*VANESSA*
Harry niedawno dał mi moją wypłatę. Czułam się bardziej niż dziwnie biorąc od niego te pieniądze. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? I wygląda to jakbym go wykorzystywała. Ale zajmuję się Liv i to jest moja praca. Praca, która sprawia mi przyjemność i nie stresuję się w niej. Wręcz przeciwnie. Bawię się świetnie. Przyzwyczaiłam się do ich obecności w moim życiu.
Harry wymyślił, żeby nie tracić czasu od razu na drugi dzień udamy się do tego zoo. I od samego rana wysłaliśmy do siebie kilkadziesiąt wiadomości. Były bez sensu.
- Mamuś muszę kończyć. Właśnie wychodzę z hotelu. - mówiłam do telefonu zamykając swój pokój. Strefy czasowe są do niczego. Mam wyznaczone godziny kiedy mogę dzwonić do domu. Na przykład tak jak teraz. U nas jest trzecia po południu, a u nich siódma rano.
- Gdzie wychodzisz?
- Do zoo z Olivią i Harry'm. - powiedziałam ciszej.
- Nie będę wam przeszkadzać. Pozdrów go ode mnie. - mogłam sobie tylko wyobrazić jak się uśmiecha lub idzie powiedzieć reszcie o tych "nowinach".
- Jasne. - zachichotałam i pożegnałam się z nią.
*****
- Zabrałeś wózek dla Liv? - zapytałam sprawdzając zawartość torby. Harry mnie o to poprosił, bo bał się, że czegoś zapomniał. Dzisiaj wyjątkowo wyglądał.. normalnie? Podobało mi się to. Ubrał czarne jeansy, biły T-shirt i na to jasno-niebieską, rozpiętą koszulę w paski. Całość dopełniał beżowy kapelusz i jaskrawo zielone buty.
- Tak, zabrałem. - odpowiedział. Zapiął małą w foteliku i zamknął drzwi od wypożyczonego samochodu.
- No to mamy wszystko i możemy jechać.
- Czekaj. - zatrzymał mnie przed wejściem do środka. - Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się do mnie zalotnie.
- Dzięki. - zarumieniłam się.
*****
Gdy byliśmy już na miejscu, kupiliśmy bilety i od razu skierowaliśmy się do słoni. Dowiedziałam się, że Olivia bardzo je lubi. Jak na razie mała była pełna energii i prawie biegła przy naszym boku. Żeby się nie wracać wzięliśmy wózek z auta i ja go pchałam. Lepiej być nie mogło. Pogoda nam dopisywała i byliśmy w świetnych humorach. Do tego razem z Harry'm trzymaliśmy się dosyć blisko siebie.
Po prawie dwóch godzinach zgłodnieliśmy. W tym czasie zdążyliśmy przejść dopiero połowę atrakcji w zoo.
- Pójdę coś zamówić. - powiedział Harry. Pokiwałam głową i zostałam z Olivią. Siedziała grzeczne w spacerówce i przytulała swojego misia.
- Mamusiu dasz mi pić? - otworzyłam szeroko oczy. Popatrzyłam na nią zdziwiona. Ja? Mamą?
- Króliczku nie jestem twoją mamusią. - wyciągnęłam ją i posadziłam sobie na kolanach.
- Dlaczego? - jej broda zaczęła niebezpiecznie drżeć.
- Nie płacz, proszę. Ja jestem twoją opiekunką, okey ? - otworzyłam butelkę z soczkiem i podałam małej. Liv oparła głowę o moje ramie i pocierając oczka zaczęła pić. Nie potrafię zapomnieć o jej słowach. Na prawdę uważa mnie za swoja mamę?
*****
Wieczorne rozmowy moje i Harry'ego stały się tradycją. Tym bardziej, że są one totalnie szczere i są na balkonie. Z każdą kolejną zbliżamy się do siebie jeszcze bardziej. I to mi odpowiada. Nie kłócimy się i jest dobrze.
- Najbardziej na świecie podobają mi się twoje sukienki, które teraz dosyć często zakładasz.
- Sukienki czy coś innego? - zaśmiałam się.
- Wszystko. - powiedział patrząc mi w oczy. Uśmiechnęłam się pod nosem i poczułam jak splata nasze stopy, które były oparte o poręcz balkonu.
- Muszę ci coś powiedzieć, Harry... - sytuacja z zoo nie dawała mi spokoju. Nie czułabym się dobrze ukrywając to przed nim.
- Jasne, mów.
- Dzisiaj w zoo... um kiedy poszedłeś po jakieś przekąski, ja zostałam z Liv i... ona nazwała mnie swoją mamą.. - powiedziałam cicho. - Ale od razu jej wszystko wyjaśniłam. - dodałam szybko. Pomiędzy nami zapanowała cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Czyżby znowu wszystko się popsuło?
- Co jej powiedziałaś?
- Że nie powinna płakać, bo jestem jej opiekunką... - odpowiedziałam bawiąc się suwakiem bluzy Lou. Tak. Ukradłam mu ją.
- Nie sądziłem, że tak szybko będę musiał z nią o tym porozmawiać. Nie chcesz może trochę poudawać jej matki? - spojrzał mi w oczy przysuwając swoje krzesło do mojego.
- Czy ty słyszysz co mówisz? Przecież to wiadome, że ja odejdę Harry. Wcześniej czy później.. Co dopiero wtedy powiesz Olivii? Jak mam udawać jej mamę? Nie da się.
- Nie musisz udawać. I co to ma znaczyć, że odejdziesz?
- Nie pomyślałeś, że znajdziesz kobietę i to wtedy ona będzie matką Liv? Zajmie się nią na pewno lepiej niż ja, bo będzie twoją dziewczyną, a może nawet żoną. - mój głos pod koniec się załamał. Nie chciałam, żeby to tak wyglądało. Ale chyba zależy mi na tej dwójce bardziej niż przypuszczałam.
- Już znalazłem..
- I widzisz? Nie potrzebnie mi to proponowałeś. Kim ona jest?
- To ty.
_______
Cześć! Nie wytrzymałabym do środy i dodaje dzisiaj!
Olivia taka słodka *.* >>>
Jestem mega zmęczona, ale tęskniłam za wami i musiałam dodać ten rozdział! To miłe, że życzyliście mi udanego wyjazdu xx Dziękuję.
Większość z was była za, żebym stworzyła coś nowego, więc dodałam ;) (link zewnętrzny oraz znajdziecie to na moim profilu)
Mam nadzieje, że wam się spodoba xx
Trochę wypadliśmy z rankingu, ale uda nam się wrócić prawda?
Nie zawiedliście mnie. Wyświetlenia (64.9k), głosy i komentarze... dziękuje!
Chyba idę odespać tą podróż xd
Do następnego!
CZYTASZ
My Daughter's Babysitter h.s
FanfictionJestem Harry i mam dwadzieścia pięć lat. Mieszkam w Londynie razem z moją córką, Olivią.