Spotkanie

1.3K 121 329
                                    

Rozdział niespójny jak mój żywot.

***

Jestem zmęczona, zirytowana i rozkojarzona, a na dodatek, muszę zrobić zakupy.

Nienawidzę tego.

Jednak w podzięce dla Albedo i Zhongliego za to, że dotrzymali mi ostatnio towarzystwa, zdecydowałam się wziąć tę brzemię na swoje barki.

I w momencie, gdy podali mi długą listę, od razu pożałowałam, że zgłosiłam się na ochotnika. Przecież niektóre z tych rzeczy, widziałam pierwszy raz na oczy. Co to w ogóle za mazaki? 

Spokojnym krokiem przemierzam galerię, co jakiś czas zerkam w listę i upewniam się, że nie potrzebuję niczego z pobliskich sklepów. Muszę wejść do papierniczego, jakiegoś marketu i jeszcze do sklepu z ciuchami, bo zgubiłam ostatnio moją ulubioną czapkę.

Wzdycham ciężko, poprawiam dużą siatkę z zakupami, która wisi na moim prawym ramieniu, po czym przecieram zimną dłonią swoją zmęczoną twarz.

Jeszcze tylko parę rzeczy i będę mogła iść na autobus.

Uśmiecham się pod nosem, gdy dostrzegam swój ulubiony sklep z ubraniami. Natychmiast kieruję się w jego stronę, witam obsługę i zmierzam do ścianki, przy której wiszą zimowe dodatki. Skanuję ją uważnie, po czym dostrzegam tą jedyną. 

Zwykła czarna czapka z jasnym pomponem, to coś, czego potrzebowałam do pełni szczęścia.

Jednak szybkie zerknięcie na metkę sprawia, że odruchowo się krzywię.

Tyle pieniędzy za takie coś?

Wzdycham ciężko i kręcę z rozczarowaniem głową, cóż ludzie zdecydowanie oszaleli z tymi cenami.

Pieprzona inflacja.

- Diluc skąpi ci pieniędzy, że tak długo patrzysz na cenę?

Unoszę brew, wzdycham z irytacją i odwracam się w stronę, z której dobiega znajomy głos.

Kaeya unosi prawy kącik ust i opiera się o jeden z dużych regałów. Krzyżuje ramiona na piersi i mierzy mnie rozbawionym spojrzeniem.

- Nie skąpi. - zaprzeczam od razu i odruchowo kręcę głową na potwierdzenie swoich słów. Nerwowo odgarniam włosy z twarzy, a moje usta wykrzywiają się w głupim uśmiechu. - Po prostu nie umiem oszczędzać. - przyznaję się z pewną dozą niechętności, na co ciemnowłosy reaguje cichym śmiechem.

- Wiesz, zawsze chętnie z nim porozmawiam. - rusza śmiesznie brwiami. - Brakuje mi kłótni z nim. - jego głos odrobinę miękknie, a spojrzenie staje odległe, nieco puste. Jednak już po chwili z jego ust wydobywa się wymuszony chichot, strzela palcami i patrzy na mnie przez krótką chwilę.

- Zapamiętam.

Kayea mruga do mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, po czym zamyśla się, już po kilku sekundach widzę, że wpadł na jakiś pomysł.

- Mogę się do ciebie dołączyć? I tak czekam na Diluca.

Wzruszam ramionami.

- Czemu nie? - uśmiecham się do niego szeroko.

***

- Jeszcze czegoś potrzebujesz? - stęka towarzysz mojej niedoli. Uśmiecham się pod nosem, po czym z kieszeni kurtki wyjmuję listę z zakupami i uważnie ją czytam. - Mhm, muszę kupić ołówki i farby. - oznajmiam mu, a ten kiwa powoli głową. - Właściwie, to gdzie jest Diluc?

- A co? Nie odpowiada ci moja obecność? - wolną ręką łapie się za klatkę piersiową i spogląda na mnie z udawaną urazą.

- Tego nie powiedziałam. - przewracam oczami.

Miłość Przyjdzie Z Czasem Childe x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz