LV

89 6 0
                                    

Czułam nagły przypływ. To nie była prawda. Damiano nie spotykał się ze mną, a ja skończyłam z budynku. To wszystko było pieprzoną iluzją, a ja za nic w świecie nie umiałam się obudzić. Wszyscy płakali. Nawet Giorgia, nikt nie wychodził. A wnioskując po częstych wizytach lekarza minęły z dwa dni.

Otworzyłam oczy. Udało się otworzyłam oczy, ale nikt nie patrzył. Wszyscy spali a na dworze było ciemno. Nie mogłam nic powiedzieć, bo za każdym razem gdy wydychałam powietrze wszystko mnie bolało.
                                        ...
Tydzień później mogłam już mówić, ale nie mogłam się ruszać. Nikogo już nie było, zaufali lekarzowi ze powie im kiedy się wybudzę, ale ja stanowczo mu tego zabroniłam. Chciałam móc mówić. Wszyscy znów wrócili do szpitala, a ja już gdy byli w korytarzy słyszałam przeszywający moją pierś płacz.  Thomas jako pierwszy otworzył drzwi. Chciałam go przytulić,  ale po pierwsze on nie wykonywał zadanego ruchu, a po drugie skończyło by się to jeszcze gorzej dla moich żeber. Każda inna osoba wchodząca prze drzwi miała podobną reakcje.
Thomas usiadł obok mnie i spojrzał na mnie, wydawało mi się ze wręcz z nienawiścią.

- Jesteś wywalona z zespołu- Powiedział- Mam już kurwa dość że sama nie umiesz przyznać że jesteś chora, doprowadzasz się do takiego stanu i nie pozwalasz sobie pomóc. Niszczysz nie tylko swoją psychikę, ale też naszą bo kurwa cię kochamy, a ty znów tak po prostu postanawiasz się zabić- Szeptał głośno- Doprowadzasz do tego że musisz odejść mimo że wiesz jak cholernie będzie nas to bolało.. Idziesz na odwyk i terapie, ucinamy kontakt może tak będzie lepiej. Zadzwoń jak się wyleczysz- Nie spojrzał mi w oczy

Nikt nie spojrzał mi w oczy. Całą trójką wyszli. Potem przyjechała już tylko karetka szpitala psychiatrycznego. Teraz nie miałam już niczego. Teraz żałowałam że się wogóle obudziłam. Potem położyli mnie w łóżku. Byłam w Szwecji bo pielęgniarki mówiły do mnie po angielsku. Tak jakby chcieli mieć pewność że już nie wrócę. Dosłownie mnie wyrzucili.
...
Trzy miesiące. Minęły trzy miesiące i nikt się do mnie nie odzywał. Stos niewyspanych listów powiększał się na moim pokojowym biurku. Cały czas próbowałam zapewnić terapeutów że jest lepiej, ale nikt mi nie wierzy. Ja sobie tez nie. Zostawiła mnie trójka przyjaciół. W żaden sposób nie pożegnaliśmy się tak jak powinniśmy. Właściwie mogłam się wypisać, ale nie miałam po co. W Rzymie nie czekało na mnie kompletnie nic oprócz pustego mieszkania i niewypowiedzianych słów. Poza tym jestem pewna że w końcu wpadłabym na któregoś z nich.
...
Minęło siedem miesięcy i dostałam wypis. Szybko poszło. Wypuścili mnie dokładnie osiem miesięcy po próbie, szybciej niż ostatnio. Nikt nie przyjechał po mnie i nikt nie wiedział że wychodzę. Zamówiłam taksówkę i upewniłam się że nikt się o niczym nie dowie.

Moje mieszkanie nie było takie jak zapamiętałam. Było jak dla mnie za jasne. Pozasłaniałam wszystkie okna, ale nie robiłam bałaganu. Przez to że przez te kilka miesięcy nikt nic nie opłacał, nie miałam ani prądu, ani telewizji, telefonu czy jedzenia. Nie miałam pracy. Musiałam zwrócić się o pomoc, ale chwile zajęło mi zastanowienie się do kogo. W końcu wyjechałam z domu wprost do domu Leo. Zapukałam do drzwi. Był lekko.. zszokowany.

- Spokojnie nie przyszłam się żalić, mogę tylko skorzystać z internetu?- Chłopak pokiwał głową

Potem wyjaśnił mi że będę otrzymywać nadal jedną czwartą z działalności przed moim odejściem więc jak na razie mam za co zapłacić rachunki. Czułam się żałośnie prosząc o tak banalne rzeczy. Praktycznie nie rozmawialiśmy. Nie wiedzieliśmy o czym, kilka godzin temu wyszłam z psychiatryka.

- Proszę nie mów... nikomu że już wyszłam- Poprosiłam- Jeśli będą pytać, ale proszę cię unikajcie mojego tematu

Zamknęłam drzwi czując się jak najbardziej żałosna osoba na świecie. Wieczorem miałam już wszystko załatwione. Do wieczora siedziałam na balkonie wypalając paczki papierosów jedna po drugiej. Wysłałam CV do wielu firm prosząc o jakąkolwiek posadę w studiu. Oczywiście tam wszystkich było bardziej profesjonalnie. Miałam ciagle wyłączony telefon. Od pobytu w Szwecji nie wchodziłam na niego i nie miałam zamiaru tego robić. Gdyby nie to ze teoretycznie jestem spłukana to pewnie bym go wywaliła. Teraz czułam już się całkowicie przegrana. Wyszłam z mieszkania czując ogromną potrzebę wyjścia.

Weszłam do sklepu spożywczego. Wzięłam tylko kilka rzeczy z jak najmniejsza zawartością kalorii, gumy, papierosy, wodę i wódkę. W domu popijał miętowe gumy gorzką wódką. Na laptopie odświeżyłem wszystkie wydarzenia związane z zespołem od czasu gdy mnie już nie ma. Mimo wszystko jest zaskakująco dużo o mnie. Oficjalne konto Måneskin złożyło mi nawet życzenia z okazji urodzin. Zapomniałam o tym. W jednym na pięć wywiadów pojawiał się mój temat, komfortu cały zespół zawsze omijał łukiem. Nie umiałam poznać ci myślą, może dlatego ze już nie jesteśmy przyjaciółmi.
...
Następnego dnia wracałam z najbliższego studia już z pracą. Będę pracować jak coś w rodzaju asystentki, lub po prostu będę usługiwać ludziom z branży, nie wiem bo w to nie wnikałam ważne było to ze wracałam już do domu. Wiedziałam już że tego nienawidzę. Jestem Victoria De Angelis nie chce pracować jako ktokolwiek inny niż basista. W pewnym momencie na chodniku wyrósł tłum ludzi, ale ani jedna twarz nie była skierowana w moją stronę. Wszyscy skupiali się na trójce moich przyjaciół siedzących przy stole we małej włoskiej restauracji. Ominęłam ich szybko ukrywając twarz.

Mój koniec...- Måneskin/ Victoria De AngelisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz