29.

66 4 13
                                    

Ustaliliśmy, że część z nas zostanie w salonie, a kilka osób zejdzie na dół. Później mieliśmy stopniowo się zebrać.
Hazz pomógł mi dostać się na parter.
Razem z Lou, Leo i Niallem zostaliśmy w salonie, Zayn i Perry zeszli na dół, a Liam został na górze chwilę dłużej.

Chyba nam się udało, bo 15 minut później byliśmy w drodze do Nandos'.
Niestety, mieliśmy niewielki problem z przeniesieniem wózka, więc został w domu..
Dobrze, że tym razem założyłam zwykłe trampki.
Byłam w stanie jakoś iść, podtrzymywana przez Lou i loczka.

Przed restauracją zauważyliśmy kolejną grupkę reporterów.
Było ich zdecydowanie mniej niż pod domem, ale jednak.
-Co robimy? -zapytałam. -Ja.. Nie dam rady dłużej iść.. Muszę odpocząć.
-Samochód. Potrzebujemy auta.
-Dave? -padło imię kierowcy.
-Zorientują się, jeśli przyjdzie po samochód...
Zaczęli przeglądać telefony, żeby znaleźć jakąś pomoc.
-Ed? -spytała niepewnie Leo.
Harry rzucił mi niespokojne spojrzenie.
-Kim dla Eda jest Nate? -zapytał cicho.

-Yy.. Ed jest jego wujkiem, ale..

-Odpada. -przerwał mi.
-Żartujesz? Tylko dlatego go odrzucasz?

Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam Harry, którego poznałam...

-Harry, proszę cię.. Powiedziałam Ci coś wczoraj...
-Tak. Powiedziałaś, że byłabyś z nim, gdyby nie ja. Ale chciałabyś...

Spojrzałam na niego oszołomiona.
-Słyszysz się w ogóle?

-Hazz, nie mamy czasu.. -Zayn próbował go uspokoić, kiedy Lou wybierał numer.
-Jest w drodze. -powiedział po chwili.
-Jane.. -próbował mnie przytulić.

-Nie -odsunęłam się, równocześnie tracąc równowagę.
Złapał mnie zanim się przewróciłam.

-Poradzę sobie -jęknęłam ze łzami w oczach, wyplątując się z jego uścisku.

Rozejrzałam się wokół i stwierdziłam, że nie mam wyjścia- usiadłam na krawężniku obok jednego z zaparkowanych samochodów.
-Przepraszam, po prostu...
-Przestań, chcę chwilę odetchnąć.

Siedzieliśmy tak w milczeniu, dopóki nie podjechał do nas ciemny Van.

-Wsiadajcie-zza kierownicy uśmiechał się Ed.

Oczywiście na miejscu pasażera rozpoznałam blond czuprynę.
Kiedy ruszyliśmy, zaczęliśmy opowiadać, co się stało.

-No więc.. Wczoraj była u nas Taylor, wiesz jak Hazza jej nie lubi.. -zaczął Niall.
-Swift? A czego ona znowu chce?
-A jak myślisz? -zaśmiał się loczek. -Żebym do niej wrócił.
-Harry powiedział, że kogoś ma, żeby dała mu spokój, ale ona chciała wiedzieć, kogo.. No i tak jakoś wyszło, że wskazałem Jane..

-A wkurzona blondi rozpowiedziała nowinkę mediom. -dokończył Liam. -Teraz dom Simona okrążyli paparazzi..
-Nie mogliśmy już wytrzymać w domu, więc wyszliśmy przez piwnicę -kontynuował Lou. -Chcieliśmy wyjść na miasto czy coś.. Tylko, że nie dało się zabrać wózka dla Jane i nogi jej wysiadły... A pod Nandos' i tak są reporterzy, więc musielibyśmy iść dalej..
-Więc zadzwoniliście do mnie -zaśmiał się.
To był przyjemny dźwięk, zaraźliwy.

-Dokładnie. Chyba nie masz nam tego za złe?
-No coś ty, Zayn. Przynajmniej nie będziemy z Natem sami.

-A Bell? -mojego chłopaka bardzo interesowała ta dziewczyna...

-Wróciła do mamy, musi coś załatwić... -po raz pierwszy odezwał się Nate.
-Ohh... -zamyślił się.

-Spokojnie, wraca jeszcze dzisiaj -zaśmiał się.

Mówiąc to, rzucił mi wesołe spojrzenie.

-Cześć, Jane -zaśmiał się.
-Szybko mnie zauważyłeś -odparłam wesoło.

Widziałam kątem oka, jak Hazz zaciska szczękę.

-Długo u nas zostaniecie? Znaczy, u wujka?

-Tyle, ile będzie trzeba. -odpowiedział przez zęby Styles.
-On miał na myśli, że nie chcemy robić problemu.. -dodał szybko Lou.
-Simon zadzwoni, kiedy się rozejdą. -poinformował nas Liam, chowając telefon. 

***
Ehh jakoś tu dziś pusto, więc na tym rozdziale skończę :)
Nate jeszcze nie zniknął na dobre.
Popieracie Hazzę czy może loczek przesadza? :)



Lost in L.A.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz