1- I'm looking for a babysitter

31.8K 1.2K 255
                                    

*HARRY*

Otworzyłem drzwi od pokoju mojej córki i wszedłem do środka. Jej pokój był pomalowany na kolor pudrowego różu. Okno było zasłonięte białą zasłoną, ale nie na długo, bo od razu je odsłoniłem. Do pokoju wpadło słońce i oświetliło białe drzwi od szafy. W rogu była skrzynia, a w niej pełno zabawek Liv. Nie mogę też zapomnieć o ogromnym domku dla lalek. Mała cała się w nim mieści i często się tam chowa. Cienką ścianą było oddzielone miejsce gdzie stało łóżeczko małej. Wyglądało jak pieprzone królewskie łoże. Ale czego się nie robi dla dzieci? 

- Dzień dobry, kwiatuszku. - powiedziałem widząc Olivie, która siedziała w łóżeczku i pocierała swoje oczka. Na dźwięk mojego głosu podniosła głowę i uśmiechnęła się pokazując swoje ząbki. 

- Tatuś. - wstała i wyciągnęła do mnie rączki. Złapałem ją posadziłem na swoim biodrze. 

- Dobrze ci się spało? - możecie uznać to za dziwne, że mówię do dziecka. Ale na prawdę sam w dużym domu z dzieckiem nie mam do kogo się odezwać. Przyzwyczaiłem się, że nie zawsze odpowiada na moje pytania. A tym bardziej rano kiedy jest zaspana. Przytuliła się do mojej szyi i oparła głowę o moje barki. Moja mała przylepa...  

- Założymy sukienkę? - pokiwała ochoczo głową i zaśmiała się słodko. Wszedłem do garderoby i posadziłem małą na jednej półce. - Zapomnieliśmy o czymś. - chwyciłem jedną pieluchę i sprawnie zmieniłem ją Liv. Mała jeszcze nie do końca umie korzystać z nocnika. Kiedy raz zrobiłem próbę i na noc nie założyłem jej pampersa, skończyło się na mokrej pościeli. Więcej już nie robiłem takich eksperymentów. 

Ubraną dziewczynkę postawiłem na podłodze. Od razu wybiegła z pokoju i udała się na dół. - Uważaj na schodach! - krzyknąłem. Kiedy schowałem pidżamkę Olivii poszedłem się na dół. Mała chciała wdrapać się na kuchenny blat, więc jej pomogłem. Siedziała i machała nóżkami. Dzisiaj na śniadanie chciałem zrobić jej coś zdrowego. Ale nie żebym na co dzień karmił ją jedzeniem z KFC. Sięgnąłem po owoce i pokroiłem je w plasterki. Wsypałem do miski i podałem Liv. 

- Tata musi znaleźć ci opiekunkę, wiesz? - chwyciłem ją i ponownie usadziłem na swoim biodrze.

- Dlaczego? - spytała patrząc na mnie dużymi oczkami. 

-Niedługo pojedziemy razem w trasę i malutka Liv potrzebuję kogoś kto się nią zajmie. - pocałowałem ją w czoło i posadziłem na kanapie w salonie. 

Niedługo to wszystko się skończy i znowu wyruszymy z chłopakami w trasę. Kiedy Olivia się urodziła mieliśmy dwuletnią przerwę w koncertowaniu. Oczywiście wywiady, spotkania z fanami i różne tego typu imprezy się odbywały, a wtedy mała zostawała z moją mamą. Liv zajęła się oglądaniem jakiegoś kanału muzycznego i jedzeniem śniadania. Ja postanowiłem sprawdzić odpowiedzi co do ogłoszenia, które zamieściłem kilka tygodni temu w internecie. Potrzebuję kogoś komu mogę zaufać, że nie skrzywdzi mojej córki i dobrze się nią zajmie. Najlepiej jakby mogła też uczyć czegoś Liv. Olivia nie będzie chodzić do przedszkola. Będzie jeździć ze mną w trasy. I właśnie dlatego szukać kogoś kto wie jak zająć się dziećmi i jak je uczyć czy coś... Podniosłem głowę kiedy zauważyłem, że mała podeszła do telewizora i nacisnęła przycisk, którym robi się głośniej. Odwróciła się do mnie z uśmiechem i kawałkiem jabłka w rączce. 

- Jestem jak tatuś! - zaczęła podskakiwać i wymachiwać rękami. Dopiero po chwili spostrzegłem, że leci nasza piosenka. Jak tu nie kochać tego dziecka?!

***

- Opowiedz coś o sobie. - poleciłem blondynce, która siedziała przede mną. Wygląda na sympatyczną, ale nie do końca jestem przekonany czy dobrze zajmie się Liv. Mała siedzi po mojej lewej stronie i zajmuje się lalkami, które wzięła ze sobą do kawiarni. 

- Nazywam się Maria i mam dwadzieścia trzy lata. 

- Masz jakieś doświadczenie z dziećmi? 

- Mam młodszą siostrę. 

- Ile ona ma lat? 

- Siedemnaście. - uśmiechnęła się do mnie. Kpisz sobie ze mnie? Siedemnaście lat to prawie dorosła osoba. 

- A mniejsze dzieci? Takie jak Liv? - wskazałem na moją córkę.

- Niestety nie, ale szybko się uczę. 

- No dobrze. Umiesz zmieniać pieluchy? - szczerze to wątpię w jej umiejętności. 

- Jak mówiłam, szybko się uczę. 

- A umiesz gotować? 

- No wiesz. Teraz jest dużo dobrych restauracji z jedzeniem. - powiedzcie, że ona sobie ze mnie żartuje. Moje usta mimowolnie się otworzyły. - Przecież każde dziecko lubi takie coś. W McDonads można dostać zabawkę, prawda? - nachyliła się i połaskotała małą po brzuszku. Liv spojrzała na mnie przestraszona i usiadła na moich kolanach. 

- Liv ma tylko dwa lata. Trzeba jej gotować. Wiesz... odezwę się jeszcze do ciebie. - próbowałem się uśmiechnąć, ale chyba nie dałem rady. 

NASTĘPNY DZIEŃ

Dzisiaj umówiłem się z następną dziewczyną w moim domu. Maria była niewypałem i każdy może to potwierdzić. Liv oglądała kreskówki i zajadała się swoimi ulubionymi chrupkami. 

- Tatuś. - spojrzała na mnie.

- Co się dzieje skarbie? - wskazała na drzwi tarasowe. - Chcesz iść się pobawić? - pokiwała głową i zeskoczyła z fotela. - No dobrze. - założyłem jej buty i bluzę. Mała od razu pobiegła na zjeżdżalnie. Usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem je otworzyć. 

- Dzień dobry. 

- Cześć. Chodźmy na taras. - przepuściłem ją pierwszą. Usiedliśmy na ogrodowych krzesłach i zacząłem swoje przesłuchanie. 

- Powiedz coś o sobie. - westchnąłem. Dowiedziałem się, że nazywa się Stefanie, ma dwadzieścia dziewięć lat, umie gotować i kiedyś zajmowała się dzieckiem sąsiadki. Na razie nie jest tak źle... 

- To jest Liv? - spytała kiedy mała do mnie podeszła. 

- Tak to ona. Co się stało księżniczko? - posadziłem ją sobie na kolanach. 

- Zmęczona. - ziewnęła i wtuliła się we mnie.

- Jeszcze chwilkę maluchu. Muszę porozmawiać z panią, dobrze? - pokiwała głową i oparła się o moje ramie. - Mam jeszcze jedno pytanie. Liv jeszcze nie korzysta z nocnika.. 

- To nie problem. Umiem zmieniać pieluchy. A ile pan płaci? 

- To jest jeszcze do uzgodnienia. 

- Rozumiem.

- Zdaje pani sobie sprawę, że to jest praca, której musi pani poświęcić większość swojego wolnego czasu? Za dwa miesiące wyjeżdżam w trasę z zespołem i chcę, żeby pani też jechała. Ktoś musi się zająć Liv. 

- Rozumiem. 

- No dobrze. Myślę, że mogę pani dać tą pracę. 

- Dziękuję. 

- Mogłaby pani jutro przyjść? 

- Oczywiście. - uśmiechnęła się i wstała. Również wstałem, mając na rękach Liv, która już prawie spała. - To do zobaczenia. 

- Do zobaczenia. - pożegnałem się z nią i zaniosłem moją córkę na górę.

______

Jak wam się podoba pierwszy rozdział? Niedługo zacznie się coś dziać :)

Kto lubi Stefanie? 

Fajnie by było gdybyście zostawili po sobie jakiś ślad. Komentarze i gwiazdeczki miło widziane. Do następnego ;)

My Daughter's Babysitter  h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz