XXX

123 5 0
                                    

Wczorajszy dzień był.. romantyczny, przesadzony i dramatyczny. Byłam co raz bliżej załamania. Thomas i Ethan nie przestawali pytać mnie jak się czuje, a Bianca doprowadzała mnie do szału swoim ciągłym nadopiekuńczym towarzystwem. Nie podobała mi się cała ta pieprzona sytuacja. Chciałam mu wybaczyć, ale nie wiedziałam czy on tego chce. Na razie wyglądało to tak jakby wyniósł się ze swoją kochanką i z tego ci widzę nie zamierzał wracać. Obrzydzała mnie sama myśl tego co mogli teraz robić.

- Thomas?- Chłopak skierował na mnie swój czuły wzrok

Wszyscy mnie tak teraz traktowali. Jakbym była jakąś biedna księżniczką. Czułam się jak wtedy gdy umarła moja mama. Nikt nie wiedział jak się przy mnie zachować. I tak jak wtedy tylko chciałam powrotu upragnionej osoby. A nią współczujących spojrzeń, czułych objęć i ślicznych słówek.

- Hmm?- Chłopak oglądał się za mną gdy stawałem przy drzwiach

- Gdzie teraz mieszka Damiano?- Spytałam prosto

- Nie obchodzi mnie to- Skłamał

- Pierdol się, spytam Ethana- Wyszłam na pięcie, wiedząc ze tamten tez mi nie powie

- Gdzie jest teraz ten pierdolony Damiano?- Spytałam podniesionym tonem

- Nie powinnaś wiedzieć- Chłopak próbował mnie uspokoić

- Ethan ty tez się pierdol- Ostrzegłam- Nie mogę czekać aż on mnie przeprosi, muszę coś zrobić...

Wyszłam z pomieszczenia. Coś kazało mi z nim porozmawiać, ale tak bardzo bolało mnie to ze on na to nie wpadł.
Damiano pov:

Siedziałem na krawężniku przed studiem. Dopiero teraz dotarło do mnie co zrobiłem i kogo straciłem. Żałowałem każdej sekundy, która upływała bez niej. Ale nie mogłem się ruszyć. Wiedziałem ze nawet jeśli się pogodzimy będę widział ból wymalowany na jej twarzy. Głupie było by stwierdzenie ze nie wiem dlaczego to zrobiłem. Po prostu przytłaczał mnie jej ból, który potem sam sprawiłem. Nie uprawialiśmy seksu od tygodni. Czułem ze ona da mi to czego nie dała mi Victoria. Euforii i emocji związanych z nie niebezpieczeństwem. Skrzywdziłem wcozraj nie tylko Vic, ale tez Thomasa, Ethana i tą dziewczynę z którą spotykała się Beth. Czułem rozpaczliwą potrzebę rozmowy, ale wiedziałem ze z każdą kolejną mijającą minutą byłoby to jeszcze bardziej żałosne. W końcu wstałem i odpaliłem karty. Wyjeżdżając ze studyjnej posesji cały czas myślałem o tym ze właściwie nie wiem co mam zamiar powiedzieć

Victoria pov:

Zobaczyłam chłopaka na podjeździe. W żołądku skręcało mi się ze strachu i smutku. Widziałam jak puka do drzwi, a potem dołuje się z Thomasem. Potem słyszałam już tylko ciężkie kroki i wściekłe krzyki Bianci. Moje drzwi otworzyły się z trzaskiem. Chłopak wyglądał gorzej niż rano. Jego zaczerwienione oczy świadczyły o tym ze narkotyk nie opuścił jeszcze jego ciała. Przyglądałam się mu chwile, o chwile za długo. Obserwowałam jak nerwowo przeczesuje włosy, a reszta jednocześnie z przerażeniem i zaciekawieniem przygląda się całej sytuacji obok.

- Idźcie- Powiedziałam, i zanim ich usta zdarzyły wykrzywić się w szyderczym ale, ja już in odpowiedziałam- Wypierdalać

Krzyknęłam trochę za głośno. Wszyscy wyszli pospiesznie z pokoju zostawiajac nas samych. Ten pokój jeszcze nigdy nie wydawał się taki mały. Czułam jak gdybym mogła go dotknąć tylko jednym drgnięciem palca. Ale w rzeczywistości był ogromny, a ja stałam najdalej jego. Dalej już się nie dało. Z jednej strony chciałam jego bliskości- Potrzebowałam jej, ale z drugiej.. Ciagle widziałam go z nią. Choć wypierałam się ze nie nie mogłam spojrzeć Leo w twarz. Mimo wszystko strasznie przypominał swoją siostrę. Oboje byli pięknymi ludźmi. Chyba to najbardziej mnie bolało. Miałam mu tyle do powiedzenia.. Ale te wszystkie myśli wyparowały. Czułam się trochę jakbym już zdążyła przeprowadzić z nim rozmowę, zostawiajac siebie w okropnym stanie

- Jak się czujesz?- Zagaił

- Jak gówno- Odparłam opanowanym tonem- Damiano po co przyszedłeś?

Mój ton w stosunku do niego jeszcze nigdy nie brzmiał tak oschle. Tak bez emocji. Zdawało się to go ruszyć, ale średnio mnie to obchodziło. Właściwie to nic mnie już nie obchodziło. Wszytko było tak.. obojętne.

- Chciałem przeprosić- Odpowiedział za późno, za późno żebym mogła w to uwierzyć

- Przeprosić- Zaśmiałam się- Zdradziłeś mnie.. uwierz mi w pokoju Ethana dobrze słyszałam ile razy- Wzięłam głęboki wdech- Słyszałam każdy twój ruch i każdy trzask łóżka, każdy jej jęk i każdy twój oddech.. A potem przyszłam to i wszytko widziałam, chociaż ciebie już nie było. Wyjechałeś i zostawiłeś mnie samą, z myślami że nie jestem na tyle wystarczająca i pociągająca żebyś to ze mną chciał spędzić tamtą noc...

Mówiłam na jednym wydechu. Pierwszy raz od dawna mówiłam szczerze. Mówiłam jak napraw się czuje.

- Ile dni minęło od mojej próby? 2 tygodnie?.. Wypierdalaj- Szepnęłam

- Ale..- Chłopak stawiał się gdy otworzyłam drzwi

- Powiedziałam wypierdalaj, nie pokazuj mi się już na oczy ty chuju jebany- Krzyczałam, wiedziałam ze oni mnie słyszą i pewnie obgadują mnie we własnych nogach

- Daj mi się wytłumaczyć- Powiedział z rozpacza w tonie

Podeszłam do niego. Chciałam go wypchnąć i jednocześnie pocałować. W końcu zaczęłam bić go bo klacie z rozpaczą. Stał i drgał z każdym moim uderzeniem. Słyszałam je z bębnieniem w uszach. Każdy jego łamiący się oddech. Jednocześnie widząc go wczorajszej nocy

- Nie Damiano... jest już za późno na wytłumaczenia- Szepnęłam

Gdy chłopak wyszedł z moich ust wydobył się krzyk. Płakałam i waliłam rękami w podłogę, słysząc wszytko z podwojoną siła. Waliłam tak mocno ze moje palce na ugięciach zaczęły krwawić, oś zetknięcia z drewnianą podłoga. Ktoś próbował mnie okiełznać, ale ja nie chciałam. Widywałam się wrzeszcząc ze chce umrzeć. Czułam ze kompletnie zwariowałam. Upewniałem się ze tak jest. Thomas krzyczał do Ethana żeby wzywał pogotowie. Jedyne co już później pamietam to mój uspokojony płacz w karetce. Oglądałam zza okna jak Bianca wtula się z płaczem do Thomasa. To ze żaden z nich nie pojechał oznaczało jaka to karetka. Zabierali mnie do szpitala psychiatrycznego. Wszyscy płakali. Płakałam tez ja. Tylko ze ja zaraz światem skrępowana. Bo żaden kurwa z nich nie wie jak to naprawdę wygląda. Bianca wiedziała. Dlatego tak strasznie płakała. Oni nie pomagają. Czujesz zie ręka we więzieniu. Tak cię traktują. Z rozpaczą oglądałam moich przyjaciół podczas gdy jakaś miła pielęgniarka zawiązywała mi bandaż.

Mój koniec...- Måneskin/ Victoria De AngelisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz