Scary night

30 2 0
                                    

Valkyon biegł przez opuszczoną od kilku lat świątynie, starając się nie patrzyć za siebie. Bał się, co było rzadkością. Uciekał, ale nie wiedział przed kim ale wiedział ż ten ktoś pragnie go zabić. W trakcie ucieczki w poszukiwaniu wyjścia, jego uwagę przykuł dość duża belka drewna, która była wbita w ziemie.| Postanowił zaryzykować.

Zaczął ciągnąć kawałek drewna ,aby spróbować je wyciągnąć. Musiał czymś się bronić. Za każdym razem, gdy podniósł wzrok, mężczyzna był coraz bliżej. I bliżej .A drewno za wszelką cenę nie chciało puścić.

-No dalej, współpracuj!-krzyknął przerażony Valkyon.

W ostatniej sekundzie wyrwał belke z ziemi i uderzył w zamaskowanego sprawce, sprawiając, że jego maska spadła na ziemie. Valkyon upuścił w szoku drewno z rąk.

Stał przed nim Lance, dalej pochylał się nad ziemią pod wpływem uderzenia. Kiedy podniósł wzrok, Valkyon wydał krzyk przerażenia, kiedy zobaczył ,że Lance nie ma oczu. W miejscu, gdzie powinny być, była nicość. Krwawił, a w dłoniach trzymał zakrwawioną (patelnie xd sry musiałam)siekiere. Valkyon nie mógł oderwać wzroku od swojego brata ,który stał przed nim.

Lance spojrzał na niego z szerokim i psychicznym wręcz uśmiechem na twarzy. Jednak nic nie powiedział .Patrzyli na siebie. Valkyon chciał uciekać, ale jego ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Był całkowicie przerażony, dlatego stał tam jak słup, co okazało się jego błędem.

Lance najwyraźniej wyczuł okazje i zaatakował brata, rzucając się na niego i uderzył siekierą w jego biodro. Valkyon wrzasnął z bólu i upadł na ziemie, nie będąc w stanie wstać ponownie. Lance się zamachnął, a młodszy z braci próbował się odsunąć z marnym skutkiem.

-L-Lance, proszę ,przestań!-jego błagania nic tu nie dały.

Lance uderzył ostrzem w jego klatke piersiową, ale nie na tyle mocno ,by dotknąć serca. Valkyon wypluł kałuże krwi na podłoge obok. Czuł jak ból przechodzi przez niego falami za każdym razem jak się poruszył. Lance jakby był w transie. Zamachnął się ponownie...

I na tym Valkyon się ubudził.

Krzyknął tak głośno, że pewnie w świecie ludzi było go słychać. Ciężko dysząc ,zaczął błądzić dłońmi po swoim ciele w poszukiwaniu jakichkolwiek ran. Jednak niczego nie znalazł. Ale to go nie uspokoiło.

Usłyszał jakiś szelest i spojrzał w tamtym kierunku. Na jego łóżku siedział jego brat, czekający na niego z otwartymi ramionami. Patrzył na niego tym swoim czułym spojrzeniem.

Valkyon spojrzał mu w oczy, chcąc się uspokoić, ale przez to bardziej się rozpłakał.

Jak małe dziecko wpadł w ramiona starszego brata, szlochając mu żąłośnie w ramie.Lance jedynie pocierał jego plecy aby go uspokoić. Nie musiał pytać co mu się śniło. Ostatnimi dniami Valkyon miał ten sam sen.Lance ucałował go w czubek głowy ,a oddech jego brata zaczął się stabilizować

-Już dobrze, Valk, mam cię. I nigdy nie mam zamiaru puścić...

One-shots (ninjago,tf4,eldarya)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz