Sytuacja na dziedzińcu była napięta .Wszyscy stali jak zamrożeni ,podczas gdy Lindir stał pomiędzy napastnikiem a ofiarą, którą chronił. Było to małe dziecko w wieku co najmniej 100 lat, było poobijane i przerażone tym co się może stać. Wspomnianym tyranem był ojciec małego chłopca, trzymał w ręku nóż, wyglądał na kompletnego szaleńca.
-Odłóż to i pogadajmy na spokojnie.-mówił Lindir, starając się nie dopuścić do tego, żeby dziecko zostało ranne.
-Tinuvel, chodz tu.-powiedział elf. Dziecko bardziej wtuliło się w Lindira ,łapiąc jego szate w swoje małe rączki w przerażeniu.-To tak mi się odwdzięczasz po latach wychowywania cię?!Ty gówniarzu!
Potem wszystko było tylko chwilą-szaleniec rzucił się w strone swojego syna. Chłopiec uciekł w strone innego minstrela ,a Lindir starał się go powstrzymać, ale wszyscy zapomnieli, że napastnik ma nóż, który wbił się w brzuch minstrela.
Lindir nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa ,wszyscy dookoła krzyczeli i robili zamieszanie. Lindir czuł jak krew spływa pod jego ubraniami po jego ciele. Ogromny ból przeszył całe jego ciało ,ale starał się pozostać przytomny.
Agresywny elf jednak nie skończył. Wyjoł nóż z ciała drugiego i wbił go ponownie ,tym razem mocniej. Dźgał go raz za razem ,a szaty minstrela nabierały szkarłatnego koloru.
W samą pore zjawili sie strażnicy którzy zabrali agresywnego elfa do lochów, podczas gdy Lord Elrond zaczął oglądać jego rany. Pod jego rozkazem wszyscy się rozeszli.
Elrond zerkał na swojego zaufanego doradce ,ale Lindir nie rozumiał o co chodzi
-Mój panie? Czemu mi się tak przyglądasz?
-Mogłeś nawet zginąć ,a mimo wszystko stanąłeś w obronie tego dziecka.To bardzo szlachetny a zarazem szalony wyczyn
Lindir prychnął i spojrzał na swojego pana z uśmieszkiem
-Nie boje się bólu ani śmierci.
Elrond pokiwał głową i kontynuował bandażowanie ran. Przez chwile milczeli.
-Jesteś bohaterem, wiesz?
-Zrobiłem tylko to co do mnie należało.
-Możesz mi jednak wytłumaczyć dlaczego postanowiłeś stanąć w jego obronie?-dopytywał Elrond. Lindir westchnął
-Zdaje sobie sprawe, że Arwena i bliźniaki nie są moimi dziećmi...
Elrond zmarszczył brwi-Co moje dzieci mają z tym wspólnego?
Lindir posmutniał-Kocham dzieci i dobija mnie fakt ,że nie będę mógł mieć swoich.-Elrond popatrzył na niego ze współczuciem-Zresztą...dziecko nie było niczemu winne .Nie powinno tak cierpieć. Nikt nie powinien...
Pozostali w ogrodach jakiś czas, aż nadeszła pora żeby iść na kolacje. Minstrelowi troszke było ciężko wstać, ale wspomagała go myśl, że uratował kogoś od cierpienia
CZYTASZ
One-shots (ninjago,tf4,eldarya)
FantasyTo moja pierwsza tego typu książka.Jeszcze sie ucze więc mam nadzieje że bedzie wam się podobało.