LIII

92 4 0
                                    

Rano tak jak się spodziewaliśmy rozległo się ciche pukanie do drzwi. Damiano otworzył i zanim wykonaliśmy jakikolwiek ruch w całej okazałości pokazała nam się w okropnym stanie Victoria. Cały czas w samym staniku z rozczochranym włosami i rozmazaną szminką z butami w dłoniach. Miała rozmazany tusz od łez i starty podkład od nerwowego dotykania twarzy. Damiano obiął ją nagle i niespodziewanie. Dziewczyna lekko zdezorientowana odwzajemniła uścisk. W jej oczach było widać ból a na gołych rękach krew.

- Cały internet widziała mój wywód o zniszczonych sławą gwiazdach rockach, nieskromnie mogę przyznać że chyba do nich należę- Powiedziała, próbując zaśmiać się z własnych, nie do końca śmiesznych słów

Damiano pov:
Patrzyłem na dziewczynę. Bardziej kruchą i delikatną niż kiedykolwiek. Widziałem wszytko co zobaczyłem to co zawsze oznacza że Victoria nie czuje się dobrze. Ręce, łzy, narkotyki, tiki, myśli samobójcze, kłamstwo, krzyk i wiele innych oznakę na to że sobie nie radzi. Czułem że wszytko zepsuje, ale pocałowałem ją. Jednak ona się nie ruszyła. Nie odsunęła się, ale nie odwzajemniła pocałunku. Gdy oderwałem się od jej twarzy spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem

- Skończyłeś?- Spytała, próbując brzmieć na złą

Spojrzałem jeszcze raz na jej jeszcze bardziej przepełnioną bólem twarz i wyszedłem.

Ethan pov:
Dziewczyna stała w drzwiach nie ruszając się. Sugerując się po jej oczach nadal miała w sobie resztki narkotyku, jakikolwiek to był. Thomas w końcu się nad nią zlitował i posadził na kanapie. Coś mówiło mi że powinien być zły, że prawie zrujnowała naszą karierę, ale to moja przyjaciółka.

- Pocałował mnie- Szepnęła bez emocji

- Widzieliśmy- Parsknął oschle Thomas

- Vic, kochanie gdzie byłaś?- Spytałem siadając obok niej na kanapie

- Przecież my nie rozmawiamy- Ignorowała mnie

- Victoria pół świata się martwiła- Thomas usadził obok niej na kanapie

- Wiem że nie mogę, ale on wydaje się być troskliwy- Mówiła tym samym tonem jakby wyciągniętym z transu, całkowicie ignorując nas

- Vic proszę cię- Blondyn złapał ją za ręce- Musisz nam powiedzieć, trzeba się skontaktować z twoim psychologiem

- Naćpałam się, byłam na koncercie, chciałam zabić się na dachu hotelu i zasnęłam na schodach pożarowych, potem znów się naćpałam i jestem- Powiedziała- Czy Damiano się martwił?

Przez chwile nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Powiedziała to wszytko tak jak by to była najzwyklejsza rzecz na świecie, a co najgorsze to wszytko zdarzało się niepokojąco za często.

- Tak- Odpowiedziałem z wahaniem- Choć się położyć

Pomogłem wstać dziewczynie, która ledwo trzymała się na nogach. Położyłem ją na łóżku i wyszedłem na chwile żeby pójść wyłączyć muzykę grającą w salonie, ale jak wróciłem dziewczyna na powrót płakała. Próbowała być cicho, ale poznałem drżenie poduszki pod jej nierównym oddechem. Mam dość, wyszedłem z pokoju i otworzyłem drzwi Damiano.

- Kurwa, czy ty musisz tak bardzo bawić się jej emocjami? Mam w dupie czy znasz swoje to trwa już za długo, a ona wczoraj chciała skakać z budynku- Podnosiłem go z łóżka prowadząc do jej pokoju- Masz jej to wyjaśnić, albo przysięgam ze osobiście ci wpierdole

Chłopak otworzył drzwi. W jakiś sposób wydawało mi się że widzę jak uginają mu się nogi na widok płaczącej dziewczyny, próbującej uspokoić się na jego widok. Zirytowany i obrzydziły zamknąłem drzwi, zostawiajac ich samych z własnymi problemami.

Ten rozdział nie jest idealny i przepraszam, ale nie za bardzo miałam pomysł jak to wszytko.. rozwiązać

Mój koniec...- Måneskin/ Victoria De AngelisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz