Obudziłam się kilka godzin później.
W sali byli wszyscy, poza Lou.
-Gdzie Louis? -dopiero teraz zauważyli, że już nie śpię.
-Spokojnie, rozmawia z menegerem. Martwił się, że nas nie ma.. -Zayn wydawał się być rozbawiony.
-Czekaj, czekaj... Jak to "że nas nie ma"? Tylko mi nie mówcie, że siedzieliście tu przez cały czas..O ile się nie mylę, przestałam całą noc!
-Hey.. My tylko pilnowaliśmy. Przecież ktoś musiał tu być w razie, gdybyś czegoś potrzebowała. -Lou zdąrzył już wrócić i najwyraźniej bawił się tak dobrze, jak reszta.
-Aha, niech wam będzie.. -nagle coś sobie przypomniałam. -Ey.. Czy w nocy powiedziałam coś głupiego? -kompletnie zapomniałam, że mówię przez sen, zazwyczaj jakieś głupstwa od rzeczy..
-Niee... -przeciągnął Niall, powstrzymując jednocześnie napad śmiechu.
-Eh.. Co tym razem nagadałam? -I tak wiedziałam, że mi nie odpuszczą.
-Nic, nic. Tylko trochę nas nastraszyłaś. -zaśmiał się Zayn.
-Mów, albo wstanę.. -zagroziłam. -Dorwę cię, choćbym miała się czołgać!
-Hahah, muszę to zobaczyć -ciemnooki najwyraźniej nie miał zamiaru się poddać.
Zaczęłam wstawać, tak jak obiecałam.
-Nie, nie, nie.. Nigdzie nie idziesz. -Harry znalazł się przy mnie w ciągu sekundy.
-Muszę to z niego wyciągnąć, a jak widać żaden z was nie zamierza mi pomóc.. -spojrzałam z wyrzutem na grupkę za jego plecami.
-To nic takiego -zapewnił Niall.
-Więc możecie mi powiedzieć - nie ustępowałam.
-Wołałaś jakiegoś Deana mówiąc, że prawie dorwałaś Crowley'a, po czym stoczyłaś się z łóżka z piskiem. -powiedział z powagą Lou.
-Co?! -byłam w szoku. Nigdy więcej seriali przed snem...*
-Hahaha, nie zapomnę tego momentu, jak spadłaś z łóżka i próbowałaś machać nogami, jakbyś gdzieś się wybierała! -nie wytrzymał Niall, a ja poczerwieniałam jeszcze bardziej.
-Starryy.. Zepsułeś mi całą frajdę.. -jeknął Zayn.
-Oh przestań, jeszcze nie raz będziesz miał okazję ją pomęczyć.. -odparł blondyn.
-Jak to? -chyba dużo mnie ominęło.
-Przyszła pielęgniarka. Mówiła, że zrobią ci jeszcze jakieś badania, a poza tym musisz zostać na obserwacji. -poinformował mnie Liam, otwierając laptop.
-Ee.. Skąd masz ten laptop? I wszystko inne.. -dodałam, zauważając torbę w rogu pokoju.
Dałabym sobie rękę uciąć, że wczoraj ich tu nie było..
-Lou pojechał do domu po parę rzeczy. Skoro mamy tu jeszcze trochę zostać, musimy mieć kontakt ze światem i świeże ubranie. -Zayn patrzył na mnie, jakby to, co powiedział, było całkiem oczywiste.
-Wy tu zostajecie? Wcale nie musicie tu być, w końcu to ja jestem praktycznie przywiązana do łóżka..
Po ich minach wyczytałam, że mieli zupełnie inne zdanie.
-Jesteś tu przez nas.. Musimy jakoś pomóc. -Harry zmarkotniał. Chyba najgorzej znosił ten wypadek.
-To wcale nie była wasza wina.. -pocieszyłam go. -Tak, lubię wasze towarzystwo i przynajmniej mam z kim pogadać, ale przecież wy też macie własne życie- musicie spać i pewnie zaplanowali wam kolejne koncerty, wywiady czy coś... Nie mogę was zatrzymywać.. -mimo wszystko miałam nadzieję, że nie zmienią zdania.
-Wiesz, akurat udało nam się przesunąć sesję na inny termin. Trasa skończyła się w LA, więc spokojnie możesz mieć nas tylko dla siebie, bez wyrzutów sumienia -Albo mi się wydawało, albo Zayn mnie podrywał...
Niee, na pewno mi się wydawało.
Nigdy nie byłam podrywana. Nie byłam dziewczyną w ich typie.
Tak właściwie, nigdy nie chciałam podobać się chłopcom. Nie miałam takiej potrzeby.
Chodziłam na mecze piłki nożnej, uwielbiałam motory, a sukienek nie znosiłam.-Nad czym tak rozmyślasz? -spojrzałam na Harry'ego. Chyba przyglądał mi się dłuższą chwilę.
-Przepraszam, mówiłeś coś? -chyba go rozbawiłam.
-Pytałem, czy masz jakieś rzeczy, żeby się przebrać czy coś..
-Umm.. Właściwie nie. Wszystko straciłam w tym pożarze, w którym... -STOP. Oni przecież nic nie wiedzą...
-W którym? I nie kłam. Widzę, że coś nie gra.
-W którym zginęła moja mama. -dokończyłam ciszej.
-Jezu, dziewczyno.. Jest coś, czego nie przeżyłaś? -przejął się. Widziałam w jego oczach wpółczucie, chociaż mogło mi się wydawać.
-To dlatego przyjechałaś do brata? -zapytał cicho Liam.
-Mhm.. Można tak powiedzieć.. -wiedziałam, że będę musiała im powiedzieć.
Chyba naprawdę było ze mną coraz gorzej.. Nigdy nie przywiązywałam się do ludzi. Nie tak szybko..
-Co masz na myśli? Zadzwoń do niego, powinien tu być..
-To nie jest takie proste, jak może się wydawać.. -jęknęłam.
-Co w tym takiego trudnego? -zdziwił się Zayn.
Reszta też chciała znać odpowiedź.
-To trochę długa historia...***
Mamy rozdział 3! :)
Jejuu, pierwszy komentarz ( i czytelniczka ) już jest ^^
W podziękowaniu rozdział dedykowany jej :)
Miał być w poniedziałek, ale całe rekolekcje miałam tak zajęte, że nie miałam kiedy usiąść i napisać ani słowa ;c
Kolejny powinien być jeszcze w tym tygodniu, o ile wszechświat w końcu zacznie ze mną współpracować :P
Hemm, co jeszcze..
Dziękuję za każdą kolejną odsłonę tego ff i baardzo bym się cieszyła znając opinie czytających! :)
Więc, jeśli Wam się podoba ( lub nie ) i chcecie się tym podzielić dajcie znać :)

CZYTASZ
Lost in L.A.
Fiksi PenggemarPierwsze fanfiction, jakie napisałam w końcu ujrzy światło dzienne ;) Biedne, kurzyło się trochę w szafie :c ... Jane, nastolatka po przejściach wyjeżdża do Los Angeles, by choć trochę poukładać swoje życie. Czy uda jej się znaleźć to...