Pov Nevry
Jedno pytanie zdawałem sobie w tym momencie
Dlaczego ich tu zabrałem?
Moja rodzina mój ukochany niebieskowłosy elf i nasze dzieci mała- Temeria i Kiotsu- postanowiłem Z nimi odwiedzić rodziców ale to nie przebiegło dobrze. Ojciec jak tylko spostrzegł uszy Temeri i Ezarela natychmiast kazał ich zabrać A mnie i Kiotsu zostawił. Oczywiście próbowałem ich chronić ale było zbyt duże ryzyko i było zbyt wielu przeciwników A nie chcieliśmy skazać naszych dzieci na widok krwi i walki. Zabrali ich A mnie i kiotsu siłą wzięto do jakiegoś pokoju w którym było ciemno A na ścianie było coś w rodzaju okna.
Przez to okno był widok na salę pełną wampirów. Doskonale pamiętam to pomieszczenie-każdy wampir musi nauczyć się kontrolować swój głód zanim wyruszy w świat. Ćwiczenie polega na tym że dostaje się raz dziennie ofiarę i jeśli się powstrzymał przez kilka dni i go nie zabijemy kończymy szkolenie. Ale to trwa koło dwóch lat. Niektórych stąd pamiętam Z dzieciństwa. Próbowałem zrozumieć czemu tu jesteśmy jednak kiedy tylko Ezarel wraz z Temerią zostali tam wrzuceni moje oczy rozszerzyły się w zrozumieniu i przerażeniu. Zacząłem się szarpać Z całych sił i krzyczeć do mojego ojca żeby ich wypuścił. Widziałem jak Kiotsu który był trzymany za ramie obok mnie nie rozumiał co się dzieje ale był przestraszony moimi reakcjami
-TATO PRZESTAŃ oni ich zabiją! -krzyczałem przez rozpacz, próbując się wyrwać. Ale to nie działało. Nie wiedziałem co mam robić czułem łzy piekące mnie w oczy czułem złość ale i strach.
Oczami wyobraźni widziałem najgorszy scenariusz tego zdarzenia który mnie nawiedzał jak najgorszy koszmar. Spojrzałem na mojego ojca jednak ten nie zwracał na mnie uwagi tylko patrzył w szybe jakby czekał na coś i domyślam się co to było . Ledwo widziałem przez płacz ale widziałem jak Ezarel ukrywa Temerie za sobą jakby chciał ją ochronić przed zjedzeniem. Widziałem jak tamci oblizują zęby i zamknąłem oczy przepraszają wyrocznie za to że nie mogłem ich ochronić. Ale wtedy drzwi gwałtownie się otworzyły. Moja matka wparowała niczym wiatr do sali i pociągnęła mojego ukochanego Z elficką dzewczynką wyciągając ich stamtąd do sali w której byłem . Zarówno on jak i mała byli roztrzęsieni tym co się wydarzyło .
-nevra....-szepnął wstrząśnięty Ez na co od razu się wyrwałem i złapałem kiotsu przytulają moją rodzinę do siebie chcąc ich chronić przed wszystkim. Mój ukochany mąż zaczął płakać na co również się rozpłakałam. Tuliłem ich z całej siły nie chcąc nigdy puścić
- P-przepraszam że was na to naraziłem-szepnąłem przytulają ich .
Wtedy do mojego ojca odwróciła się moja matka która wściekle spoliczkowała tate.
-tobie do reszty odbiło?!-wrzasnęła pokazując kły.-Usiłujesz zabić partnera i dziecko naszego syna?!
-Elena j-a
-nie chce tego słuchać! -wrzasnęła ponownie i odwróciła się do nas na co dzieci schowały się za nami-chodźcie musicie być przestraszeni
Jej łagodny ton uspokoił nasze skarby ale nie Ezarela. Widziałem jego niepewne spojrzenie więc złapałem jego dłoń w swoją i posłałem mu spojrzenie pełne wsparcie obiecując mu bezgłośnie że ich ochronie. Bez słowa poszedł ze mną i moją matką. Specjalnie stanąłem między ojcem A swoją rodziną żeby nie planował im czegoś zrobić i wyszliśmy.
----------------
Siedziałem z Ezarelem na kanapie, elf był okryty kocem u mojego boku. Dalej był roztrzęsiony. Rozpuścił włosy gdyż tak było mu wygodniej i zdjął kamizelke która i tak była brudna od tego szarpania innych wampirów. Wtulał się we mnie pijąc herbatę ziołową na uspokojenie A dzieci bawiły się z Sheitanem zapominając o troskach dzisiejszego wieczoru. Elf nie odezwał się słowem od momentu wyjścia z pokoju ale nie chciałem na niego naciskać. Wiedziałem że to był dla niego wstrząs który musiał przetrawić co nie było takie proste .
- tak mi wstyd za mojego męża-zaczęła kobieta patrząc na mojego ukochanego który spojrzał na nią bez słowa-nigdy nie sądziłam że jego obsesja na punkcie elfów doprowadzi do czegoś takiego
-to nie pani powinna przepraszać -powiedział bez zastanowienia patrząc czy z dziećmi jest wszystko w porządku. Wampirzyca chwilę milczał aż w końcu ponownie się odezwała
-mój mąż jest zbyt dumny
-albo zbyt samolubny, żeby się nami przejmować. Nie obchodzi go że jego syn ma dziecko które kocha ze względu na jej radę był w stanie ją zabić. Nienawidzi nas-Ezarel nie przebierał w słowach . Powiedział to co czuł wiedziałem że zawsze mówi otwarcie o swoich uczuciach i się nie hamuje. Oboje byliśmy zaskoczeni ale mama nie wyglądała na zła czy coś w tym rodzaju o dziwo wykazała zrozumienie i smutek.
Ezarel wziął klient łyk herbaty trzęsącymi się dłońmi trzymając kubek z którego leciała para. Nie mówiliśmy nic przez dłuższy czas do momentu w którym drzwi do domu nie otworzyły się i do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak mój ojciec .
Ezarel od razu cicho zawołał dzieci do siebie I położył je na swoich kolanach pod kocem. Ułożyłem Temerie na swoich kolanach próbując uspokoić przerażona dziecko wtulone w moją pierś. Miałem nadzieję że od bicia serca się trochę uspokoi. Patrzyłem na ojca osądzajac sytuację A on patrzył dokładnie tak samo na mnie. Widziałem w jego oczach furie jednak nic nie powiedział tylko poszedł po schodach na górę omijając nas .Ezarel westchnął Z ulgą. Przyciagnąłem go do siebie ramieniem i szepnąłem ciche słowa pociechy do jego szpiczastego ucha które drgało kiedy podmuch ciepłego powietrza dotknął delikatnej skóry elfa.
-lepiej jeśli wyjedziecie. Ją przyjadę do Was któregoś dnia kiedy sytuacja się uspokoi-zaproponowała moja matka. Widząc że moja rodzina nie czuje się tu bezpiecznie skinąłem jej głową w ciszy tuląc swoje największe skarby.
Gdybym ich wtedy stracił zabiłbym się. Przysięgam na Wyrocznie ktokolwiek ich skrzywdzi zabije
CZYTASZ
One-shots (ninjago,tf4,eldarya)
FantasyTo moja pierwsza tego typu książka.Jeszcze sie ucze więc mam nadzieje że bedzie wam się podobało.