*VANESSA*
Po spacerze ulicami Brukseli wybraliśmy się do małej, przytulnej restauracji. Świetnie nam się rozmawiało. Byłam nim zauroczona i bałam się, że poczuje coś czego nie powinnam czuć do przyjaciela. Już i tak byłam oczarowana jego wyglądem. Do tego towarzyszyły mi myśli, że to jednak zakochanie.
- Kiedyś Olivia wzięła mazaki i bawiła się w malarza. - Harry podał mi swój telefon, w którym było zdjęcie jak dziewczynka rysuje po ścianie. - Musiałem wtedy odświeżyć cały salon.
- Każde dziecko musi przejść taki etap. - zachichotałam. - Z tym nie wygrasz. Jeszcze czeka cię pierwszy dzień szkoły i...
- Olivia nie będzie chodzić do szkoły. - przerwał mi.
- Dlaczego? - oddałam mu telefon i słuchałam zaciekawiona.
- Będzie ze mną w trasie. Nie wiem.. może będzie miała jakiegoś nauczyciela.
- Nie możesz jej trzymać cały czas w domu. Każdy potrzebuje wyjść do ludzi.
- Jak na razie ona tego nie potrzebuje. Nie będzie pierwszym dzieckiem, które będzie miało nauczanie indywidualne. Na przykład teraz ty się nią zajmujesz i uczysz różnych rzeczy.
- Harry, nie chcę cię pouczać ani nic tylko mówię, że to nie jest zdrowe dla dziecka. Kiedy będzie chciała iść na studia nie da sobie rady.
- To tylko szkoła, mała zrobi co będzie chciała. - wzruszył ramionami. Nie podobało mi się jak podchodzi do sprawy. Edukacja to nie jest coś co można bagatelizować. Ale w końcu to on jest jej rodzicem i nie powinnam się w to wtrącać.
- Tak.. - westchnęłam. - Chyba niosą nasze jedzenie. - prawie zapiszczałam, bo była straszliwie głodna. Harry jedynie zaśmiał się z mojej reakcji.
*****
Około godziny ósmej wyszliśmy z restauracji i postanowiliśmy przejść się jeszcze raz.
- Podoba mi się twoja sukienka. - powiedział w pewnej chwili.
- Ugh.. myślałam, że wytrzymasz dłużej. - prychnęłam zakrywając mój dekolt. - To nie moja wina, że szyją takie sukienki.
- Ale ty je kupujesz.
- Ale to ty patrzysz tam gdzie nie powinieneś! - zaśmiałam się trącając go ramieniem.
- Nie rób tak, bo bardziej się ruszają. - wyszczerzył się w moją stronę. Oczywiście miał na myśli moje piersi.
- Nie wierzę w ciebie. - pokręciłam rozbawiona głową. Szliśmy dalej śmiejąc się i dokuczając sobie nawzajem. Zaczęło się ściemniać i postanowiliśmy wracać, ale Harry'emu coś zaświeciło się w oczach.
- To jest tylko jakiś festyn. - wyostrzyłam wzrok. - Chodźmy dalej, bo już późno.
- Chodźmy tam. - powiedział Harry. Po paru minutach byliśmy w środku całego zbiegowiska. Jakiś zespół grał na scenie, a ludzie tańczyli. Miła atmosfera biła na kilometr. Harry wyciągnął do mnie dłoń i uśmiechnął się zachęcająco.
- Nie, Harry. Nie potrafię tańczyć. - powiedziałam potrząsając głową. Moje zdolności taneczne były na bardzo niskim poziomie.
- Ja też nie. Połowa ludzi tutaj jest pijana i nikt cię nie zna. Chodź. - złączył nasze palce i zaczął się ruszać.
- Harry.. - westchnęłam. Nie chcę się przed nim ośmieszyć. To będzie najgorsze. Złapał mnie jedną ręką w talii, a ja położyłam swoją na jego barku.
- Nie jest tak źle. - okręcił mnie wokół własnej osi i ponownie przyciągnął do swojego ciała. - Idzie ci całkiem nieźle.
*****
Znaleźliśmy ciche miejsce z dala od tego zgiełku, gdzie mamy widok na festyn.
- Świetnie sobie radziłaś. - pochwalił mnie Harry.
- Przestań. Wiem, że bolą cię stopy. Nie raz cię nadepnęłam.- zachichotałam. Chciał coś powiedzieć, ale umożliwił mu to jego telefon.
- Tak, Liam? - odebrał połączenie. Jego oczy w sekundzie zrobiły się ogromne, otworzył usta i wstał z trawy gdzie siedzieliśmy. - Już idziemy... powiedz jej to. - rozłączył się i wyciągnął do mnie dłoń. - Olivia miała koszmar i Liam nie potrafi jej uspokoić. Musimy iść.
- Jasne, chodźmy. - splotłam nasze palce i ruszyliśmy w stronę hotelu.
*HARRY*
Wparowałem do pokoju ciągnąc za sobą Van. Dlaczego takie rzeczy muszą dziać się kiedy nie ma mnie w pobliżu?!
- Liv, zobacz tatuś wrócił. - Liam miał ją na kolanach. Mała odwróciła głowę w moją stronę i zobaczyłem jej zaszklone oczy. Wyciągnęła ręce w moją stronę i bez wahania wziąłem ją do siebie.
- Nie płacz już, skarbie. - kołysałem ją, żeby się uspokoiła. - Chcesz mi opowiedzieć o czym miałaś koszmar? - głaskałem jej plecy. Przez następne minuty słuchałem jak moja córka mówi o strasznym zielonym potworze, który mieszka pod jej łóżkiem.
- Boje się tatusiu. - pociągnęła noskiem i mocniej wtuliła się w moją koszulę.
- Nie masz czego, kochanie. Tatuś już go wygonił. Nie wróci..
- Nigdy?
- Nigdy przenigdy, a jeśli tak to znowu go wygonię i ucieknie gdzie pieprz rośnie, zgoda?
- Tak.
- Ale już nie płaczesz, prawda? Jest dobrze?
- Tak. - pocałowałem ją w czoło i nadal kołysałem w swoim ramionach.
- Olivia, przyniosłam ci cieplutką herbatkę, żebyś mogła lepiej zasnąć. - Vanessa usiadła obok nas i podała Liv butelkę z jej ulubioną herbatką. - Liam już wyszedł. - wyszeptała mi do ucha. Pokiwałem głową, że rozumiem i pozwoliłem małej położyć się w moich ramionach jak tylko chce.
- Pójdę już. Dobrej nocy, króliczku. - pocałowała Liv w policzek i spojrzała na mnie. - Dobranoc, Harry. - poczochrała mi włosy i wyszła z pokoju. Uśmiechnąłem się pod nosem i lekko odwróciłem upewniając się czy na pewno wyszła. Niestety wyszła... Olivia zasnęła mi na rękach, więc zabrałem jej butelkę z herbatą i przykryłem kołdrą. Miałem chwilę czasu, żeby pomyśleć.
Podobało mi się dzisiaj. To była zdecydowanie najlepsza kolacja w moim życiu. Rozmawialiśmy o wszystkim i zdarzyło nam się parę razy flirtować ze sobą. Zdałem sobie sprawę, że Vanessa totalnie mnie zauroczyła, a nawet chyba się zakochałem
___________
Witam! Jak wam mijają wakacje?
A jednak randka. Oni są tacy uroczy, prawda? >>>
W następną środę nie będzie rozdziału bo wyjeżdżam, ale wytłumaczę to jeszcze w niedzielę. Jakby coś się zmieniło to wam napiszę xx
48.2 k Wyświetleń! Dzięki!
10 miejsce <3 jesteście niesamowici!
Do następnego!
CZYTASZ
My Daughter's Babysitter h.s
FanfictionJestem Harry i mam dwadzieścia pięć lat. Mieszkam w Londynie razem z moją córką, Olivią.