Pov Valkyona
Siedziałem w zupełnej ciszy w opuszczonej stołówce. Na zewnątrz leżał puszysty śnieg, było zimno i ciemno i byłem sam .Jak co roku nadeszły święta A co za tym idzie?Wszyscy wyjeżdżają do swoich rodzin żeby świętować. Ale ja nie mam już z nim ...
Lance zginął na misji zostałem sam A nie mam nikogo innego więc siedzę w pustej kwaterze i cicho szlocham. Oczywiście ograniczam się do swojego pokoju A przyszedłem tu tylko zjeść i wrócić do swojej samotności która będzie mnie ogarniać przez całe życie.
Niespodziewanie ktoś usiadł obok mnie. Postawił swój talerz z jedzeniem i usiadł naprzeciwko mnie na krześle. Zaskoczony odezwałem wzrok od talerza i ujrzałem twarz Karuto.Patrzyl na mnie Z niezwykle spokojna twarzą A nie jak w zwyczaju grymasem na twarzy.Trochę się spiąłem i usiadłem prosto na krześle patrząc na niego chwilę rozważając od czego zacząć rozmowę. Faun patrzył na mnie spokojnym wzrokiem jakby myśląc nad tym samym
-nie wyjechałeś do rodziny?-zapytałem trochę cicho jakby bojąc się że zadałem nieodpowiednie pytanie.Karuto westchnął i odchylił się lekko na krześle
-nie mam do kogo więc po co gdzieś jechać?-skomentowal.Poczulem współczucie do niego.Wiem jak to jest być samemu i szkoda że ktoś jest w podobnej sytuacji
-Naprawde nie masz nikogo?
-mam brata ale się nie lubimy więc to nie miałoby sensu.Zreszta nie jestem typem imprezowicza.
-och?Aż tak się nie lubicie?-dopytywałem nie chcąc żeby temat padł na mnie ale wiem że prędzej czy później tak się stanie
-nie do końca.Ciagle się kłócimy więc to czy spędzimy święta samemu czy nie nie ma dla mnie żadnej różnicy. Ale widzę że tobie ciężko jest bez Lancea -zmroziło mnie nie mam pojęcia czemu.Pocxulem momentalnie chłód chociaż okna były szczelnie zamknięte. Milczałem przez dłuższą chwilę bawiąc się widelcem obracając nim w palcach.Spojrzalem na okno i westchnąłem ciężko. Nie ma co ukrywać i tak zna prawdę A zresztą co mam do stracenia?
-tak przyznaje.Zawsze nasze święta były cudowne i zabawne. Pamiętam do tej pory jak lepiliśmy bałwana i jeździliśmy na łyżwach.-na moje usta wkradł się lekko uśmiecha i zachicgotalem
-Pamiętam jak raz zrobiliście iglo-zaczął Karuto Z lekkim chichotem-ale jak tylko wyszedłeś zawalił się na ciebie-zasmialem się patrząc na jego rozweseloną twarz i kontynuował-wyszedłeś tylko po to żeby lance obrzucił Cię śniegiem. Byłeś cały mokry i nie pozwoliłem Ci wejść w tqki sposób bo musiałbym to sprzątać
Zasmialem się przypominając sobie ten dzień i wtedy nie wiedzieć czemu otworzyłem się przed nim
-raz ulepił bałwana zakładając płaszcz leiftana na niego.On stworzył specjalnie plan jak mu go wyrwać i założył. Mina leifa była bez cenna -obaj zasmialismy się głośno. Nie przejmowalismy się niczym w końcu i tak nikogo nie ma .Westchnąłem i mój uśmiech nagle opadł i spojrzałem w dół-ale to już nie wróci nigdy....Lance nie żyje
Poczułem ukłucia w sercu spowodowane moimi własnymi słowamj. Chciałem żeby tu był ale nie ukrywam rozmowa z Karuto też była dobra.Nie wiem czemu ale czuje się lepiej rozmawiając z nim.Wtedy się ponownie odezwał
-tęsknisz za nim-skinalem jedynie głową-jesteście że sobą tak blisko chciałbym mieć takie relacje z własnym bratem ale mamy różne charaktery i kompletnie nie umiemy się dogadać. Dlatego też nie za bardzo mi szkoda tych świąt to dla mnie jak każdy inny dzień.
-nie chcesz spróbować się dogadać?No wiesz jesteście braćmi
Faun westchnął i podrapal się po karku
- to nie do końca takie proste.Chcialbym ale nie mam zamiaru przepraszać za co S co nie jest moja winą. Moja duma już i tak z nim ucierpiała
Kiwnalem głową w zrozumieniu i ponownie się odezwałem
-wiesz rozumiem to ale nie wolisz znowu być blisko Z bratem?Poklociliscie się czy jak?
-powiedzmy ale wolę nie mówić o tym .A zresztą zaraz znowu się pokllocimu i będzie tak samo .I po co to?-wsłuchując się w jego głos zauważyłem smutek i gorycz. Mozejednak nie ma tej sprawy tak gdzieś jak mówi? Poczułem się trochę senny więc postanowiłem że odniosę rzeczy i się pożegnam.
-njestety ale muszę już iść spać. Jednak bardzo dziękuję Ci za rozmowę-powiedzialrm wstaje Z krzesła i już miałem wziąść swój talerz ale Karuto mnie wyprzedził.
-zabiorę to i tak tam idę
-dziekuje A i jeszcze jedno może to trochę dziwne ale mam coś dla Ciebie.
Faun odniósł talerze do kuchni i wrócił patrząc na pudełko w mojej dłoni. Niepewnie wziął pudło i stała się ukryć uśmiech więc pożegnałem się żeby nie czuł się niezręcznie i poszedłem do siebie spać.
Następnego dnia weszłam do stołówki żeby sprawdzić co u Karuto ale odkryłem Z zaskoczeniem że to nie ma.Zauwaxylrm tylko list na stole więc wziąłem i zacząłem czytać
Hej Valkyonie
Dziękuję za te talizmany braterskie. Domyślam się że były one dla lancea i dla Ciebie więc to dla mnie dużo znaczy.przemyslalem to o czym rozmawialiśmy i doszedłem do wniosku że masz rację . Więc jadę do brata dac mu jeden z talizmanow.Zonaczymy się za kilka dni
Karuto
Mimowolnie się usmiechnalem i poszedłem do kuchni sobie zrobić śniadanie w postaci tosta. Jednak poczułem znowu te pustkę w sercu i rozpadłem się zaczynając płakać. Cieszę się że Karuto nie będzie musiał przechodzić tego samego co ja
Teraz znowu jestem sam...
CZYTASZ
One-shots (ninjago,tf4,eldarya)
FantasyTo moja pierwsza tego typu książka.Jeszcze sie ucze więc mam nadzieje że bedzie wam się podobało.