Pov Valkyona
Przechadzalem się po statku lancea ktory zabierał mnie na wycieczkę na memorie. Niepotrzebnie mu wspomniałem o memori na przesłuchaniu. Sądziłem że w ten sposób odgonie go od zniszczenia kryształu jednak stwierdził że mu się przydam i tak oto jestem.Na jego statku.Na środku morza.Z obcymi ludźmi .Trochę mnie to przeraża . Nigdy ich nie widziałem. Znam tylko kilku Z nich ale tylko przelotnie. Nie znam stąd nikogo oprócz mojego brata. Z jakiegoś powodu pozwolił mi chodzić swobodnie po pokładzie.W sumie i tak nie mam jak uciec za dużo maridów dookoła. Jeszcze sobie krakena oswoił na dokładkę.
Spacerujac pod pokładem zastanawiałem się ciągle nad tym jak dac znać kwaterze dokąd się wybieramy. Miałem wiele pomysłów lecz musiałem wybrać ten najlepszy.Nie może się nie udać musi być jakiś plan ktory mnie nie zawiedzie.
Idąc po korytarzach usłyszałem za sobą czyjeś kroki.Stanalem w miejscu i odwrocilem się z nadzieją zobaczenia mojego brata ale niestety to nie był on.
Był to nieznany mi mężczyzna.Wygladal podejrzanie i miał obleśny uśmiech na ustach.Przyglądał mi sie uwaznie kilka krokow za mna .Poczulem mdłości. Starałem się zignorować jego obecność jednak poczułem jak łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie.Krzyknalem Z zaskoczenia ale jego ręka momentalnie zakryła moje usta.Zaczal mnie ciągnąć do jednej z kajut. Próbowałem za wszelką cenę się wydostać lub zawołać po pomoc ale było to daremne.Nie chciałem tak skończyć. Nie w ten sposób . Nie chce być wykorzystany przez tego zboczenca.
Chciało mi się płakać. Jak tylko pomyślę co ma się tu wydarzyć .....chyba zaraz zwymiotuje.
Mężczyzna rzucił mnie na łóżko i zawisł nade mną. Ciągle trzymał rękę na moich ustach A ja za wszelką cenę próbowałem się od niego oderwać.
-zamknij się spodoba Ci się-powiedział obrzydliwym głosem.Mimowolnie Z moich oczu poleciały łzy. Nie mam jak się bronić jest silniejszy i ma nade mną przewagę. Poczułem jak jego ręka wędruje po moim ciele.Próbował zdejmować mi spodnie.Bardzo mi się to nie podobało .
Ze strachu cały się trzęsłem ale jednocześnie nie mogłem się ruszyć.Bylem sparaliżowany strachem. Wtedy ktoś chrząknął.Mężyczna popatrzył zaskocozny na coś za mną i natychmiast ze mnie zszedł. Spanikowany cofnalem się do tyłu wpadając na kogoś. Na początku byłem gotowy zadać cios ale zauważyłem że to mój brat.
Lance
Objal mnie ramionami patrząc niebezpiecznie na mężczyznę.Był wściekły widziałem gniew w jego oczach. Chyba domyslil się co chciał zrobić. Poczułem się bezpiecznie gdy ten zboczeniec wyszedł.
To mnie jednak nie uspokoiło ciągle był na statku.
Rozplakalem się.
-już wszystko dobrze nic ci się nie stanie słowop-powiedział uspokajającym głosem obejmując mnie ramionami.Nie wiem teraz czy płacze z powodu szoku czy z powodu tego że od dawna nikt mnie nie przytulil w ten troskliwy sposób.
-Czemu-wymamrotałem nie widać sensu tego pytania.Nie miał powodu i to było wiadome.Nie wiem czemu zadalem to pytanie mozw dalej przeleciał przeze mnie szok.
Lance tylko naciągnął na mnie koc widząc że samo przytulanie niewiele czyni.Wzialem kilka glebokich wdechów i wytarłem łzy z twarzy chcąc zachować odrobinę przyzwoitości.
-jeśli chcesz możesz płakać nikt tu nie wejdzie bez pukania-zapewnil mnie niebieskooki gładząc mój policzek dłonią w rękawiczce. Pozwoliłem sobie wyrzucić z siebie emocje płacząc w starszego brata.Bardzo mi tego brakowało od dawna nie płakałem nie licząc Z bólu.Lance nie mowil wiele niekiedy mówił "wszysko dobrze" "jestem tutaj" "jestes bezpieczny".
Nigdy nie sądziłem że cos takiego może mi się przytrafić. Okej wiem że nie tylko kobiety są obiektem gwałtu lecz nigdy bym nie pomyślał że ktoś zainteresuje się mną. Lance pozwalał mi płakać wtulony w niego.Poczułem jak się o mnie martwi. Trzymałem się mocno jego ramienia jakbym był malutkim dzieckiem .pewnie wyglądam żałośnie.
-gdybym teraz nie odpoczywal i nie pomyliłby kajut mogło by dojść do tragedi-pwiedzial do siebie lance mamroczac w moje wlosy. Wtulilem się w niego mocno cały roztrzęsiony. Nic nie powiedziałem pozwoliłem mu się przytulać.
Nie wiem ile tak siedzieliśmy ale zostaliśmy wezwani na zmianę. Mieliśmy dzisiaj pilnować żeby się nie roztrzaskac nigdzie.Lance zabrał mnie ze sobą i pilnował ze bym był ciągle obok niego.Nie pozwalał się nikomu do mnie zbliżyć. Uspokoiło mnie to i dało mi to nadzieję na odzyskanie dawnego Lancea.
CZYTASZ
One-shots (ninjago,tf4,eldarya)
FantasyTo moja pierwsza tego typu książka.Jeszcze sie ucze więc mam nadzieje że bedzie wam się podobało.