*HARRY*
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
- Harry wiesz, że musisz znaleźć tę opiekunkę?
- Tak, tak wiem.. - powiedziałem wiążąc krawat.
- Za dwa tygodnie zaczyna się trasa. - przypomniał mi Liam.
- Wiem, bracie. Teraz na prawdę się spieszę.
- Obiecaj, że do kogoś zadzwonisz kiedy wrócisz.
- Jasne. Livcia, tatuś wychodzi! - krzyknąłem.
- Tatuś! - usłyszałem jej słodziutki głos i tupot bosych nóg na panelach. Po chwili pojawiła się na korytarzu i wyciągnęła do mnie rączki. Podniosłem ją i pocałowałem w policzek.
- Kocham cię, bądź grzeczna. - pocałowała mnie w nos i uśmiechnęła się szeroko.
- Niedługo wrócę. - postawiłem ją na podłodze. - Zajmij się moją córką. - powiedziałem do bruneta i wyszedłem z domu.
****
- Cześć Tim. - uścisnąłem jego dłoń kiedy zauważyłem go na sądowym korytarzu.
- Jak się masz, Harry? - spytał. Zaczęliśmy rozmowę kompletnie omijając temat dzisiejszej rozprawy. Do tego momentu, aż nie pojawiła się Stefanie.
- Czy ty na prawdę dobrze się czujesz?! Po co to zrobiłeś?! - na prawdę nie mam pojęcia dlaczego zatrudniłem tę kobietę. Jest nienormalna...
- Uderzyłaś moją córkę! - krzyknąłem. Ona może się wydzierać, a ja nie? No to zaraz zobaczymy.
- Hej, hej Harry spokojnie. - poczułem dłoń Tima na ramieniu.
- Należało się gówniarze! Cały czas ryczała, nie dała mi w spokoju porozmawiać!
- Przy dziecku się nie odpoczywa! To jest dziecko do cholery miałaś się nią zająć, a nie malować paznokcie!
- Harry uspokój się.. - powiedział Tim odciągając mnie na bok. - Jeszcze ich brakowało. - mruknął i spojrzał za moje ramie. Odwróciłem się i zauważyłem dziennikarzy. Mam nadzieję, że nie słyszeli tej kłó..
- Harry dlaczego kłócisz się z tą kobietą? Kim ona jest? Co robisz w sądzie? - nie ważne..
- Chodźmy na salę. - powiedział mój znajomy i weszliśmy do środka. Paparazzi zdążyli zrobić tylko kilka zdjęć. O kilka za dużo.
****
- Dziękuję, że mi pomogłeś. Jestem ci winien wypad do baru. - poklepałem Tim'a po plecach.
- Nie ma sprawy, stary. To moja praca. - odpowiedział. - Mieliśmy dużą przewagę. No wiesz... nagranie i zdjęcia twojej córki. - pokiwałem głową w potwierdzeniu. Z sali wyszła Stefanie i spiorunowała mnie wzrokiem. Kompletnie ją zignorowałem.
- Ja już pójdę, zostawiłem małą z Liam'em.
- Nie zadzwoniłeś jeszcze do Vanessy? - stanął w miejscu i wpatrywał się we mnie zdziwiony.
- Nie miałem czasu.. - skłamałem.
- Nie kręć. Po prostu się boisz, prawda?
- A jeśli ona też skrzywdzi Liv?
- Nic jej nie zrobi. Mogę ci obiecać, że twoja córka pokocha Vanessę. - mówił pewnym siebie głosem.
- A jeśli nie?
- Nie przekonasz się kiedy nie spróbujesz. To będzie dobry wybór.
- Spróbuję dzisiaj... - westchnąłem i założyłem na siebie marynarkę.
- Dobry wybór, kolego. Ja już lecę. Muszę się przygotować do następnej rozprawy.
- Jasne. Do zobaczenia.
- Na razie.
****
Wszedłem do domu i skierowałem się do kuchni. Mała siedziała w krzesełku dla dzieci, a Liam stał przy blacie i robił coś w telefonie.
- Cześć, skarbie. - powiedziałem i pocałowałem Liv w ubrudzony czekoladą policzek. - Ktoś tu chyba jadł czekoladę. - zaśmiałem się oblizując usta.
- Jak ci poszło? - spytał chłopak. W tym czasie zdjąłem marynarkę i rozwiązałem krawat oraz odpiąłem dwa górne guziki od koszuli. Od razu lepiej...
- Wygraliśmy. Stefanie już się nie zbliży do Livci. A i jeszcze jeden taki wyskok i ląduje w więzieniu na dwa lata. Dobrze jej tak co nie Liv?
- Co? - podniosła główkę i oblizała swoje małe paluszki.
- Już nic. Kocham cię. - wyciągnąłem ją z krzesełka i posadziłem na blacie.
- Też cię kocham tatusiu.. - powiedziała nadal zlizując przysmak. Nie mam pojęcia za kim to dziecko tak dużo je.
- Na dzisiaj ci już chyba starczy słodyczy. - sięgnąłem po mokre chusteczki do szafki. Te chusteczki walają się po całym domu, więc nie trudno je znaleźć.
- Nie! - zrobiła duże oczy i odwróciła się do mnie plecami.
- Jeśli teraz nie dasz umyć sobie buźki, jutro nie dostaniesz nawet batonika. A chcę ci przypomnieć, że wujek Lou zabiera cię na lody. I niestety będziemy musieli powiedzieć mu, że nie idziesz.
- Przepraszam. - powiedziała wyciągając rączki.
- Widzisz jaką już jesteś dużą dziewczynką? - mówiłem wycierając jej ręce. Nie.. nie starczyła jedna chusteczka. Poszło prawie pół opakowania. - Ostatni raz zostawiam cię samego w domu z Liv i czekoladą. - zagroziłem Liam'owi wyrzucając brudne chusteczki do kosza. Podniósł ręce w obronnym geście i zaśmiał się. Pocałowałem Olivię w czoło i zsadziłem z blatu. - Idziesz pooglądać kreskówki?
- Mhmm.. - usłyszałem jej głos z salonu. To dziecko na prawdę szybko biega!
- Wiesz, znalazłem kilka fajnych ogłoszeń co do tej opiekunki...
- Niepotrzebnie. Tim dał mi numer do dziewczyny, która zajmowała się jego dziećmi.
- To na co czekasz? Dzwoń. - powiedział siadając przy stole. Zająłem miejsce na przeciwko niego i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Wykręciłem numer i czekałem, aż ktoś odbierze.
- Będziesz tak na mnie patrzył? - spytałem kiedy Liam przeszywał mnie wzrokiem.
- Tak. - wywróciłem oczami na jego odpowiedz i czekałem, aż ktoś się odezwie. Już chciałem się rozłączyć kiedy usłyszałem głos w słuchawce.
- Halo?
_______
Witam ;) Jak wam się podoba 4? Oczy Harry'ego ze zdjęcia nie wiem jak was ale mnie zabijają <3 W następnym rozdziale poznamy główną bohaterkę! Kto się cieszy?
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za wyświetlenia. Zachęcam do komentowania i głosowania ;) To serio motywuje. Następny rozdział pojawi się w środę lub czwartek xx
Do następnego :)
CZYTASZ
My Daughter's Babysitter h.s
FanfictionJestem Harry i mam dwadzieścia pięć lat. Mieszkam w Londynie razem z moją córką, Olivią.