ZAPRASZAM DO INNYCH TEKSTÓW NA MOIM PROFILU :)
Po chwili samochód znacznie zwolnił.
Ucieszyłam się na widok znajomego podjazdu.
Wysiedliśmy z samochodu i już po chwili wchodziliśmy cicho na górę.
Tym razem musiałam się ugiąć i pozwolić wnieść się po schodach.
Sama mogłabym obudzić Simona, a tego nie chciałam.
-Postaw mnie, Styles. -zażądałam, kiedy minęliśmy ostatni stopień.
-Żartujesz?
-Zacznę krzyczeć.
-Obudzisz Simona.
-Trudno, najwyżej mnie zabije. Problem z głowy..
Patrzył na mnie twardo.Ja nieugięcie nie odwracałam wzroku.
W końcu zrobił, co chciałam.
Kiedy dotarłam do drzwi, podpierając się ścian, Perry i Leo przybiegły się pożegnać.
-Oszczędź chłopaka -szepnęła zaczepnie Perry, kiedy się przytuliłyśmy.-Do zobaczenia rano -powiedziała, kiedy odchodziły.
No to pięknie, zostaliśmy sami.Kiedy tylko drzwi się zamknęły podeszłam do łóżka, przewracając się po drodze dwa razy.
Chyba już całkiem straciłam swoją godność...
Odstawiłam buty na bok i rozejrzałam się po sypialni.Gdzie ten głupek ma moje rzeczy?
Super... Harry zamknął się w łazience, poza tym nie chciałam z nim rozmawiać, a nie miałam zielonego pojęcia, w co się przebrać..
Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.
Nigdzie nie znalazłam moich ubrań.Świetnie..
Po chwili drzwi łazienki się otworzyły i stanął w nich Harry: cały mokry, w samych bokserkach, z ręcznikiem w ręce.
-Zamierzasz w tym spać?-Śmieszne.. Gdzie masz moje rzeczy?
-No przecież... -przerwał, jakby sobie coś przypomniał. -Zostawiłem je w łazience...Zamknęłam na chwilę oczy, żeby się uspokoić, po czym wyminęłam chłopaka chwiejnym krokiem i zamknęłam się w małym pomieszczeniu.
Zmyłam makijaż, rozczesałam włosy i przebrałam się w krótkie szorty i lekką koszulkę.15 minut później wróciłam do pokoju.
Mój współlokator siedział na łóżku i grzebał w telefonie.
Po chwili coś sobie przypomniałam.
Podeszłam do szafki i chwyciłam komórkę.
Spojrzałam na swoją dłoń.
Tak myślałam... Numer zdążył się trochę rozmazać, na szczęście wciąż był czytelny.
Zapisałam go w telefonie i zmyłam z ręki.Kiedy wróciłam, Hazz wciąż bawił się komórką.
Dopiero po chwili zorientowałam się, czyj telefon trzyma.
-Co robisz? -zapytałam, podchodząc do łóżka.
Podniósł na mnie wzrok.
-Podoba ci się? -jęknął cicho.
-Co?
-Nate. Podoba ci się?
Jego spojrzenie zabolało.
Miał łzy w oczach.
-Ja.. -zaczęłam. -Jest świetny. Lubię go..-Tylko?
Czekał na odpowiedź.
-Chyba.. Nie wiem, ledwo go znam..
Nie dał mi skończyć.
Odwrócił się szybko i przyciągnął mnie do siebie tak, że teraz nasze twarze dzieliły milimetry.
Spojrzał mi w oczy.-Chciałabyś... Być z nim?
W każdym jego słowie słyszałam ból.
-Mam.. Są jakieś inne opcje? -zapytałam.
-Odpowiedz, proszę...Zamyśliłam się na chwilę.
-Tak.. -znów nie dał mi skończyć.
Zacisnął szczękę i już miał wstać, ale zatrzymałam go.
-Spójrz na mnie. -zażądałam. Nawet nie drgnął. -Harry...
Nadal nic..Przesunęłam się na skraj łóżka, przykryłam kołdrą, po czym odwróciłam się do niego plecami.
-Tak, ale tylko, jeśli nie mogę być z Tobą.. -dokończyłam.
Poczułam jak wstaje, odkrywa pościel i kładzie się obok.Po chwili przysunął się bliżej i zmusił mnie, żebym się odwróciła.
-Mówisz poważnie? -spojrzał mi w oczy.
-Dlaczego miałabym kłamać?
Łzy spływały po naszych twarzach, ale żadne z nas się tym nie przejęło.
Nagle Hazz przyciągnął mnie bliżej siebie.-Bo to zbyt piękne, by było prawdziwe -szepnął, całując mnie na dobranoc.
Wtuliłam się w niego i już po chwili odpłynęłam.
***
Tadaaam! :)
Mam nadzieję, że niczego nie zepsułam...
Jutro kolejny :)
Myślicie, że Hazz będzie już grzeczny? :P
CZYTASZ
Lost in L.A.
FanfictionPierwsze fanfiction, jakie napisałam w końcu ujrzy światło dzienne ;) Biedne, kurzyło się trochę w szafie :c ... Jane, nastolatka po przejściach wyjeżdża do Los Angeles, by choć trochę poukładać swoje życie. Czy uda jej się znaleźć to...