wyprawa(Lindir i Amarie)

11 1 1
                                    

uwaga postać należy do 

Patrzyłam na ruiny oddalone od nas na środku niewielkiego jeziora. Wiatr rozwiewal moje błękitne wlosy.Przygladalam się zanurzonym do połowy ruinom domu moich rodziców. Poczułam dłoń na ramieniu i spojrzałam na elfa w fioletowe szacie ktory przyszedł tu że mną.

 - na pewno chcesz tam iść kochana?To trochę niebezpieczne a dodatkowo konstrukcja jest nie do końca stabilna A nurkowanie żeby się dostać do środka zajmie trochę czasu na pewno dasz radę?-zapytał mnie tata Z troską na co skinelam głową 

 -nie po to jechałam tu dwa dni Aby się wycofać chodź Lindirze 

 Elf zaśmiał się na moją upartosc i ruszył za mną dowody. Cały czas trzymał moją dłoń żeby mnie nie zgubić oraz się rozglądał dookoła. Jezioro parę kilometrów dalej przeradzalo się w rzekę żeby później mieć ujście do morza. Uważałam na każdy swój krok czułam jak moje ubrania robią się mokre jak końcówki moich włosów .najwidoczniej mojemu ojcu nie przeszkadzała woda. W końcu przestałam czuć grunt pod nogami więc zaczęłam Z nim płynąć. Stanęliśmy jak znaleźliśmy się przed bramą która była pod wodą .

 -gotówka na nurkowanie?

 Skinelam głową biorąc głęboko wdech i oboje zanurzyliśmy się pod wodę. Wodę była wyjątkowo czysta i było bardzo dobrze widać wszystko. Pod nami były małe świecące rybki które mój ojciec przywołał wydając dźwięki podobne do wieloryba na ziemi. Od razu przypłynęły A za nimi było coś jeszcze jak po chwilo się okazało była to wielka ryba pełna zębów która płynęła prosto na nas.Chcualam uciekać ale mój tata mnie zatrzymał i nakazał poczekać gestem rąk.Bylam coraz bardziej przerażona ale mimo to stałam w miejscu. W końcu ryba była obok nas miała białe oczy najpewniej była ślepa oraz światelko na czubku głowy. Trochę poszarpane płetwy i łuski. Płynęła dalej A wtedy tata złapał mnie za rękę i złapał płetwy ryby która zaczęła nas ciągnąć w dół do bramy pod którą przepłynęła żeby zatrzymać się zanim dotknęło ją światło. Lindir pchnął mnie w stronę góry żebyśmy mogli wyjść więc pkynrlam trochę spanikowana gigantyczną rybą która za nami była . W końcu się wynurzyliśmy i weszliśmy oo schodach kamiennego zamku którym niegdyś były te ruintly 

 -spokojnie Ami ta ryba nie jest groźna chociaż wygląda zaufaj mi -odpwiiedzual mój ojciec idąc za mną do przodu. Uśmiechnęłam się lekko i szłam przed siebie .

Weszliśmy do czegoś co było niegdyś sala troniwą. Poszarpane i zgniłe gobeliny wisiały na ścianach wraz z wbitymi włóczniami. Mój tata podszedł do jednej i spojrzał zaskoczony po czym zaczął wymschiwać. Patrzyłam nie wiedząc o co chodzi 

 -bardzo dobra broń ciężko dostępna. To są oryginały wykonane z obsydiabu i metalu dobrej jakości odpornej na smoczy ogień. Kiedyś tak zabijano moich przodków.-wyjasnil mi po czymodlozyl broń .

 Spojrzałam na tron i dostrzegłam coś co świeci . Podeszłam żeby sprawdzić u dostrzegłam korone Z boku zwisywały łańcuszki kolory srebrnego A na koronie były repliki w kształcie gwiazd i księżyców. To było mojego taty albo mamy...przycisnelam koronę do piersi nie wiem czemu ale to zrobiłam i schowała znalezisko do torby ale znalazłam drugą koronę. Była ona złota w kształcie liści. 

 -tato czyje to?-Podeszłam Z nowym znalezieniem i pokazałam mu.Z niedowierzaniem wziął koronę do ręki i wyglądał jakby miał płakać. Na koronie sostrzeglamrowniez smoczą łuske na s3odku wysadzaną jadeitem.

 -to korona jego ojca.Nasu ojcowie walczyli tu Z napastnikami Z Mordoru jednak ich siły były zbyt liczne.Ojcoec zgubił te koronę właśnie tutaj kiedy próbował ratować życie twoim rodzicom ktorzy nakazali uciekać Gil-Galadowi.

 Bez słowa go przytuliłam chcą go pocieszyć. Byliśmy tacy podobni A jednak wiele lat nas dzieli. Rozejrzeliśmy się jeszcze chwilę po ruinach ale oprócz kości i kamieni i glonów nie było niczego konrektnego.No może kilka broni które tata zabrał haha jednak zainteresował mnie sztylet Z białego klejnotu ktory na rękojeści miał węża i smoka. Mój tata znalazł podobny ale czarny .kiedy obeszliśmy to co mogliśmy postanowiliśmy wrócić. Ponownie zanurzyliśmy się i ryba ponownie nas doprowadziła do brzegu na tyle ile mogła. W końcu wyszliśmy z wody cali mokrzy. Było mi strasznie zimno na szczęście na brzegu zostały nasze suche ubrania które założyliśmy stojąc do siebie tyłem. 

Gdy tylko się ubralizmy wsiedliśmy na konie i całą podróż do rivendell dyskutowaliśmy o naszych znaleziskacch .snuliśmy różne teorie spiskowe i to co widzieliśmy. Dwa dni później zawitaliśmy u bram rivendell w nocy gdzie czekał na nas lord Z założonymi rękami 

 -no nareszcie długo was nie było . Miło tak znikać bez słowa?-zaczął głównie do Lindira gdyż jak to czesto tlumaczyl byli razem i powinni sobie o wszystko mówić. Tata tylko co pocalowal w policzek* 

-tez się cieszę że Cię widzę kochany -zasmial się i poszedł odprowadzić konie przez co zostałam sama z wujem 

 - gdzie byliście ? 

 -w ruinach moich rodziców. Znaleźliśmy kilka rzeczy chcesz zobaczyć ?

Elrond uśmiechnął się lekko i nakazał mi gestemzebym podeszła i go3usciskala Zrobiłam to bez zastanowienia A po chwili Dołączył tata ktory wrócił chwilę temu. -chodź pokażemy Ci nasze znaleziska Wszyscy udaliśmy się do komnaty i do rana rozmawialiśmy

One-shots (ninjago,tf4,eldarya)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz