*HARRY*
- Opowiedz mi coś o Olivii. - powiedziała Vanessa popijając swoja herbatę. Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy, aż babeczki się upieką. No i w tym czasie coraz bardziej zastanawiałem się nad zatrudnieniem jej. Nie chcę podejmować jakiś decyzji tak szybko jak zrobiłem to wcześniej.
- Ma dwa lata. Ma na imię Olivia..
- Ale coś czego nie wiem. - zachichotała. - Na przykład czym lubi się bawić.
- W pokoju ma taki duży domek dla lalek. Cała się tam mieści i uwielbia tam przesiadywać. I kiedy jest ciepło bawi się w ogrodzie.
- Okey. A .. - przerwał jej trzask drzwi i krzyk Louis'a informujący, że wrócili.
- Liv nie umie korzystać z nocnika. - powiedziałem. To było by nie fair gdyby nie wiedziała.
- Jasne, to nie problem. - uśmiechnęła się. Cud nie kobieta!
- Co tak ładnie pachnie? - weszli do salonu i popatrzeli na nas zdziwieni. No tak raczej nie zawsze rozmowa kwalifikacyjna trwa tak długo.
- Babeczki. - odpowiedziała Vanessa. Oczy Liv się zaświeciły i otworzyła lekko usta.
- Harry mogę cię prosić? - spytał Louis i postawił Liv.
- Jasne, zaraz wracam. - pocałowałem małą w czoło i ruszyłem za Lou do kuchni. - Co tam?
- Gościu wiem, że dziewczyna jest ładna i w ogóle, ale on ma się opiekować twoją córką. Nie tylko cycki się liczą.
- Na prawdę będziesz mi to wypominać do końca życia? Jeden jedyny pieprzony raz! Tylko raz popełniłem błąd i więcej nie mam zamiaru. A w ogóle co ty o niej wiesz, że ją oceniasz? Wydaje mi się, że niewiele. Więc proszę nie osądzaj jej.
- Co ona takiego ma więcej niż ta cała Stefanie? Bo nie widzę różnicy. Nie możesz wybierać opiekunki, która pasuje tobie pod względem wyglądu. Ona jest tylko opiekunką.
- Nie przesadzaj okey? Vanessa ma doświadczenie.
- Ciekawe jakie. - prychnął. - Opiekowała się dzieckiem sąsiadki?
- Ukończyła pedagogikę i ma dużo dzieci w swojej rodzinie. Opiekowała się dzieckiem Tim'a. Dzieciaki ją uwielbiają. Umie gotować, zmieniać pieluchy. Jako jedyna zapytała mnie co lubi Liv. Jako jedynie nie interesuje się moim kutasem.
- Bo jest mały.
- Przestań okey? - uderzyłem go w ramie.
- Mówię prawdę. - zachichotał. - No dobra. Ale jeśli znowu coś się stanie mojej babeczce. To sam się nią zajmę i urwę ci jaja.
- Zostaw moje jaja w spokoju. - zaśmiałem się.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale zaraz wszystko będzie do niczego, bo się spali. - Vanessa wychyliła się zza ściany.
- I tak już skończyliśmy. - powiedział Lou. - Idę do mojej babeczki.
- Kim jest babeczka? - spytała Vanessa wyciągając przysmaki z piekarnika.
- Louis tak nazywa Olivię.
- Słodko. - skomentowała z uśmiechem. - Tak sobie pomyślałam... Może Olivia ma ochotę udekorować te babeczki? To fajna zabawa. - ułożyła wszystko na talerzu i ściągnęła rękawice kuchenne.
- Racja. To świetny pomysł.
*****
- Mama? - spytałem zdziwiony. - Louis znowu do ciebie zadzwonił?
- No tak dzwonił. Ta dziewczyna tu jeszcze jest?
- Jest w kuchni razem z Liv. Dekorują babeczki. - wpuściłem ją do środka.
- Babeczki? Kupiłeś babeczki? - odebrałem od niej płaszcz i powiesiłem go na wieszak.
- Nie. Vanessa je upiekła.
- Na prawdę? - spytała zdziwiona.
- Oh.. tak też byłem zdziwiony kiedy sama zaproponowała, że je upiecze. - powiedziałem udaliśmy się w kierunku kuchni. Już od samego progu było słychać śmiech mojej córki. Miała zabawę jak nigdy. Z jej twarzy nie schodził uśmiech. Moja księżniczka stała na taboreciku, a za nią stała Vanessa i pilnowała, żeby ta nie spadła. Przy okazji pomagała jej trzymać rękaw cukierniczy.
- Ja sama! - Liv tupnęła nogą.
- Jak sobie chcesz, króliczku. - puknęła ją lekko w nos i odwróciła głowę w moja stronę. Po chwili zobaczyła moja mamę i wyciągnęła do niej dłoń. - Dzień dobry. Jestem Vanessa.
- Dzień dobry. Anne.. mama Harry'ego.
- Miło mi. - Vanessa uśmiechnęła się szeroko.
- Mi również. - moja mama wyglądała jakby był w ciężkim szoku. Ocknęła się dopiero wtedy kiedy usłyszała głos Liv.
- Babcia!
*****
- Ja będę się już zbierać. - Vanessa wstała z kanapy i chwyciła swoją torebkę.
- Dlaczego? - spytała Liv podnosząc głowę.
- Muszę już iść, króliczku. Zaraz pewnie pójdziesz spać. Obiecuję, że jeszcze się kiedyś pobawimy.- pogłaskała ją po policzku i ukucnęła przed nią. Mała wtuliła się w jej szyję. To tak cholernie dziwne... Olivia musiała ją polubić, bo zazwyczaj zapiera się nogami i rękami przed przytuleniem kogoś obcego. A tu proszę sama jej się rzuciła na szyję. Spojrzałem na mamę, a ona na mnie tak samo zdziwiona. - Pa Olivia. - pomachała jej lekko i wyprostowała się. - Miło mi było panią poznać. - podała dłoń mojej mamie.
- Mi również, Vanessa. Mam nadzieję, że się spotkamy.
- Też mam taką nadzieje. - uśmiechnęła się. Razem z dziewczyną udaliśmy się w stronę drzwi.
- Zadzwonię do ciebie jutro rano. Muszę jeszcze przemyśleć kilka spraw.
- Rozumiem. Miło było poznać.
- Mnie również.
- To do usłyszenia.
- Tak. Do usłyszenia. - ostatni raz zobaczyłem jej uśmiech i zniknęła za drzwiami. Wróciłem do salonu i usiadłem na poprzednim moim miejscu. - I co myślisz, mamo?
- Myślę, że to bardzo inteligentna dziewczyna. Udało mi się z nią trochę porozmawiać i opowiedziała mi swoją sytuacje rodzinną. Wydaje się um... normalna.
- Czyli mam ją zatrudnić?
- To już twoja decyzja synu. Moim zdaniem możesz spróbować. Ale jest pytanie czy tobie odpowiada?
- Jasne.... jest ładna i zgrabna. - wyszczerzyłem się. Chciałem ją trochę podenerwować i udało mi się. Mama wywróciła oczami na moje słowa i wróciła do zabawy z moją córką.
_______
Hej! Jak wam się podoba? Musze wam powiedzieć, że mamy 561 miejsce w Fanfiction! Dacie radę wyciągnąć to opowiadanie do pierwszej 100?
Dziękuję za głosy i wyświetlenia ;)
Komentarze mile widziane. Bardzo miło mi je czytać.
Do następnego!
CZYTASZ
My Daughter's Babysitter h.s
FanfictionJestem Harry i mam dwadzieścia pięć lat. Mieszkam w Londynie razem z moją córką, Olivią.