Obudziły mnie dziwne dźwięki.
Otworzyłam oczy.
No tak.. Przecież chłopcy to wieczne dzieci.
Lou i Hazz grali w jakąś grę, Liam rozmawiał na korytarzu przez telefon (chyba pierwszy raz tak krzyczał), a Niall i Zayn po prostu tłukli się na wolnym łóżku.
Przez chwilę zastanawiałam się, czy powinnam się odezwać.
-Ykhym... Coś mnie ominęło? -zapytałam na tyle głośno, by zagłuszyć śmiech Irlandczyka, wywołany łaskotkami.
-Oo, wstałaś -uśmiechnął się Harry, odrywając wzrok od gry.
-Hahah, przegrałeś! -krzyknął Lou w tym samym momencie.
-Co? Niee! To nie fair, rozmawiałem z Jane!
-Oj tam, oj tam, tłumacz się.. -zaśmiał się starszy.
-Zresztą, jak wolisz.. -rzucił wstając i oddając pad Malikowi. -Twoje kolej.
-Harry, skarbie.. Nie złość się.. -Lou wstał i przytulił go od tyłu.
-Zostaw, idę do Jane.. -wyrwał się z uścisku przyjaciela i wciąż lekko wkurzony podszedł do mnie. Tommo jeszcze przez chwilę stał i patrzył na niego wzrokiem zbitego szczeniaka, po czym wrócił do gry, tym razem z Zaynem.
-Co jest? -zapytałam, kiedy loczek usiadł na moim łóżku.
-Wiesz.. Tak sobie myślę o tej twojej rehabilitacji... Co, jak zrobię ci krzywdę?
Mówił ściszonym głosem, żebym tylko ja go usłyszała.
To słodkie, że się martwił..
-Nie bój się. -odpowiedziałam równie cicho. -Harry, ufam ci. Będzie dobrze.
Uśmiechnął się na moje słowa.
-Jesteś pewna?
-Oczywiście, że tak. Najwyżej zacznę krzyczeć.. -dodałam weselej.
-Świetna jesteś -przytulił mnie, co nie uszło uwadze blondyna.
-Uuu, Lou! Chyba masz konkurencję -pisnął z tym swoim genialnym akcentem.
-Haha, śmieszne.. -wyszczerzył się Harry, jednocześnie czerwieniąc się. Zresztą ja zareagowałam podobnie.
-Dobra, dobra.. Ale mnie to nie chciałeś przytulić -najstarszy z chłopaków udał urażonego.
Hazza momentalnie znalazł się przy Tomlinsonie, na co ten się rozpromienił.
-Koniec tych czułości, chłopaki.. -warknął Liam, wchodząc do sali.
Widać było, że nie jest zadowolony.
-Co jest?
-Simon..
-O niee, co tym razem?
-Mamy wracać, bo media się dobijają. Jutro rano mamy jakiś wywiad w radio.
-Chyba oszalałeś...
-A co z Jane? -zdziwiłam się, że Niall wspomniał o mnie.
-Mamy ją zostawić samą aż do jutra? -dodał Harry.
-Chłopaki.. -zaczęłam widząc, gdzie to wszystko zmierza. -Przecież ja nigdzie się nie wybieram. Nic mi się nie stanie przez jedną noc..
-Jesteś pewna, że sobie poradzisz?
CZYTASZ
Lost in L.A.
FanfictionPierwsze fanfiction, jakie napisałam w końcu ujrzy światło dzienne ;) Biedne, kurzyło się trochę w szafie :c ... Jane, nastolatka po przejściach wyjeżdża do Los Angeles, by choć trochę poukładać swoje życie. Czy uda jej się znaleźć to...