15 - Travel

21.9K 1K 62
                                    

*VANESSA*

Odprawę przeszliśmy spokojnie. Bez żadnych niepotrzebnych komplikacji. Co chwilę koło nas kręcili się jacyś ochroniarze czy paparazzi. Ale można było się przyzwyczaić. Wydaje mi się, że najbardziej chroniono prywatność Olivii. Żadna osoba z aparatem nie odważyła się podejść i zrobić jej zdjęcia. 

 W ogóle nie pomyślałam o tym, że chłopcy mają swój własny samolot. Byłam w niezłym szoku kiedy weszliśmy na pokład odrzutowca. Harry od razu poszedł położyć Liv do pokoju, żeby się zdrzemnęła na czas podróży. Ja rozglądnęłam się po wnętrzu. Było jasno i o dziwo dużo miejsca. Kanapa po jednej stronie i fotele po drugiej. 

Zajęłam miejsca na jednym z nich i położyłam swoją torebkę oraz poduszkę na stoliku. Zauważyłam, że na pokład weszli już ochroniarze i inne takie ważne osoby. Zniknęli jednak za innymi drzwiami. 

Po chwili Harry wrócił i usiadł na przeciwko mnie. 

- I jak? 

- Dobrze. Nie wiedziałam, że macie własny odrzutowiec. 

- Teraz już wiesz. - uśmiechnął się.

- Hej, gdzie jest Liv? - zapytał Niall i ziewnął głośno. O Boże.. będę musiała się przyzwyczaić do spędzania czasu z czterema facetami. 

- W pokoju. Śpi. - wyjaśnił Harry. 

- Idę do niej. 

- Tylko jej nic nie zrób kiedy będziesz spać. 

- Masz mnie za idiotę? -oburzył się wstając ze swojego wcześniejszego miejsca. 

- Tak. 

- Wal się. - pokazał mu środkowy palec i dołączył do Olivii w pokoju. Chciałabym mieć takich przyjaciół jak oni są dla siebie. Wiadomo, nie zawsze mogłam wszystko powiedzieć Lily. Tym bardziej, że ma długi język.

- Więc na czym skończyliśmy? A tak! Jak ci się podoba? - zapytał patrząc na mnie z uśmiechem. 

- Jest bardzo w moim stylu i myślę, że ten fotel jest bardzo wygodny. - pokurczyłam nogi i owinęłam je rękami. Byłam zmęczona, bo wstałam wcześnie i dodatkowo Liv wymęczyła mnie na lotnisku.

- Co ci się stało? - wskazał na moją nogę. Popatrzyłam tam i zobaczyłam siniaka. Świetnie..

- Dzisiaj rano uderzyłam się w szafkę. Ałć. Myślałam, że to nic takiego. - jak to teraz wygląda? Moje spodnie są do połowy łydek i widać tego okropnego siniaka. Będę musiała jakoś przeżyć. 

- Prawie nie widać. 

- Widać. Okey, przepraszam, ale nie cierpię kiedy samolot wzbija się w powietrze. Idę spać. Obudź mnie kiedy będziemy lądować. - sięgnęłam po poduszkę i próbowałam zasnąć. 

*****

Usłyszałam śmiech i byłam zmuszona otworzyć oczy. Odwróciłam się twarzą do chłopaków, bo to ich śmiechy słyszałam. Liam i Louis siedzieli na kanapie, a Harry zajmował swoje stałe miejsce. Zastanawiałam się jak długo spałam.

- Aleś ty głupi! Obudziłeś Van! - powiedział Harry. 

- Ale to przez niego. - dalej śmiał się brunet. 

- Nie prawda! - oburzył się Lou.

- O co chodzi? - zapytałam przeciągając się. Spojrzałam przez okno i wow... widok był piękny.

- Vanessa przepraszam, że cię obudziłem.

- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się do niego. - To z czego się tak śmiejecie? 

- Wspominamy nasze koncerty. 

I tak właśnie minęła reszta lotu. Chłopcy opowiadali mi o swoich przygodach. Te śmieszne kiedy wywracali się i wygłupiali na scenie i również te poważniejsze kiedy spotykali się z fanami chorymi na ciężkie choroby.. Chodź Harry sam się przyznał, że ostatnio ich zaniedbał. Więcej uwagi zwrócił na Liv, ale teraz ma zamiar to naprawić. 

Z tych wszystkich opowiadań wyrwał nas pilot informujący iż lądujemy. Dziękowałam bogu, że obyło się bez turbulencji. Nienawidzę ich.

- Pójdę obudzić Nialla i Liv. - powiedziałam kiedy drzwi się otwierały i mieliśmy już wychodzić. Pokiwali głowami i pakowali swoje rzeczy do plecaków.

*****

- Co tak długo tam robiłyście? - Harry odebrał ode mnie Liv i ubrał jej różowy sweterek. 

- Olivcia jest śpiochem. - połaskotałam ją po brzuszku i poprawiłam koczka, który się rozwalił podczas drzemki. - Wszyscy już wyszli? - rozglądnęłam się i nie było ani śladu po chłopakach. Przy wyjściu stał tylko ogromny ochroniarz. 

- Tak. Wyszli po kolei, żeby nie robić zamieszania. - posadził Olivię na stoliku i sięgnął po okulary. Założył je jej na nos i pocałował w czoło. - Tobie też radzę założy okulary. 

- Zostawiłam swoje w walizce. - powiedziałam zażenowana.

- Trzymaj. 

- Dzięki. - wzięłam jego okulary słoneczne i założyłam je na nos. Zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy. Na razie nigdzie nie dostrzegałam, żadnych fanów, ani fotografów. 

Wystarczyło tylko, żebyśmy weszli do budynku. Wszędzie, aż roiło się od hien z aparatami. 

- Harry! Harry! - mocniej złapałam pasek od mojej torebki. Wydawało mi się, że droga do samochodu zajęła wieczność. Co chwilę ktoś krzyczał, albo próbował przedostać się bliżej. Nawet Liv była spokojniejsza ode mnie. 

- Van wszystko okey? Chodź. - Harry złapał mnie w talii i przyciągnął do swojego boku. Musiał zauważyć moje zdenerwowanie. W takich sytuacjach odzywała się moja klaustrofobia. Robiło mi się duszno i najbardziej czego chciałam to wyjść na zewnątrz i pooddychać świeżym powietrzem. Marzyłam, żeby ci ludzie zniknęli...

________

Hej! Jak wam się podoba?

Wydaje mi się, że was nudzę tym ff :c Ale jakoś nie umiem pisać o zdradach, kłamstwach i kłótniach...

W piątek jadę na szczepienie :'c ałćć.....

Dziękuję za głosy, komentarze i wyświetlenia (6.9K !!!)

Mamy 60 miejsce w Fanfiction! Wow!

Zachęcam do komentowania i głosowania xx

Do następnego!

My Daughter's Babysitter  h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz