31.

77 6 11
                                    

Leżałam na jakimś łóżku od dobrej godziny.
Nie jadłam od śniadania, nic nie piłam.
Po prostu leżałam skulona i płakałam.

Ból wypełniał mnie całą i miałam nadzieję, że ulotni się razem ze słoną wodą...

Cóż.. Nic z tego.

Cały czas bolało tak samo.

Jakby tego było mało, wieczór się kończył i wyglądało na to, że spędzimy noc w jednej sypialni.

Tsaa...

Ja, Harry i Nate w jednym pomieszczeniu.

Przez caałą noc...

A no tak, Bell też będzie.

Ehem, fantastycznie.

-Hey.. Mała, zrób coś.. Cokolwiek.. -Lou podjął kolejną próbę wywołania jakiejkolwiek reakcji.

Cisza.

-Zrób co chcesz.. Krzycz, rzucaj poduszkami... Możesz mnie nawet uderzyć, jeśli ci to pomoże..
Nie mogłam tego dłużej słuchać. Oni wszyscy zamartwiali się przez Harry 'ego.

Uniosłam głowę.
-To już coś -uśmiechnął się.

-Dlaczego to tak boli? -zapytałam, wtulając się w ciemny materiał koszulki.

W odpowiedzi objął mnie i zaczął kołysać, tak jak się to robi z dziećmi, kiedy są smutne.

-Tak to już jest.. Musisz przez to przejść, żeby więcej nie popełnić tego samego błędu..

-Ale ja nie chcę.. Chcę być głupkiem i popełniać błędy...

-Wiem.. -naprawdę rozumiał, słyszałam to.

Nagle poczułam, że ktoś siada obok.

-Mogę? -rozpoznałam Perry.

Chłopak odsunął mnie delikatnie.

-Wrócę do ciebie później, ok?
-Mhm..

-Ey, piękna -uśmiechnęła się, siadając obok mnie.

-Przestań -jęknęłam z bladym uśmiechem.

-Nie przejmuj się nim, to tylko cię bardziej dołuje...

-Ja go kocham, Pezz..

-Wiem.. Dlatego dobrze ci radzę, po prostu zapomnij..
-Nie wiem, czy umiem.. W ogóle, to gdzie on jest?

-Nie widziałam go od.. Wiesz..

-Huh, ja też..
W tym momencie w pokoju pojawiła się cała reszta..
Lou, Liam, Niall, Zayn, El, Nate no i Ed...
Wszyscy, oprócz tego, którego CHCIAŁAM zobaczyć...

Jak na złość, Bell też nie było...

-Widzieliście gdzieś tego głąba? - zapytała delikatnie.
-Ostatnio kiedy zer.. -fioletowa spiorunowała Nate 'a wzrokiem. - Kiedy skończyliście grać. Chyba rozmawiał przez telefon czy coś..
-Też bym się nie pokazywał na jego miejscu.... -westchnął Zayn.

-No raczej, ale przecież go znacie... Chłopaki, on sobie może coś zrobić...
Lou strasznie się o niego martwił.

O nas oboje.

-Poszukajmy go...

-Dobry pomysł.. -zaczęli już się zbierać, kiedy się odezwałam.

-Mogę iść z wami?

-Jesteś pewna? -Liam świetnie sobie radził jako starszy brat..

-Mhm.. Chcę się na coś przydać.. -Spojrzeli na mnie niepewnie. -No przecież go nie zabiję..

Lost in L.A.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz