Odwrót(Lance+Valkyon,odc 30)

19 1 6
                                    

pov Lance'a

Bitwa była zaciekła.Każdy,kto stawał na mojej drodze ginął w cierpieniu.Zupełnie niepotzrebnie,gdyby od razu mi się poddali,byłoby zupełnie inaczej.Mogliby żyć,lecz zdecydowali sami.Zauważyłem mojego brata,walczącego z walkiriami u boku tej ziemianki,która ewidentnie na niego leciała.Tworząc wokół nich krąg niebieskiego ognia,oboje spojrzeli na mnie.Ziemianka była przerażona,natomiast twarz mojego brata była nieodczytywalna.

-Valkyonie,daję ci ostatnią szansę,aby do mnie dołączyć.-powiedziałem stanowczo,stając przed  nimi.

-jesteś szalony!Nigdy nie pójdę za tobą w szaleństwie!-wykrzyczał.Krew się we mnie zagotowała,wykrzywiłem twarz w grymasie złości.

-a więc umieraj!

Rzuciłem się z atakiem na Valkyona,usiłując złapać go za szyję i skręcić mu kark,lecz on odepchnąl mnie na ziemię i szybko wstał.Wyciągnąłem z kieszeni sztylet,z dzikim okrzykiem rzuciłem się w jego kierunku.Gdyby nie niebieskowłosy elf,który go zasłonił włąsnym ciałem,Valkyon dostałby potężny cios w klatke piersiową.

-Ezarel?!Co ty zrobiłeś?!!-krzyknał mój brat,łapiąc swojego przyjaciela,który zemdlał.Próbował go ocudzić,lecz na próżno.

-żałosne-zadrwiłem.

Przeobraziłem się w smoka i wzniosłem się spowrotem w powietrze kontynuując walkę.

Po chyba kilku minutach,postanowiłem zrobić sobie chwilkę przerwy na plaży.Nikogo już tam nie było,wszyscy wycofali się na równiny.Usiadłem na kamieniu,wycierając krew z twarzy

-Lance!

Zaskoczony wstałem,zauważając że to mój brat idzie.Na początku sądziłem,że się na mnie rzuci w zemście za zranienie jego przyjaciela,lecz zauważyłem,że jest on bezbronny.Podszedł do mnie i dopiero wtedy zauważyłem jego zrozpaczone spojrzenie.

Mój młodszy brat stał przede mną,łzy spływały mu po policzkach.Najwidoczniej bardzo go dotknęło to co się wydarzyło.

-czego tu szukasz?-zapytałem,zakładając ręce za plecy,czekając na jego ruch.

-umowa-powiedział,na co uniosłem brew pytająco  -pójdę z tobą,pod warunkiem,że zostawisz K.G w spokoju.

Zastanawiając się nad tą nietypową propozycją,podszedłem do niego powolnym krokiem.Valkyon przełknąl ślinę,patrząc mi w oczy.Spojrzałem w jego,widząc tylko jego strach i rozpacz.

-dlaczego miałbym ci zaufać,hm?-zapytałem,czyszcząc sztylet od krwi elfa.Valkyona przeszedł dreszcz.

-pokonać jednego smoka latwo,lecz dwa są niezwyciężone.Podbij ziemię kapp,memorie,świątynie Fenghuanhów ale prosze,zostaw moich przyjaciól i mieszkańców centrali.Nie zasłużyli na taki los!-wyjaśnił.JEgo głos był bardzo napięty,co jakiś czas przerywało mu łkanie i czkawki płaczu,które próbował opanować.Patrzyłem na niego chwilę,rozważając propozycję.Mimo,że dałem mu wielę razy ofertę,nie zaszkodzi dac mu jeszcze jednej szansy.W końcu,lepiej późno niż wcale,czyż nie?

-niech ci będzie-złapałem jego podbrudek między palce,nakierowując jego załzawione oczy na mnie.Był pełen uległości-podążaj więc za mną,braciszku.

Skinął głową i podążył za mną w stronę wody.Maridy widząc tego,który mnie zdradził,były gotowe się na niego rzucić,lecz powstrzymałem je zanim zdążyły wykonać ostatneczny ruch.Valkyon szedł co jakiś czas zerkając w stronę kwatery.Wskoczyłem na pokład,podając mu rękę.Wziął moją dłoń bez zastanowienia.Bardzo mi się podobała jego uległośc,kto wie do czego można to jeszcze wykorzystać.(jeśli wiecie co mam na myśli).

Gdy tylko weszliśmy na pokład,przygwoździłem brata do ściany,zaciskając dłoń na jego gardle.Spojrzał na mnie zdezorientowany,trzymając swoje ręce na mojej,nerwowo przełykając ślinę.

-spróbuj tylko znowu mnie oszukać,a nie zawacham się ciebie zabić,rozumiesz?-zapytałem ze swoim wrednym uśmieszkiem

-tak,rozumiem....-powiedział cicho,ledwo mogąc oddychać.

-dobrze.

-wycofaj ludzi.-błagał,patrząc znowu na kwaterę,gdy w powietrzu można było usłyszeć czyjś krzyk

-zrobię to-potwierdziłem-ale najpierw my stąd pójdziemy.Potem wydam rozkazy.

Valkyon skinął glową,nie ośmielając mi się niczego narzucić.

-jestes słodki,kiedy jesteś taki uległy-powiedziałem z chichotem,liżąc jego policzek.Sapnął zaskoczony moim działaniem.Jak gdyby nigdy nic puściłem jego szyję i poszedłem wydać rozkazy,a mój brat za mną.

One-shots (ninjago,tf4,eldarya)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz