*VANESSA*
Czekałam na moją rodzinę na lotnisku i denerwowałam się coraz bardziej. To co, że Caro do mnie pisała i relacjonowała mi gdzie są. Stałam przy wyjściu wpatrzona w ekran telefonu. Czułam się obco, bo byłam sama. Harry został z Liv w hotelu, bo nie chciałam, żeby robili zamieszanie. Teraz żałowałam.
Dostałam wiadomość od Caro, że już mnie widzi. Zaczęłam się rozglądać i dostrzegłam ich. Moja mama szła na początku i rozmawiała z ciocią, a za nimi szła Caroline z torebką i jakąś gazetą w ręce. Na samym końcu zauważyłam Marka, który biedny ciągnął dwie walizki i miał torbę na ramieniu.
- Witajcie w San Diego. - przytuliłam obie kobiety na powitanie.
- Nessi opaliłaś się. - zaczęły prawić mi komplementy, a ja w tym czasie uściskałam Caro i Marka.
- Chodźmy do tej taksówki, bo zaraz ręce mi odpadną. Ostatni raz gdzieś z wami lecę. - burknął chłopak.
Tak bardzo kochająca się rodzina..
*****
Zameldowali się w hotelu gdzie aktualnie jestem ja. Dobrze, że inne piętro, bo chłopaki nie mogliby się odpędzić od Caro.
- Prześpijcie się czy coś, bo strefa czasowa i te sprawy. A potem gdzieś pójdziemy, okey? - zapytałam kiedy wychodzili z windy, a raczej blaszanej trumny, której nienawidzę.
- Dobrze. Napisz nam jaki masz numer pokoju. - powiedziała mama.
- O! Powiedz mi gdzie mieszkają chłopcy! - pisnęła Caro.
- Widzimy się później. - pomachałam im i nacisnęłam guzik z numerem mojego piętra.
- Hej! Powiedz numer!
- Do później! - powtórzyłam i po jakiejś minucie wysiadłam z windy. Od razu skierowałam się do pokoju Harry'ego. Dopiero przyjechali, a mam już dość Caro. Jest nieznośna kiedy jest podekscytowana. Harry siedział na fotelu z laptopem na kolanach, a Liv miała swoją popołudniową drzemkę.
- Jak rodzinka? - zapytał.
- Wszystko dobrze tylko na prawdę nie mogę już znieść Caro.
- Co zrobiła?
- Prosiła mnie o numer pokoju chłopaków. - zachichotałam tak, żeby nie obudzić Liv.
- Niall lubi niezapowiedziane wizyty, i ostatnio schował mi telefon, więc może by tak nasłać na niego Caro?
- Zaraz na ciebie naślę Caro. Zostaw tego biednego blondyna w spokoju. Co tam robisz? - podeszłam do niego i spojrzałam na ekran laptopa. Strony plotkarskie. Na prawdę? - Dlaczego to czytasz?
- Tak z nudów. Już są zdjęcia jak mnie całujesz. I wiesz co? Już ci się nawet oświadczyłem i to jest pierścionek zaręczynowy. - wziął moją dłoń i dotknął jednego z pierścionków. - A wiesz kiedy ślub? Jutro. - mówił rozbawiony.
- Po co czytasz te głupoty? Sam widzisz jakie to jest kłamstwo.
- Olivia śpi i nie mam co robić. Ale to zadziwiające jak oni dużo wiedzą o moim życiu. - zamknął klapę laptopa i odłożył go na szklany stolik.
- Najwyraźniej umieją czytać w myślach.
- Myślisz? - zabawnie mruknął. Złapał mnie za rękę i pociągnął na swoje kolana.
- Tak myślę. - zachichotałam.
- Wyjdziemy gdzieś? Nudzę się.. - jęknął zaplatając sobie moje włosy na palcu.
- Możemy iść do centrum handlowego kiedy Olivia się obudzi.
- Jak chcesz. Zabierzemy twoją rodzinkę? Jeszcze nie miałem okazji ich poznać.
- Chcesz ich poznać? Chcesz poznać Caro? - zapytałam zdziwiona odwracając się do niego twarzą.
- No tak. Ty już poznałaś moja mamę teraz moja kolej. - zarechotał.
- Cii.. Obudzisz Liv. - zakryłam mu usta moją dłonią. Złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie.
- Wiem co możemy robić, a to na pewno jej nie obudzi.. - pocałował mnie w ramie i uśmiechnął się zadziornie. Wywróciłam oczami pokręciłam przecząco głową. - Oj no weź.. - zastanowiłam się chwilę i szybko cmoknęłam go w policzek.
- Wystarczy?
- Nie. - uśmiechnął się do mnie pokazując swoje zęby i dołeczki przy okazji. Zamknął oczy i zrobił dzióbek. No jak mogłam mu odmówić? Wyglądał uroczo. Nie dałam rady i znowu go pocałowałam.
*****
- Olivia, chyba nie chcesz iść boso na zewnątrz? - zapytałam kiedy mała już otwierała drzwi od pokoju. Popatrzyła na swoje stopy i zaśmiała się. Pobiegła do Harry'ego, który trzymał jej buty i ubrał je jej.
- Możesz zadzwonić do swojej mamy i może pójdziemy coś zjeść razem? - zapytał zabierając klucze od pokoju i zamykając go kiedy wyszliśmy.
- Tak to dobry pomysł. Właśnie jest pora obiadowa. - mruknęłam wystukując numer do mojej mamy. Po kilkuminutowej rozmowie mama powiedziała, że będą za jakieś pół godziny, bo dopiero co wstali i muszą się ogarnąć. - Mamy czekać na nich w restauracji.
- Okey, chodźmy tam. - Harry wziął za rękę Olivię, a drugą rękę położył na moim biodrze.
*****
- Przepraszam, że musimy tak długo czekać, Harry. - było mi wstyd za moją rodzinę. Czekaliśmy i czekaliśmy na nich.
- Jestem głodna, mamo. - Liv wdrapała się na moje kolana i zaczęła bawić się moimi włosami.
- To nie twoja wina. Może już coś zamówimy? Bo szczerze to też mam dosyć tej wody.
- Tak, jasne. - westchnęłam. No gdzie oni są?! Sprawdziłam telefon i byłam tam tylko wiadomość od Mark'a, że będą za dwie minuty. Kiedy Harry poszedł do toalety drzwi restauracji się otworzyły i wreszcie przyszli.
_____________
Hejka kochani! Rodzinka przyleciała. Dobrze wróży czy nie? >>>
Upały mnie wykończą, bo mam co raz mniej pomysłów na to ff ;-;
Ale damy radę, prawda?
OMG! 2 miejsce! Jesteście niesamowici!
Tyle wyświetleń, że już sama się gubię :P Dzięki!
Do środy xx
p.s "Long Way To You" zapraszam :)
CZYTASZ
My Daughter's Babysitter h.s
FanfictionJestem Harry i mam dwadzieścia pięć lat. Mieszkam w Londynie razem z moją córką, Olivią.