24.

64 6 7
                                    

Zaczęłam rozglądać się za kimkolwiek znajomym, kiedy ktoś zasłonił mi widok.
Spojrzałam w górę.

-Jesteś sama?
Nie no, niezłe powitanie...

W miodowych oczach chłopaka zobaczyłam błysk.
Jasne włosy opadały mu niedbale na czoło.

Uśmiechał się.
-Hey, mi też miło poznać -odparłam z uśmiechem.
-Przepraszam, jestem Nate.
-Jane.

-Too, dlaczego siedzisz sama?

-Hm.. Tak się składa, że wszystkich moich znajomych gdzieś wcięło.. Tzn, niektórych gdzieś tu widziałam, ale nie będę im przeszkadzać -uśmiechnęłam się.

Spojrzał na Hazzę.

-Jest z tobą?

-Między innymi. -stwierdziłam.

-Proszę, proszę, One Direction?

-Czysty przypadek -zaśmiałam się. -A ty? Jak się tu znalazłeś?

-To dom mojego wujka.

-Ed jest twoim wujkiem?

-Tak, bratem mamy.
-Proszę, proszę, Ed Sheeran -naśladowałam jego wcześniejszy ton.

-Chcesz zatańczyć? -jego bezpośredniość mnie zaskoczyła.

-Hm, chętnie, ale tak się składa, że nie za bardzo mogę..
Dopiero teraz spojrzał na wózek.

-Dla mnie to żaden problem -uśmiechnął się, wstając.

Podniósł mnie i zaniósł między tańczących.
Zaskoczył mnie.

-Co dalej? -zapytałam, gdy postawił mnie na ziemi.

-Będę cię trzymać.

Podniósł mnie znowu, tym razem po to, by postawić moje stopy na własnych.

Piosenka nie była szybka, więc kołysaliśmy się spokojnie do rytmu How long will I love you Ellie Goulding.
Kiedy melodia przeszła w szybszą Best song ever Nate pomógł mi usiąść z powrotem na wózku.
-Było tak źle? -zapytał wesoło.

-Nie koniecznie.

Rozśmieszyłam go.
-Chyba nie przeszkadzam? -dopiero teraz zauważyłam Hazzę.

Ciekawe gdzie zgubił tą blondi?

-Coś się stało? -spytałam zamiast odpowiedzi.
-Tak, wychodzimy. To jeszcze nie koniec wycieczki -próbował mówić lekkim tonem, ale czułam w nim napięcie.

-Przepraszam, ale muszę już iść -zwróciłam się do blondyna.

-Spotkamy się jeszcze? -zapytał z nadzieją.

-Czemu nie? -uśmiechnęłam się.
Wyciągnął do mnie rękę, a kiedy podałam mu swoją, napisał na jej zewnętrznej części kilka cyfr.

-Zadzwoń, jeśli będziesz miała ochotę. -pocałował mnie w policzek i odszedł, zostawiając mnie samą z poddenerwowanym Stylesem.
-O co ci chodzi?
-Co?

On mnie chyba ma za głupią..

-Widzę przecież... Co się dzieje?
-Nic...

-Harry.

-Nic takiego, poradzę sobie.

Odpuściłam.

I tak nie mam z nim szans...

Wyszliśmy przed dom, gdzie czekała cała reszta.

Zauważyłam, że między chłopakami stał Ed, a z nim Nate i tajemnicza blondi Hazzy.

Usłyszałam zirytowane sapnięcie.

Niestety nie zdążyłam go o nią wypytać...

-Jane, jesteś wreszcie. -Ed przywitał się. -Poznałaś już Nate 'a i Bell?
-Nate 'a owszem -uśmiechnęłam się.
-To Bell, moja siostra -uśmiechnął się blondyn.

-Cześć -pokazała rząd śnieżnobiałych zębów.

-Hey -odwdzięczyłam się, chociaż nie miałam specjalnie ochoty.
Coś mnie w niej odrzucało.
-Szkoda, że już jedziecie.. Miałem nadzieję, że zostajecie do końca -kontynuował Ed.
-Przed nami jeszcze kilka przystanków -zaśmiał się Lou, podchodząc do mnie.

Zanim się zorientowałam, Hazz trzymał mnie na rękach, przyciskając do siebie bardziej niż zwykle.
Tommo schował już wózek i oznajmił, że możemy jechać.

Pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do samochodu.

***
Jej, drugi rozdział w ciągu dnia? 
Ale się wkręciłam i najchętniej dodałabym coś więcej.. :D
Może się powstrzymam i potrzymam Was w niepewności do jutra? 
Noc się jeszcze nie skończyła, troszkę się tam zadzieje :)



Lost in L.A.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz