*HARRY*
Otworzyłem drzwi od pokoju mojej córki i wszedłem do środka. Jej pokój był pomalowany na kolor pudrowego różu. Okno było zasłonięte białą zasłoną, ale nie na długo, bo od razu je odsłoniłem. Do pokoju wpadło słońce i oświetliło białe drzwi od szafy. W rogu była skrzynia, a w niej pełno zabawek Liv. Nie mogę też zapomnieć o ogromnym domku dla lalek. Mała cała się w nim mieści i często się tam chowa. Cienką ścianą było oddzielone miejsce gdzie stało łóżeczko małej. Wyglądało jak pieprzone królewskie łoże. Ale czego się nie robi dla dzieci?
- Dzień dobry, kwiatuszku. - powiedziałem widząc Olivie, która siedziała w łóżeczku i pocierała swoje oczka. Na dźwięk mojego głosu podniosła głowę i uśmiechnęła się pokazując swoje ząbki.
- Tatuś. - wstała i wyciągnęła do mnie rączki. Złapałem ją posadziłem na swoim biodrze.
- Dobrze ci się spało? - możecie uznać to za dziwne, że mówię do dziecka. Ale na prawdę sam w dużym domu z dzieckiem nie mam do kogo się odezwać. Przyzwyczaiłem się, że nie zawsze odpowiada na moje pytania. A tym bardziej rano kiedy jest zaspana. Przytuliła się do mojej szyi i oparła głowę o moje barki. Moja mała przylepa...
- Założymy sukienkę? - pokiwała ochoczo głową i zaśmiała się słodko. Wszedłem do garderoby i posadziłem małą na jednej półce. - Zapomnieliśmy o czymś. - chwyciłem jedną pieluchę i sprawnie zmieniłem ją Liv. Mała jeszcze nie do końca umie korzystać z nocnika. Kiedy raz zrobiłem próbę i na noc nie założyłem jej pampersa, skończyło się na mokrej pościeli. Więcej już nie robiłem takich eksperymentów.
Ubraną dziewczynkę postawiłem na podłodze. Od razu wybiegła z pokoju i udała się na dół. - Uważaj na schodach! - krzyknąłem. Kiedy schowałem pidżamkę Olivii poszedłem się na dół. Mała chciała wdrapać się na kuchenny blat, więc jej pomogłem. Siedziała i machała nóżkami. Dzisiaj na śniadanie chciałem zrobić jej coś zdrowego. Ale nie żebym na co dzień karmił ją jedzeniem z KFC. Sięgnąłem po owoce i pokroiłem je w plasterki. Wsypałem do miski i podałem Liv.
- Tata musi znaleźć ci opiekunkę, wiesz? - chwyciłem ją i ponownie usadziłem na swoim biodrze.
- Dlaczego? - spytała patrząc na mnie dużymi oczkami.
-Niedługo pojedziemy razem w trasę i malutka Liv potrzebuję kogoś kto się nią zajmie. - pocałowałem ją w czoło i posadziłem na kanapie w salonie.
Niedługo to wszystko się skończy i znowu wyruszymy z chłopakami w trasę. Kiedy Olivia się urodziła mieliśmy dwuletnią przerwę w koncertowaniu. Oczywiście wywiady, spotkania z fanami i różne tego typu imprezy się odbywały, a wtedy mała zostawała z moją mamą. Liv zajęła się oglądaniem jakiegoś kanału muzycznego i jedzeniem śniadania. Ja postanowiłem sprawdzić odpowiedzi co do ogłoszenia, które zamieściłem kilka tygodni temu w internecie. Potrzebuję kogoś komu mogę zaufać, że nie skrzywdzi mojej córki i dobrze się nią zajmie. Najlepiej jakby mogła też uczyć czegoś Liv. Olivia nie będzie chodzić do przedszkola. Będzie jeździć ze mną w trasy. I właśnie dlatego szukać kogoś kto wie jak zająć się dziećmi i jak je uczyć czy coś... Podniosłem głowę kiedy zauważyłem, że mała podeszła do telewizora i nacisnęła przycisk, którym robi się głośniej. Odwróciła się do mnie z uśmiechem i kawałkiem jabłka w rączce.
- Jestem jak tatuś! - zaczęła podskakiwać i wymachiwać rękami. Dopiero po chwili spostrzegłem, że leci nasza piosenka. Jak tu nie kochać tego dziecka?!
***
- Opowiedz coś o sobie. - poleciłem blondynce, która siedziała przede mną. Wygląda na sympatyczną, ale nie do końca jestem przekonany czy dobrze zajmie się Liv. Mała siedzi po mojej lewej stronie i zajmuje się lalkami, które wzięła ze sobą do kawiarni.
- Nazywam się Maria i mam dwadzieścia trzy lata.
- Masz jakieś doświadczenie z dziećmi?
- Mam młodszą siostrę.
- Ile ona ma lat?
- Siedemnaście. - uśmiechnęła się do mnie. Kpisz sobie ze mnie? Siedemnaście lat to prawie dorosła osoba.
- A mniejsze dzieci? Takie jak Liv? - wskazałem na moją córkę.
- Niestety nie, ale szybko się uczę.
- No dobrze. Umiesz zmieniać pieluchy? - szczerze to wątpię w jej umiejętności.
- Jak mówiłam, szybko się uczę.
- A umiesz gotować?
- No wiesz. Teraz jest dużo dobrych restauracji z jedzeniem. - powiedzcie, że ona sobie ze mnie żartuje. Moje usta mimowolnie się otworzyły. - Przecież każde dziecko lubi takie coś. W McDonads można dostać zabawkę, prawda? - nachyliła się i połaskotała małą po brzuszku. Liv spojrzała na mnie przestraszona i usiadła na moich kolanach.
- Liv ma tylko dwa lata. Trzeba jej gotować. Wiesz... odezwę się jeszcze do ciebie. - próbowałem się uśmiechnąć, ale chyba nie dałem rady.
NASTĘPNY DZIEŃ
Dzisiaj umówiłem się z następną dziewczyną w moim domu. Maria była niewypałem i każdy może to potwierdzić. Liv oglądała kreskówki i zajadała się swoimi ulubionymi chrupkami.
- Tatuś. - spojrzała na mnie.
- Co się dzieje skarbie? - wskazała na drzwi tarasowe. - Chcesz iść się pobawić? - pokiwała głową i zeskoczyła z fotela. - No dobrze. - założyłem jej buty i bluzę. Mała od razu pobiegła na zjeżdżalnie. Usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem je otworzyć.
- Dzień dobry.
- Cześć. Chodźmy na taras. - przepuściłem ją pierwszą. Usiedliśmy na ogrodowych krzesłach i zacząłem swoje przesłuchanie.
- Powiedz coś o sobie. - westchnąłem. Dowiedziałem się, że nazywa się Stefanie, ma dwadzieścia dziewięć lat, umie gotować i kiedyś zajmowała się dzieckiem sąsiadki. Na razie nie jest tak źle...
- To jest Liv? - spytała kiedy mała do mnie podeszła.
- Tak to ona. Co się stało księżniczko? - posadziłem ją sobie na kolanach.
- Zmęczona. - ziewnęła i wtuliła się we mnie.
- Jeszcze chwilkę maluchu. Muszę porozmawiać z panią, dobrze? - pokiwała głową i oparła się o moje ramie. - Mam jeszcze jedno pytanie. Liv jeszcze nie korzysta z nocnika..
- To nie problem. Umiem zmieniać pieluchy. A ile pan płaci?
- To jest jeszcze do uzgodnienia.
- Rozumiem.
- Zdaje pani sobie sprawę, że to jest praca, której musi pani poświęcić większość swojego wolnego czasu? Za dwa miesiące wyjeżdżam w trasę z zespołem i chcę, żeby pani też jechała. Ktoś musi się zająć Liv.
- Rozumiem.
- No dobrze. Myślę, że mogę pani dać tą pracę.
- Dziękuję.
- Mogłaby pani jutro przyjść?
- Oczywiście. - uśmiechnęła się i wstała. Również wstałem, mając na rękach Liv, która już prawie spała. - To do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - pożegnałem się z nią i zaniosłem moją córkę na górę.
______
Jak wam się podoba pierwszy rozdział? Niedługo zacznie się coś dziać :)
Kto lubi Stefanie?
Fajnie by było gdybyście zostawili po sobie jakiś ślad. Komentarze i gwiazdeczki miło widziane. Do następnego ;)
CZYTASZ
My Daughter's Babysitter h.s
FanfictionJestem Harry i mam dwadzieścia pięć lat. Mieszkam w Londynie razem z moją córką, Olivią.