5.

142 10 2
                                    

-Hm... Potrzebujesz czegoś? -zapytał nieśmiało Harry. Od spojrzenia jego zielonych tęczówek przeszły mnie przyjemne ciarki. Co się z tobą dzieje, dziewczyno?
-W sumie nie, ale jeśli chcesz gdzieś pójść czy coś tam, to nie ma sprawy. Posiedzę tutaj sama, o to się nie musisz martwić. -uśmiechnęłam się do niego. Widziałam w jego oczach, że też nie czuję się zbyt dobrze sam na sam ze mną.
-Nie, nie.. Nigdzie się nie wybieram, chyba, że.. -chłopak spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem.
-Chyba, że..?
-Chyba, że idziesz ze mną. -dokończył po chwili.

                                                                                ***

-Chyba oszalałeś! -nie rozumiałam, dlaczego tak mu zależy, żeby mnie stąd wyciągnąć...
-Oy no weeź.... Jane.. Nie bądź taka! Przecież i tak kiedyś musisz stąd wyjść. A teraz jest idealna okazja. -Miał rację.. Kiedyś musiałam wyjść ze szpitala, a teraz nie roiło się przed budynkiem od paparazzi czy fanów. Jednak coś powstrzymywało mnie przed ruszeniem się z łóżka.
-Nawet nie wiem, czy mogę chodzić.. -Odpowiedziałam niepewnie. -Lekarze powiedzieli, że wszystko możliwe, ale nic poza tym..
-Czas to sprawdzić. A jak nie, to Cię wyniosę -zaśmiał się.
-Ooo niee.. Nie ma mowy!
-Więc pokaż, że sama wyjdziesz. I tak będziesz musiała wstać, gdy przyjadą Liam i Lou. Będą Cię dręczyć i przebierać jak Barbie.. -znów się zaśmiał. On chyba lubi mnie drażnić..
-Tylko nie to. Żadnych Barbie. -odpowiedziałam stanowczo.
Dokładnie w tej chwili wrócili Lou i Liam.
-Co tak szybko? -Harry najwyraźniej nie był zadowolony.
-A co? Potrzebujecie czasu we dwoje? -zaśmiał się Lou.
-Coś nas ominęło? -Liam 'owi najwyraźniej udzielił się humor Lou.
-Co kogo ominęło? - do sali wpadł Zayn z Niall 'em. -A przy okazji.. Jane, świetny jest!
Jesteś chyba pierwszą dziewczyną z motorem jaką znam ;) -chyba mu się to podobało..
-To co nas ominęło? -zaciekawił się Niall.
-Nie nic.. Chłopcy jak zwykle żartują.. -szybko odpowiedział Harry.
To było troszeczkę dziwne...
-Dobra tam, nieważne. Czas zobaczyć nową garderobę Jane! -pisnął Lou. Chyba naprawdę cieszył go ten pomysł.
-No ok -odpowiedzieliśmy wszyscy.

Oglądając to, co przygotowali zauważyłam, że dokładnie trafili w mój styl. Zmieniłam trochę zdanie, kiedy zobaczyłam czarną sukienkę.
-Liam, Lou.. -jęknęłam. -Jest świetna, naprawdę.. Tylko wiecie, ja nie noszę sukienek...
-Teraz zaczniesz. - Lou chyba nie zwrócił na to specjalnie uwagi.
-Ta świetnie do Ciebie pasuje, zobaczysz- przekonywał mnie Liam.
-No właśnie. -Zayn jakby się obudził. -Musisz ją przymierzyć!
Chłopcy spojrzeli w moją stronę.
-Naprawdę? -jęknęłam..
-Tak -Zayn znów miał zabawę. -Spokojnie, jeśli się wstydzisz, to coś na to poradzimy..
-To nie to... Nawet nie wiem, czy mogę stać o własnych siłach...
Chyba zapomnieli o tym fakcie.
-Hm.. Sprawdźmy. -Niall ruszył w moją stronę.

                                                                                ***

-Wstaniesz sama, czy mamy Ci pomóc? - Zayn uśmiechnął się łobuzersko.
-Dam radę -odparłam, zanim się zastanowiłam. -Chyba...
Zrzuciłam z siebie kołdrę i spojrzałam na własne nogi.
Utrzymają mój ciężar?..
Nigdy nie miałam z tym problemu, żeby ustać spokojnie, bez niczyjej pomocy, ale teraz się bałam...
-Może jednak pomożemy? -zapytał Harry z troską.
-Daj mi szansę -uśmiechnęłam się.
Zsunęłam się niepewnie z twardego materaca, jednak nie miałam na tyle odwagi, by wstać.
Do tego jeszcze ta szpitalna koszula...
-Raz się żyje -powiedziałam do siebie i podparłam się rękoma łóżka, po czym spróbowałam wstać.
Pierwsze wrażenie- okropny ból... W końcu od kilku dni w ogóle się nie ruszyłam.
Jęknęłam cicho. Tylko żeby tego nie słyszeli..
Wolałam nie myśleć, co by było, gdyby się zorientowali..
-Stoisz -uśmiechnął się Niall. Wszyscy się chyba ucieszyli. -Może spróbujesz się przejść po sali?
-Chętnie, tylko wolałabym mieć na sobie coś, co mogę nazwać ubraniem.. Nie mam zamiaru świecić przed wami tyłkiem -zaśmiałam się.
Oni zrobili to samo. Chyba zapomnieli, jak działają te szpitalne wdzianka.
-Hmm.. To żaden problem -powiedział Liam, przerzucając stertę ciuchów, które przynieśli z Lou.
W końcu chyba znalazł to, czego szukał.
-Trzymaj -uśmiechnął się podając mi biały T-shirt i spodenki.
-Dzięki..W tym będę się czuła zdecydowanie lepiej, ale.. -zaczęłam.
-Już sobie idziemy -odpowiedział Lou, jeszcze zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
-Dziękuuję. Zawołam was, jak tylko się trochę ogarnę.
Posłusznie wyszli na korytarz, zamykając drzwi.

                                                                                ***
Chwila prywatności.. Powoli się przebrałam. Kiedy już się ogarnęłam, chciałam zawołać chłopaków, ale nie zdążyłam.. Usłyszałam pukanie...
-Jane, gotowa? -zapytał Zayn przez drzwi.
-Tak, właśnie chciałam was wołać.
Wszyscy wpakowali się do sali i spojrzeli na mnie. Wygląda na to,że na coś czekali.
-Co tak stoicie? -zapytałam zmieszana.
-Czekamy na pierwsze kroki -uśmiechnął się Liam.
Westchnęłam..
Bałam się..
Ale co zrobić? ..
Odepchnęłam się od łóżka i zaczęłam niepewnie iść w stronę Harry 'ego.
Stał najbliżej ze wszystkich.
Po chwili już stałam obok niego, ciesząc się w duchu, że jeszcze nie wylądowałam na podłodze.
I w tym momencie szczęście mnie opuściło- runęłam z piskiem na podłogę.
Na szczęście ktoś złapał mnie, zanim uderzyłam o zimną posadzkę.
-Dzięki -powiedziałam, łapiąc oddech.
Podniosłam głowę, by zobaczyć, kto mnie uratował przed kolejnymi siniakami.
-Nie ma za co. -Harry szczerzył się jak głupi. Od jego spojrzenia lekko przyśpieszyło mi serce..
-Nieźle Ci poszło. -przerwał Lou, podchodząc do nas.
Pomogli mi wstać i położyć się na łóżku.
-Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie gorzej -rzucił Niall rozsiadając się na krześle.
W tym momencie do sali wszedł lekarz. Tego widziałam chyba pierwszy raz, a było ich wielu w tej sali.
***
Rozdział 5!
Wow, jakoś tak szybko leci..
Wiem, że jest dość późno, ale złapałam trochę doła i musiałam się pozbierać..
Powiedzmy, że mi się udało ;)
Tak trochę jakby.. Nic specjalnego, tak myślę..
Hemm, takie lekko spóźnione WESOŁYCH ŚWIĄT WSZYSTKIM!
Jutro lany poniedziałek- trzeba się gdzieś schować :D
Hmm, mam nadzieję, że rozdział się podoba!
Następny będzie do środy- póki jeszcze mam wolne :)
Baardzo dziękuje za wszystkie komentarze, gwiazdki etc.
Cieszę się, że jest ktoś, kto to czyta :)

Lost in L.A.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz