Nie dotarłam do baru. Wróciłam do mieszkania i zatopiłam się w fotelu próbując się uspokoić. Czułam że wszystko spieprzyłam. Że nie zostałam nawet 5 minut. Chciałam się zabić, ale wiedziałam ze nie wyjdzie. Że wszyscy znów przyjadą do szpitala, udając smutnych i zaskoczonych. To byłaby moja trzecia próba w tym roku. Chyba tylko wstyd i strach ze naprawdę umrę mnie powstrzymywały. Po prostu chciałam.. chciałam zniknąć. Wiedziałam że oni wrócą, mimo tego że dali mi szanse a ja wszystko spieprzyłam. Ale mimo to wrócą. Wiedziałam dlaczego zostawiam tam torebkę i dlaczego wychodzę mimo całego alkoholu. Bo on tam był. Siedział i nic nie mówił. Widział i się nie martwił. Czułam się tak żałośnie, że jedyne czego chce to tego żeby ktoś się o mnie martwił. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. I kolejne. Nie podniosłam się, ani nic nie mówiłam aż które wszedł do mieszkania. Chłopak spojrzał się na mnie. Czułam się tak żałośnie, bo siedziałam na ziemi z żyletka w ręce zastanawiające się jak to się skończy. Przyciskałam ją lekko do żył zastanawiając się, co się stanie jak je przetnę. Ale Damiano po prostu stał i patrzył z torebka w rękach. Nikt nie wiedział co zrobić. Patrzyliśmy sobie chwile w oczy, ale ja opuściłam głowę kładąc ja na kolanach. Czułam ze ktoś siada obok mnie i kładzie mi z zastanowieniem rękę. Nie czułam troski, raczej niepewność, raczej potrzebne wyjścia z tego pomieszczenia. Czułam ze to on chce wyjść.
- Damiano- Powiedziałam starając się przy tym nie łkać- Czy tobie na mnie zależy?
Czułam się jak w komedii romantycznej dla nastolatków. Byłam obrzydziła własną osobą. Brakiem poważności w moim życiu.
- Vic..- Nie chciał kłamać- Nie wiem.. to znaczy tak, ale..
Nie zdążył dokończyć. Wyrwałam się z jego uścisku. Nie ważne co chciał powiedzieć, czy mnie nie kocha, czy kocha mnie po przyjacielsku, czy ma mnie w dupie. Wyszłam na balkon. Odpaliłam papierosa i przyłożyłam do skóry. Damiano wyszedł. Zostawił mnie i wyszedł. Płakałam już tak głośno jak nigdy. Czułam ze go straciłam. Wiedziałam ze go straciłam, a to był koniec. Skóra wypalał się co raz bardziej, a łzy spływały co raz szybciej. Spojrzałam na chłopaka idącego ulicą. To już koniec. Czułam że nie wiem co mam ze sobą zrobić. Wzięłam nóż kuchenny okaleczyłam się wszędzie gdzie to możliwe. Weszłam do wanny pełnej lodowatej wody. Drapałam się po rękach. Płakałam i krzyczałam. Spotkam go jutro na koncercie, jutro i każdego innego nią przez następne 4 miesiące.
Założyłam najdłuższe spodnie i największy golf jaki znalazłam. Gdy stałam na lotnisku, piętnaście minut i cztery godzinny przed odlotem już po całej rozprawie, starałam się nie płakać. Po dwóch godzinach zobaczyłam moich przyjaciół. Nie patrzyłam na nich, u miałam ich wzroku, chciałam uciekać. Thomas złapał mnie za rękę. Wyczuł to. Przejechał dłonią po całej ręce. Posłałam mu gniewne spojrzenia i wyrwałam ramie.
- Victoria- Powiedział poważnym głosem
- Nie- Szepnęłam z bólem
Wtedy weszli Ethan i Damiano. Thomas nagle złapał mnie za rękę i podprowadził do nich. Nagłym ruchem osłonił jedna tekę a potem drugą. Długie czerwone linie i zaschnięta krew były jedyna rzeczą na która patrzyli. Wyrwałam się i złapałam za walizki.
