Miłego czytania hehe.
***
Tak jak Childe powiedział, tak zrobił.
Wszystkie informacje dotyczące balu przysłał mi sms i cierpliwie tłumaczył, impreza odbywa się dzisiejszym wieczorem o godzinie osiemnastej w pięknej sali niedaleko naszego miasta.
Dlatego od samego rana zaczęłam przygotowania, by jako tako wyglądać i nie narobić mojemu chłopakowi wstydu. Wzięłam długą kąpiel z pachnącymi olejkami, nawet zaszalałam i kupiłam jakąś odżywkę do włosów, dzięki czemu nie wyglądają na okropne siano i są całkiem miłe w dotyku.
Dziewczyna Zhongliego zaproponowała, że zrobi mi jakąś ładną fryzurę i z radością przystałam na jej propozycję, dlatego teraz Merong sprawnie zajmuje się moimi włosami.
- Wybacz. - mówi w momencie, gdy przypadkiem szarpie mnie za jeden z kosmyków.
- Nie ma problemu. - mamroczę i nieco się krzywię. Merong postanowiła, że zaplecie dwa, dziwne warkocze z boków mojej głowy, a następnie zwiąże je z tyłu. Resztę rozpuszczonych włosów delikatne pofaluje.
- Prawe gotowe.- informuje mnie w pewnym momencie. - Jeszcze tylko kilka poprawek.
- Dziękuje ci bardzo. - uśmiecham się do mojego odbicia w lustrze, bo czerowonowłosa faktycznie się postarała.
- Nie ma za co.- śmieje się cicho. - Lubię bawić się włosami, wiesz moja mama gdy jeszcze żyła, to uczyła mnie robić przeróżne fryzury. - jej historia jest dość smutna, Merong opowiadała mi o swoim dzieciństwie i jestem pod wrażeniem tego, że to wytrzymała.
- Moja zawsze miała to gdzieś, problem zaczynał się wtedy, gdy zaczęłam chodzić z nimi na różne kolacje i wydarzenie. - śmieję się do swoich wspomnień. - Nie umiałam sobie zrobić fryzury, a nie lubiłam, gdy ona dotykała moich włosów.
- Skończyłam. - odsuwa się ode mnie i podaje mi małe lusterko tak, bym mogła zobaczyć tył swojej głowy w większym lustrze.
- Jest pięknie. - odruchowo ją przytulam, a ta reaguje cichym chichotem. - Bardzo ci dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - odwzajemnia uścisk.- Muszę już iść, zaraz idziemy z Zhonglim do kina.
- Miłej zabawy!
- Nawzajem Mercy. - uśmiecha się do mnie a jej złote oczy błyszczą wesoło. Dziewczyna jest naprawdę piękna.
Gdy wychodzi postanawiam zająć się makijażem.
Nakładam korektor na zaczerwienienia i wypryski, następnie podkład i puder, po czym przychodzi pora na całą resztę. Rozświetlacz, szminka, a ma koniec cienie, które podkreślą kolor moich oczu.
- Mercy, jesteś gotowa? - zaciskam usta, gdy słyszę głos rudowłosego. Byłam tak zajęta makijaże, że nawet nie słyszałam dzwonka do drzwi.
- Zaraz będę! - pośpiesznie nakładam tusz do rzęs, po czym zrzucam z siebie domowe ubrania.
Przez chwilę siłuję się z rajstopami (nienawidzę rajstop) i ostrożnie nakładam na siebie sukienkę. Mocuję się z zamkiem, aż w końcu udaje mi się zapiąć go do końca. Poprawiam jeszcze rękawy i ubieram czarne szpilki.
Przez chwilę czuję głupie wahanie.
Bo po co ja tam w ogóle pójdę?
Nawet nie umiem tańczyć, tylko się ośmieszę.
Przypominam sobie jednak, że Childe na mnie liczy, no i chcę dowalić moim rodzicom.
Dlatego podnoszę dumnie głowę i idę do salonu, gdzie czeka rudowłosy, który niecierpliwie spogląda na zegar.
CZYTASZ
Miłość Przyjdzie Z Czasem Childe x Reader
FanfictionRodzice Mercy od zawsze chcieli dla niej jak najlepiej, ale próba zeswatania jej z nadętym synem lekarzy, przelała czarę goryczy