronić Valkyona ,jednak to nie było konieczne.

Lance otworzył swoje skrzydła, nie przerywając kontaktu wzrokowego z Valkyonem, gdy zaczął nimi machać, tworząc powiew powietrza na twarz drugiego smoka.

-No już, spokojnie. Oddychaj. Tak jak ja. Patrz.-Mówił uspokajająco Lance, biorąc głębokie wdechy i wydechy, dając przykład bratu.

Valkyon ledwie widział na oczy z powodu gromadzących się w jego oczach łez, jednak starał się podążać za wskazówkami, jakie dawał mu Lance.

Zaczął stopniowo się uspokajać. Nie dlatego, że odzyskiwał tlen ,ale dlatego, że w jego bracie wciąż było dobro. Nie zabijając go i pomagając mu to udowodnił i to go cieszyło najbardziej.

Twarz Valkyona zaczęła wracać do swoich kolorów, gdy niewielkie ilości powietrza zaczęły docierać do jego płuc.

-Lance...Boje się...-szepnął wciąż przestraszony Valkyon.

Lance uśmiechnął się uspokajająco do brata, delikatnie przyciągając go do uścisku. Jego brat był blady i podejrzewał że niedługo odleci. Valkyon słabo oddał ten gest z małym uśmieszkiem.

-Już dobrze .Jestem tu.

Lance nie przestawał go przytulać ,nawet gdy widział jak Miiko na niego patrzy. Nawet gdy złapali Leiftana, a gdy tylko próbowali podejść do nich, zatrzymała i ch kitsune

-Dajcie im chwile.

Valkyon poczuł jak osłabienie daje mu się we znaki i oparł się całkowicie o Lance'a .Mroczki zaczęły tańczyć przed jego oczami. Chciał odpocząć. Chyba nigdy nie czuł tak dużej potrzeby snu jak teraz. Poczuł delikatny dotyk dłoni swojego brata na swojej głowie.

-Śpij...Dobrze ci to zrobi

-A-ale nie moge...rozdzielą nas...

-Zobaczymy się jeszcze.

-Masz na to moją gwarancje.-orzekła Miiko, zaczynając się niecierpliwić.

Valkyon pokiwał głową. Nie pamiętał, co działo się dalej, ponieważ zasnął w ramionach Lance'a, kołysany przez niego do snu.


One-shots (ninjago,tf4,eldarya)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz