25.

75 8 8
                                    

Na przednich siedzeniach Lou i Leo śmiali się i wygłupiali, podczas gdy z tyłu panowała grobowa cisza.

W końcu coś we mnie pękło.
-Coś ci zrobiłam? -zaskoczyłam go.
Wszyscy w samochodzie zamilkli.

-Dlaczego miałabyś coś mi zrobić?

-To o co ci chodzi? Zachowujesz się, jakby mnie tu wgl nie było... -wcale nie krzyczałam.

Naprawdę.
Po prostu pytałam.
-Już ci mówiłem, że o nic. To.. Nie twoja sprawa.

-Oh, ok...
Odwróciłam głowę i wbiłam wzrok w widok za oknem.
Jechaliśmy główną drogą LA.
Atmosfera w samochodzie rozluźniła się chwilę później, kiedy El postanowiła usiąść z tyłu.
Hazza zajął jej miejsce.

Razem z brunetką śmiałyśmy się i śpiewałyśmy piosenki z radia.

Po 15 minutach znowu się zatrzymaliśmy.

Tym razem byliśmy w centrum LA, na parkingu przed jakimś klubem.
Zauważyłam, że Hazz otwiera moje drzwi i wyciąga rękę, żeby mi pomóc.
-Poradzę sobie. -rzuciłam, odrzucając jego dłoń.
Jakimś cudem udało mi się wyjść z samochodu w miarę po ludzku.
Ba, nawet sama usiadłam na wózku.

-Gdzie jesteśmy? -zapytałam zdezorientowaną Perry.

-Klub Pandemonium.

Brzmi nieźle.
Weszliśmy do środka.
Tym razem usiedliśmy razem przy jednym ze stolików.
Usiadłam obok Lou. Zauważyłam, że Hazz planował zająć miejsce obok, ale w ostatniej chwili zajęła je Perry.
Uśmiechnęła się szeroko.

-Co jest grane? -zapytała na tyle głośno, by nikt inny jej nie usłyszał.
-A bo ja wiem.. -odparłam.
Nie odpowiedziała.
Zamiast tego zaczęła śpiewać i tańczyć, wciąż siedząc na białej sofie.
-Jak tylko odstawisz ten złom, zabieram cię na podbój LA. -zaśmiała się.

-Albo Londynu -dodała wesoło Leo.
Zaśmiałam się.

Poważnie, znam te dziewczyny kilka godzin, ale i tak je kocham.
Bawiliśmy się w Pandemonium przez jakieś pół godziny, kiedy Harry po prostu wstał i wyszedł.
Wymieniliśmy zdezorientowane spojrzenia.
Uznaliśmy, że nie ma na co czekać i wyszliśmy za nim.

Wpadliśmy na niego dopiero przy samochodach.
Chyba pierwszy raz widziałam go z papierosem..
Czekaj, czekaj..
Harry pali?
-Stary, co jest? -zagadał go Zayn, zabierając niedopałek.
-Nic nie jest.. Wszystko.. A zresztą..
Nie wiem dlaczego, wszyscy odwrócili się do mnie.
-Co? -zapytałam bezgłośnie.

-Pogadaj z nim -odpowiedział Niall, również tak, by on tego nie usłyszał.

Pokręciłam głową pokazując, że nic z tego nie będzie, ale posłuchałam.

-Harry.. Możemy pogadać?

Podniósł na mnie wzrok. Ociągał się z odpowiedzią.
-Później..
-Harry..

-Będę grzeczny.. -przerwał Liamowi.
Znów chciał pomóc mi wsiąść do auta, ale zawahał się.

-Nie trzeba... -spojrzałam mu w oczy.
Spróbowałam wstać, ale tym razem nie poszło tak łatwo.

Potknęłam się, w ostatniej chwili łapiąc równowagę.

W złości zdjęłam wysokie buty i dokończyłam podróż na boso.

W samochodzie rozmawialiśmy, wygłupialiśmy.

Chyba wszyscy postanowili zapomnieć o całym zamieszaniu. 

***
Dodaję, ale myślę, że 3 rozdziały w ciągu dnia to wystarczająco :P 
Jutro kolejna część :)
Myślicie, że Harry się wytłumaczy? 
Jutro kolejny rozdział :)



Lost in L.A.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz