Na początku chciałam przeprosić za tak długą nieobecność, ale zbyt dużo problemów naraz na mnie spadło :(
***
Simon ruszył do sypialni, a loczek za nim.
Dziewczyny spojrzały na mnie wymownie.
-Między wami coś jest.
To nie było pytanie.
-Um.. Co masz na myśli?
-No wiesz.. To spojrzenie mówi wszystko. -zaśmiały się.
Spojrzałam pytająco na El.
Nie za bardzo rozumiałam jej tok myślenia.
-Leci na ciebie. -westchnęła Perry. Chłopcy pokiwali głowami na znak, że się z nią zgadzają.
-Już dawno zauważyłem, że coś jest na rzeczy. -dodał wesoło Lou.
-O kim wy mówicie? -zapytałam, coraz bardziej zagubiona.
-Podobasz się Hazzie. -Perry szturchnęła mnie w ramię.
-C-co? Wydaje ci się.. -zarumieniłam się.-Wcale nie. -zauważył Niall.
-Mów sobie co chcesz, Jane. My znamy prawdę. Harry najchętniej nie odstępowałby cię na krok, to widać. -Zayn posłał mi szeroki uśmiech.
-Co widać? -rzucił loczek, wchodząc do pokoju. Mam tylko nadzieję, że nie słyszał nic więcej. -Co ty taka czerwona? -zaśmiał się, siadając przy mnie.
-Yyy.. Trochę tu ciepło? -bardziej zapytałam,niż stwierdziłam, rzucając zakłopotane spojrzenie pozostałym dziewczynom.
-Tak, tak.. Ciekawe dlaczego tak ci ciepło -zaćwierkała Perry.
No nie wierzę...
Chłopak przyjrzał się nam uważnie.
-Co mnie ominęło? -zapytał podejrzliwie.
-Nic specjalnego.. Jane zaraz dojdzie.. Do siebie. -zaśmiał się, tym razem Lou.
-Powiedzmy, że wam wierzę.. To co robimy?-Masz jakiś plan? -zaciekawił resztę. Oczy Zayna zabłysły.
-Idziemy w miasto, to pewne.
-Wchodzę.
Wszyscy poza mną ożywili się na myśl o imprezie.Kiedy oni zaczęli omawiać szczegóły dzisiejszego wieczoru, ja nadal siedziałam lekko zakłopotana.
-Co jest Jane, nie podoba ci się nasz pomysł? -Hazz zauważył, mogłam się spodziewać.-Podoba, nawet bardzo, tylko.. Będę was spowalniać.. Mam wózek, pamiętasz?
-To nie jest problem. -upomniał mnie.-A co, masz zamiar nosić mnie na rękach przez cały wieczór? -odparłam ironicznie.
-Chciałabyś? -uśmiechnął się łobuzersko. Usłyszałam zaskoczone westchnięcia dziewczyn.
-Nie o to mi chodzi, po prostu.. Eh, sama już nie wiem..-O nic się nie martw. -nie ustępował. -To jak? Nie daj się prosić.
-Okay. -poddałam się po chwili. -Ale Simon mnie zabije, jeśli teraz pójdę po rzeczy...-Dlatego już to załatwiłem. -zobaczyłam kolejny uśmiech bruneta. -Wszystko jest już w moim pokoju, chodź. -wyciągnął do mnie rękę. -Dziewczyny trochę pomogą.
Zerknęłam w ich stronę i zobaczyłam rozentuzjazmowane uśmiechy.
Wiedząc, że nie uda mi się z nimi wygrać podniosłam się z sofy, co Harry szybko wykorzystał i chwycił mnie na ręce.-Aww, jak słodko! -Jedyną słyszalną reakcją był zadowolony pisk dziewczyn.
Na szczęście Harry to zignorował.
***
Wracam po długiej nieobecności i bardzobardzobardzo przepraszam, jeszcze raz.
Teraz mam zamiar dodawać częściej, do świąt może nawet codziennie, ze względu na projekt za jaki się wzięłam.
Once Upon a December powinniście znaleźć już na moim profilu, a od jutra, przez tydzień będą się tam pojawiać kolejne rozdziały.
Mam nadzieję, że wybaczcie mi tą, kolejną niestety, długą przerwę :)
I że jest tu jeszcze ktoś, kto czyta.
Więc, jeśli czytasz, daj mi troszkę motywacji i skomentuj, zostaw gwiazdkę, kropkę, cokolwiek.
Nie przedłużając, dziękuję, zapraszam i ucięło mi kawałek tekstu ostatnio ;)

CZYTASZ
Lost in L.A.
Fiksi PenggemarPierwsze fanfiction, jakie napisałam w końcu ujrzy światło dzienne ;) Biedne, kurzyło się trochę w szafie :c ... Jane, nastolatka po przejściach wyjeżdża do Los Angeles, by choć trochę poukładać swoje życie. Czy uda jej się znaleźć to...