- Pierdolcie się- Posłałam in pełne płaczu spojrzenie- Wczoraj.. potrzebowałam was bardziej niż kiedykolwiek, wczoraj chciałam się zabić bardziej niż kiedykolwiek, chciałam żeby chociaż jeden- JEDEN z was mnie przytulił.., którykolwiek powiedział że mnie kocha.. Nie że nie wie
Wyrwałam ręce i zakryłam je na nowo. Wbiegłam do samolotu czekając. Gdy chłopcy wchodzili widziałam jak Thomas popycha i wyzywa płaczącego Damiano. Każdy z nich usiadł osobno, a ja chciałam zapaść się pod ziemie. W końcu wstałam i usiadłam koło Damiano. Położyłam mu głowę na ramieniu. Ulga spowiła moje ciało gdy pocałował mnie w czoło i zaczął mówić.
- Martwię się..- Powiedział
Podniosłam się z obrzydzeniem. Nie powiedział że przeprasza, albo że mnie kocha. Spojrzałam mu w oczy. Chciałam co pocałować, ale nie wiedziałam czy on tego chce. Podniosłam nogi do siadu skrzyżnego i poprosiłam stewardessę o wino. Gdy przełykałam alkohol, chłopak znów chciał coś powiedzieć
- Ta.. napewno- Odwróciłam głowę cały czas popijając napój
- Czemu mi nie wierzysz?- Spytał, ale ja już byłam podczas odpowiedzi
- Bo nie wierze że mnie kochasz- Chłopak schował głowę- Damiano kochasz mnie?
-.. Tak- Westchnął- Ale nie sądzę że tak jak byś chciała.. wróciłem do Giorgii
Wstałam. Patrzyłam się na niego chcąc wykrzyczeć mu wszystko. Współczuł mi, było mu przykro, co upewniali mnie że to prawda. Przepchnęłam się przez pasażerów. Przez cały lot płakałam, wychodząc także. Thomas ledwo zdążył ukryć mnie przed paparazzi. On mnie nie kocha.
Nie kocha mnie, nie kocha mnie, nie kocha mnie, nie kocha mnie, nie kocha mnie, nie kocha mnie, nie kocha mnie, nie kocha mnie. Jestem sama, nie chce mnie. Zostałam sama...
- Powiesz mi kurwa co się dzieje?- Spytał blondyn w hotelu, gdy ja roztrzęsiona opierałam się o ścianę- Najpierw to- Wskazał na moją rękę- Potem ten alkohol, płacz, ucieczka- Westchnął- Vic, ja właściwe to nie wiem co się do cholery wydarzyło
- Zacznijmy od tego, kilka tygodni temu nie chciałam zamieszkać z Damiano- Głowa mi pękała- Wkurwił się, ale już wiesz co potem. Przyjechał do mnie do mieszkania.. Wyznał ze mu na mnie nie zależy- Chłopak już szykował się do wyjścia- Zostałam sama.. już na serio
Opadłam na łóżko nawet nie powstrzymując wściekłego chłopaka. Obróciłam głowę oglądając piękny Amsterdam. Słyszałam wściekły głos Thomasa i uregulowany ton Damiano. Ja.. nie mogłam się uspokoić. Właśnie.. właśnie straciłam najważniejsza osobę w moim życiu. Straciłam wszystko co kiedykolwiek miałam.
CZYTASZ
Mój koniec...- Måneskin/ Victoria De Angelis
FanfictionCzuję że to koniec. Ona o tym wie, a ja nie daje już sobie rady. Gdzie jest kurwa ta żyletka?! ~ Książka opisująca, uczucia i w pewnym sensie życie Victorii De Angelis, która nie daje sobie rady z uczuciami do swojego przyjaciela. Przeczytajcie, żeb...