13.

106 9 2
                                    

Pomogli mi wstać i już po chwili siedziałam na wózku.

Całą drogę do wyjścia personel dziwnie na nas zerkał.

-O co im wszystkim chodzi? -zapytałam Liama.

-Szczerze? Nie mam pojęcia.. Robią tak od początku, no wiesz.. Od kiedy tu trafiłaś.

Kiedy dotarliśmy do głównego wejścia, dostałam odpowiedź- przed szpitalem roiło się od reporterów i fanów chłopaków.

-No proszę was.. -jęknął Zayn.

-Jest stąd tylne wyjście? -Lou zaczepił jedną z pielęgniarek.

-Niestety nie, ale zapytajcie dr. Evansa. Na jego oddział można wejść z innej strony. Przepraszam, ale muszę iść...

-Chyba mamy szczęście -rzucił, kiedy już odeszła.

Cofnęliśmy się na oddział, z którego dopiero wyszłam.

-Jay! -Louis zawołał lekarza.

-Coś się stało?

-Nie, wszystko w porządku -odparł, kiedy podszedł bliżej.

-Nie możemy wyjść ze szpitala.. -dodał Hazz.

-Ah, no tak.. Mogłem o tym pomyśleć. Chodźcie ze mną.

Wyprowadził nas na tyły budynku, gdzie już czekał kierowca.

-Wielkie dzięki, nie wiem, co byśmy bez ciebie zrobili..

-Polecam się na przyszłość -uśmiechnął się, po czym zniknął w drzwiach.

-Wsiadajcie, zanim zorientują się, co zrobiliście -pogonił nas kierowca busa.

Serce na chwilę mi przyśpieszyło, kiedy rozpoznałam rejestrację.

-Jestem Dave. To ja... Przepraszam -bąknął, podchodząc do mnie.

-Nie musi pan przepraszać -przerwałam. -To nie była pana wina. Jestem Jane. 

-Mimo to przepraszam. Pomóc chłopcy? 

-Nie musisz, stary. Radzimy sobie -uśmiechnął się Niall, pakując torby do bagażnika. 

-Mam dla ciebie radę, Dave. -zaśmiał się Harry, podchodząc do nas. -Nie ma co się z nią kłócić, po prostu przytakuj. 

-Huh, zabawny jesteś. -prychnęłam, kiedy podniósł mnie z wózka. -Jeszcze wózek i jedziemy. -rzucił przez ramię do Tomo. 


***

Całą drogę chłopcy zastanawiali się, kiedy reporterzy dadzą spokój. Później opowiadali mi, jak wygląda dom i mój pokój. 

W końcu pozwolili mi zamknąć oczy i odpocząć. 

-Śpisz? -szepnął siedzący obok Liam. 

-Niee, po prostu.. -ściszyłam głos jeszcze bardziej. -Chyba boję się spojrzeć na Simona.. 

Ten tylko się zaśmiał. 

-Spójrz tutaj -Harry wskazał okno. 

Mijaliśmy właśnie ogromny park. Był cudowny. Taki.. magiczny.

Gdxieś między drzewami mogłam zauważyć staw. 

Promienie słoneczne, prześwitujące przez korony drzew dodału temu krajobrazowi jeszcze więcej uroku. 

-Pięknie, co? -uśmiechnął się, widząc moją minę. 

-Niby co w tym pięknego? Drzewa, wielkie mi co.. -jęknął Simon. 

-Po prostu.. 

-Źle patrzysz. -przerwałam Lou. 

-Słucham?

-Hm, jakby to.. -zaczęłam się zastanawiać. Dopiero teraz zrozumiałam, co robię. -Wszędzie szukasz problemu. Jakbyś patrzył na świat przez jakieś ciemne okulary, które zasłaniają zalety... Zdejmij je. Przestań szukać krytyki. 

Spojrzał na mnie groźnie. Mhm, wkurzyłam go.

Brawo, Jane.. 

-Coś ty taka mądra, hę? -zaśmiał się. Tak, dokładnie, ZAŚMIAŁ.

Spojrzałam na niego zszokowana. 

-Po prostu spróbuj.. -rzucił Lou. 

Na szczęście w tym momencie samochód się zatrzymał. 

-Panie Cowell, pański przystanek.-rzucił Dave. Nawet on wolał nie ryzykować nazwania go po imieniu. 

-Wieczorem przyjadę, mamy jeszcze kilka spraw do omówienia. Odmruknęli tylko coś w odpowiedzi. 

-Jeszcze poł godziny temu się go bałaś, nie? -zaśmiał się Niall, kiedy ruszyliśmy.

-Bała się go jeszcze 5 minut temu -dodał Liam. 

-Oj tam, da się go chyba naprawić. Nie mogę się wiecznie bać..

Rozśmieszyłam ich. 

Chwilę później samochód zatrzymał się ponownie. 

-Jesteśmy na miejscu.


***

Jest 13- oby nie pechowy :)

Dawno mnie nie było, wiem, ale musiałam ogarnąć parę spraw.

Niekoniecznie się udało, ale staram się ;)

Między innymi szkołę- za dwa tygodnie wylatuję i jak na złość codziennie mam sprawdziany :c

Czy tylko mi się wydaje, że narazie jest nudno? :c

Nie wiem, kiedy następny, postaram się jak najszybciej :)

Czekam na Wasze opinie, komentarze itp :)

Lost in L.A.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz