-Uszczypnij mnie... -wydukałam. Na moje nieszczęście Harry posłuchał. -Auć!
-Przecież sama chciałaś... -zaczął.
-Ygh...
-Wracamy? W szpitalu w końcu zaczną się martwić -zauważył Liam.
-Jasne, tylko zapłacimy.
-Idę odpalić samochód -rzucił Lou na odchodne.
Zapłaciliśmy rachunek,wsiedliśmy do vana i wróciliśmy do szpitala.
Nie spodziewałam się, że kiedyś to powiem, ale naprawdę ucieszyłam się na widok tego łóżka.
-Nareszcie -westchnęłam, kiedy już Zayn położył mnie na twardym materacu.
-Aż tak ci się tu podoba? -jak Lou mnie dobrze znał. Byłam w szoku.
-Po takim dniu nawet szpitalny materac jest dla mnie cudem -zaśmiałam się.
-Chyba będziemy musieli cię porządnie wymęczyć, zanim zabierzemy cię do domu.
-Proszę cię.. -jęknęłam. Nie zdążyli odpowiedzieć, bo przyszedł dr. Evans.
-Jak się czujesz? -zapytał pogodnie.
-Zmęczona? -odpowiedziałam niepewnie.
Wszyscy zachichotali.
-Chyba będziesz musiała jeszcze chwilę pocierpieć zanim się położysz..
-Jak to?
-Minął tydzień rehabilitacji, chłopcy są już przeszkoleni. Czas sprawdzić, jak to zadziałało na ciebie.
-Tzn?
-Wstań. -uśmiechnął się. -Czas sprawdzić, jak chodzisz.
-Słucham?
***
-Spokojnie, nie denerwuj się. Nie damy ci upaść -powiedział spokojnie, widząc moje przerażenie.
-Ja.. Nie wiem, czy jestem gotowa.. -zaczęłam.
-Na pewno jesteś -powiedział Niall.
Dlaczego tak im się do tego śpieszyło?
Dlaczego tak bardzo chcieli, żebym wstała?
Powtórzyła się sytuacja sprzed kilku dni. Zrzuciłam kołdrę, spoglądając niepewnie na własne nogi.
Czy na pewno dam radę? Czy na pewno mogę chodzić?
Może już zawsze będę przykuta do wózka?
Spojrzałam na twarze Jay 'a, Lou, Hazzy, Liam 'a.. Późnij Zayn i Niall.
W ich oczach widziałam... Zachętę? Nadzieję?
Westchnęłam.
-Spróbujmy...
Zjechałam z materaca, postawiłam stopy na zimnych kafelkach i odepchnęłam się od ramy łóżka.
Stałam przez chwilę w bezruchu, mając nadzieję, że się nie potknę.
Po raz kolejny spojrzałam na wszystkich.
Wyczuwałam napięcie w sali.
Ruszyłam przed siebie, spoglądając na stojącego blisko lekarza.
Doszłam do niego bez problemu.
-Idzie ci świetnie -uśmiechnął się, robiąc krok na bok.
Gestem ręki skierował mnie dalej.
-Brawo -Lou wyciągnął do mnie ręce, gdy się zbliżyłam.
-Idź dalej -usłyszałam za sobą.
Spojrzałam na loczka. Bałam się.. Od wypadku pierwszy raz doszłam tak daleko.
I znów powtórka z rozrywki..
Mijając chłopaka straciłam panowanie nad ciałem i runęłam na posadzkę.
Na szczęście udało mi się złapać go w odpowiednim momencie.
Pomógł mi wstać.
-Jest całkiem nieźle. -powiedział lekarz notując coś w mojej karcie. -Wrócę do was za kilka minut, muszę skonsultować się z lekarzem prowadzącym -wyjaśnił wychodząc.
Wymieniliśmy niepewne spojrzenia.
-O co mu chodzi?
Nikt nie odpowiedział.
Zamiast tego Harry poprowadził mnie z powrotem do łóżka.
-Połóż się, jesteś już zmęczona -powiedział z troską.
-Dziękuję..
Ledwo zdążyłam się położyć do sali wrócił uśmiechnięty rehabilitant.
-Mam dobre wieści...
***
Spojrzeliśmy na niego. O co chodziło?
-Dziś rano przejrzałem twoją kartę pacjenta. Wszystkie badania, diagnozy, objawy.. Wszystko. Porównałem to z najnowszymi wynikami i stwierdziłem, że wszystko jest w porządku. Co do rehabilitacji... Wciąż potrzebujesz opieki, ale ją zapewnią ci koledzy -spojrzał na chłopaków. -O to już zadbałem.
-Chyba nadal nie rozumiem, o co chodzi... -zaczęłam.
-Uznałem, że skoro panowie przeszli szkolenie i to ze świetnymi wynikami, nie potrzebuje pani szpitala. Inaczej mówiąc, jutro po porannym obchodzie, otrzymasz wypis. Będziesz wolna.
-Mówi pan poważnie? -ucieszyłam się.
Rano wypiszą mnie ze szpitala.
-Jak najbardziej :) Udostępnimy wam wózek, dopóki Jane nie będzie w pełni sił. Jeśli chodzi o rehabilitację, zdążyliście zauważyć, że nic specjalnego nie jest wam potrzebne. Wystarczą podstawowe urządzenia treningowe.
-Siłownia się przyda? -podsunął Liam.
-Jak najbardziej, myślę, że za jakiś tydzień będziecie mogli wprowadzić dodatkowo ćwiczenia np. na bieżni.. Jeśli chcecie, przygotuję dla was przykładowy schemat rozbudowanego treningu.
-Jeśli to nie problem -ucieszył się brunet.
-To chyba już wszystko -stwierdził po chwili. -Możecie spakować rzeczy Jane, rano będziecie już gotowi do wyjścia -dodał wychodząc.
-Jedziemy do domu, Jane -uśmiechnął się Harry.
To było ostatnie co zobaczyłam, zanim odpłynęłam w głęboki sen...
***
11! :)
Ehh, miał być w środę, jest czwartek ;c
Mam dobre wytłumaczenie- załamałam się.
Co do rozdziału- jak się podoba? :)
Nadal brakuje komentarzy ;c
Cieszycie się, że Jane wypiszą ze szpitala?
Do czwartku mam wolne, więc pewnie pojawią się nowe rozdziały ;)
Proszę o wasze opinie :)
O gwiazdki nie proszę, jak komuś się spodoba sam kliknie ;)
Będzie bardziej zasłużona :)
Hemm.. Do następnego?
CZYTASZ
Lost in L.A.
FanfictionPierwsze fanfiction, jakie napisałam w końcu ujrzy światło dzienne ;) Biedne, kurzyło się trochę w szafie :c ... Jane, nastolatka po przejściach wyjeżdża do Los Angeles, by choć trochę poukładać swoje życie. Czy uda jej się znaleźć to...