*VANESSA*
- Dobrze się czujesz Van? Jesteś blada. - Harry zasypywał mnie masą pytań kiedy siedzieliśmy w dużym, czarnym vanie. Wszyscy patrzyli na mnie zmartwieni, albo zdziwieni. Nawet kierowca zerkał w lusterku..
- Jest okey. Nie musisz się martwić. - powiedziałam wachlując sobie dłonią przed twarzą.
- Przecież widzę, że nie jest dobrze. Louis weź Olivię. - Harry posadził małą na kolanach swojego przyjaciel i podał mi butelkę wody.
- Dziękuję. Nie róbcie jakiejś afery. Po prostu zrobiło mi się słabo. Już jest o wiele lepiej.
- Dzięki Bogu. Napij się, bo kolory ci wracają. - zażartował Liam.
- Nie strasz nas tak więcej. Przez chwilę wyglądałaś jak chodzący trup.
- Okey, okey rozumiem nie musicie mi dogryzać. - oddałam butelkę Harry'emu.
- Jeszcze nas nie znasz Vanessa. - zaśmiał się Niall, który siedział zaraz obok kierowcy. Dobrze, że chociaż Liv jest spokojna. Bawiła się zegarkiem Louis'a i zabawnie machała nóżkami.
- Która jest właściwie godzina? - zapytałam.
- Trzecia. - powiedział brunet. - Zaraz co? - wrócił wzrokiem na dziewczynkę, która się śmiała. Mała przestawiła mu godzinę w zegarku. Sprytne dziecko..
****
Bezpiecznie dotarliśmy do hotelu gdzie tymczasowo się zatrzymamy. Na szczęście teraz spokojnie weszliśmy do budynku. Nigdzie nie było ani fanów, ani paparazzi. Było spokojnie.
- Gdzie idziesz? - zapytał Harry.
- Zameldować się.
- Paul to zrobi.
- Ale ja..
- Jesteś z nami. - uśmiechnął się. - O nic nie musisz się martwić.
- Na prawdę? Dziękuję! - podeszłam do niego i objęłam go wokół brzucha. Dalej nie dosięgałam...
- Hej, przecież to oczywiste, co nie? - złapał moją twarz w swoje dłonie.
- Dziękuję. Tak dużo dla mnie zrobiłeś. Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć.
- Też dla mnie dużo zrobiłaś. Zajmujesz się Olivią i specjalnie dla nas wyjechałaś w trasę. Nawet pieniądze ci tego nie wynagrodzą.
- Wynagrodzą. Kupię sobie sukienkę i będzie okey. - zaśmiałam się, a on dołączył.
- Tato! - Liv pociągnęła Harry'ego za nogawkę. Puściłam go, bo przypomniałam sobie, że nadal go ściskałam. - Patrz tam. - wskazała palcem na recepcje.
- Cholera. Vanessa zostań z nią. - podał mi Olivię i odszedł w stronę kobiety, która tam stała. Kto to jest? Może jakaś jego znajoma? Nie mam pojęcia...
- Pobawimy się? - zapytała Olivia patrząc na mnie błagalnie.
- Jasne!
*HARRY
- Co ty tu robisz?! - złapałem Jess za ramie i odciągnąłem ją na bok.
- Ciebie też miło widzieć. - zapiszczała.
- Nie zmieniaj tematu. Olałaś mnie i co? Wyjechała z Londynu? Czy ty jesteś normalna?
- Po pierwsze nie szarp mnie, bo sobie nie życzę. Po drugie nie będziesz mi rozkazywał. Nic mnie nie trzyma w Londynie i mogę sobie jeździć gdzie chcę. Po trzecie jak już tu jesteś to Olivia pewnie też. Chcę ją zobaczyć. - mówiła i rozglądnęła się. - Już kogoś przyprowadziłeś? A ona wie, że Olivia to twoja córką? Czy to jakaś twoja kuzynka? - zaśmiała się patrząc jak Liv bawi się z Van.
- Za nic nie dam ci się spotkać z Olivią. Nie pamiętasz co zrobiłaś? Powiedziałaś, że masz jej dosyć.
- To moja córka, mam prawo się z nią spotkać. - założyła ramiona na swoich piersiach.
- Nie masz żadnego prawa się z nią spotykać. Nie po tym kiedy tak nas potraktowałaś! Pamiętasz jaka była umowa? Oboje zajmujemy się dzieckiem. A co się stało? Zostawiłaś mnie samego i musiałem szukać opiekunki. Teraz mała lepiej dogaduje się z nią niż z tobą kiedykolwiek.
- To nie moja wina, że ciągle ryczała. Miałam jej dość i ty się nią zająłeś. Jeśli chcesz możesz mi ją podrzucić raz na jakiś czas.
- Chyba śnisz, że ją z tobą zostawię. Jesteś nieodpowiedzialną suką. - warknąłem.
- Uważaj sobie, bo w każdej chwili mogę donieść prasie, że się puściłeś.
- Rób co chcesz. Ale to ty zawsze będziesz tą szmatą, która mi dała. - otworzyła usta zaszokowana.
*VANESSA*
Niall podał mi kluczę od mojego pokoju i poinformował, że pracownik hotelu przyniesie mi mój bagaż. Harry nadal rozmawiał z blondynką i nie chciałam im przeszkadzać. Razem z Olivią udałyśmy się do mojego pokoju. Dzięki Bogu, że pokój nie był na samej górze i nie musiałyśmy wsiadać do windy. Nie lubię ich. Ale wsiądę jeśli już trzeba.
- Trzydzieści, trzydzieści jeden i jest trzydzieści dwa. - otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka. - Ładnie tu. - rozglądnęłam się i zamknęłam drzwi za sobą. Olivia pobiegła w kierunku dużego łóżka i zaczęła po nim skakać. - Uważaj, żeby nie spaść. - powiedziałam odkładając klucze na drewniany stoliczek. Ściany były pomalowane na jasno niebieski kolor. Na przeciwko łóżka był telewizor i po prawej drzwi do łazienki. A natomiast po lewej były szklane drzwi na balkon. Pokój był bardzo w moim stylu.
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu co oznaczało, że dostałam wiadomość.
"Gdzie jesteście?"
Szybko odpisałam Harry'emu, w którym pokoju się znajdujemy. Liv zaczęła się nudzić, więc włączyłam jej jakieś bajki.
Ciekawość mnie zżerała od środka kiedy pomyślałam o kobiecie z którą kłócił się Harry. Żaden pomysł nie przychodził mi do głowy. Kim mogła być ta blondynka?
- Tu jesteście. Olivia nasz pokój to trzydzieści dziewięć, na końcu korytarza. Będziesz mogła tu często zaglądać. - zaśmiał się Harry zamykając za sobą drzwi. - Albo ja tu wpadnę. - zachichotał i szturchnął mnie w ramie.
- Ale tatusiu. Ty się nie bawisz z Van tak jak ja. - Liv usiadła na łóżku i popatrzyła na nas uważnie.
- No tak jak ty to na pewno się nie bawimy. - powiedział poważnie. Zakryłam usta dłonią, żeby mój śmiech nie był zbyt głośny. Jeszcze nigdy mnie tak nie zawstydził! - Ale wiesz.. My wolimy inne zabawy.
- Harry. - uderzyłam go w ramie. - Przestań!
- Dobrze, dobrze.. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się niewinnie.
_____________
Cześć! Jak rozdział?
Jessica. Jakie wrażenie na was zrobiła?
Dobre, złe?
Tata chce mnie zaciągnąć na jakiś pokaz maszyn :c Help...
W piątek mieliśmy 57 miejsce w Fanfiction a dzisiaj jest 87 :c
Mam nadzieję, że pomożecie wbić się wyżej.
Dziękuję za głosy, wyświetlenia (8.2K) i komentarze :)
Zachęcam do wyrażania swoich opinii.
Do następnego!
CZYTASZ
My Daughter's Babysitter h.s
FanfictionJestem Harry i mam dwadzieścia pięć lat. Mieszkam w Londynie razem z moją córką, Olivią.