Myśli

1.3K 127 168
                                    

Dzisiaj trochę krócej, ale mam dość zawalony tydzień.

Miłego czytania!

***

Jakie to wszystko upierdliwe.

Dzień w dzień ta sama rutyna, szybkie śniadanie, praca, użeranie się z pewnym rudowłosym czubkiem, powrót do mieszkania, obiadokolacja, sen i znowu to samo.

Muszę przyznać, że zaczęłam trochę tęsknić za moim starym życiem, jednak po głębszym namyśle, stwierdziłam, że nie mam zamiaru do niego wracać.

Nie mogę ponieść, aż takiej porażki.

Nie chcę znowu żyć na łasce moich rodziców, otoczona fałszywymi ludźmi, których interesował tylko mój status i stan mojego konta w banku. Może i żyję dużo biedniej, ale w końcu nie czuję na sobie tej głupiej presji, bycia idealnym przedstawicielem rodziny. 

Kręcę głową z niezadowoleniem z swojego wewnętrznego monologu, co przyciągają uwagę Kaeyi. Chłopak unosi brew i wpatruje się we mnie z dziwną miną.

- Moneta za twoją myśl? - odzywa się, a miękki ton jego głosu sprawia, że na chwilę zamieram.

- Zastanawia mnie jak Childe tu się dostał. - Mówię od niechcenia. Opieram się biodrami o ladę i prostuję zbolałe plecy. - Miał taki duży wybór, a akurat musiał trafić na lokal Diluca.

Kaeya chichocze i odgarnia grzywkę z błyszczących oczu.

- Może ktoś mu pomógł?

Marszczę brwi i z roztargnieniem kręcę głową. Dopiero po chwili dociera do mnie, co powiedział.

- Kaeya...

- Hehe.

Mimo tego, że naprawdę bardzo go lubię, to mam ochotę wyrzucić go z lokalu na zbity pysk. Biorę głęboki oddech i liczę w myślach do dziesięciu, jednak moja niezawodna metoda, tym razem nie pomaga.

Dalej jestem zła i zirytowana.

Przecieram dłonią zmęczoną twarz i mamroczę pod nosem przekleństwo. Gdy w końcu otwieram oczy, zauważam, że Kaeya jest niesamowicie rozbawiony. Jego wargi wyginają się w krzywym uśmiechu, a dłoń zaciska odrobinę na trzymanym kieliszku.

- Daj mi wytłumaczyć. - chichocze. - Poznałem go w firmie, od słowa do słowa przeszedłem do tematu lokalu Diluca i w pewnym momencie wspomniałem o tobie.

- O mnie? - pytam z zaskoczeniem, na co ciemnowłosy uśmiecha się pobłażliwie.

- Daj mi dokończyć. - poprawia się wygodniej na krześle i opiera łokcie na blacie.- Wspomniałem o tobie z imienia i od razu zainteresował się nazwiskiem. Nie przyprowadziłem go tutaj celowo, chociaż muszę przyznać, że zabawnie się na was patrzy.

- Bardzo śmieszne. - prycham z irytacją.

- Oj, no nie obrażaj się, przynajmniej robicie za jakąś atrakcję. - łapie za kieliszek i zaczyna się bezwiednie bawić cieczą. Jego niebieskie oczy ze spokojem skanują moją postać, co nieco mnie peszy.

- Zawsze chciałam robić za małpę w zoo. 

- Widzisz? Więc nie masz się o co złościć. - kręcę głową i wracam do sprzątania. Sprawnie przecieram stoliki i szczerze mówiąc, to nie mogę się doczekać końca zmiany. Ciepły prysznic to w tym momencie moje największe marzenie.

- Możesz się powoli zbierać. - mówię po dłuższej chwili. - Zaraz zamykamy. 

Klienci zaczęli się już zbierać jakiś czas temu, jednak Kaeya uparcie siedzi ciągle na swoim miejscu i powoli sączy drinka. Czasami zastanawia mnie, co siedzi w jego głowie.

- Wyrzucasz mnie?- pyta z przesadzoną dramatycznością i łapie się za serce.

- Też chcę mieć w końcu wolne. - śmieję się cicho, a ten kiwa z zrozumieniem głową. Myślę przez chwilę, po czym w końcu odważam się zadać pytanie, które nurtuje mnie od dłuższej chwili. Przerywam sprzątanie i podchodzę do mojego towarzysza. - Mam pytanie.

Szatynka, która stoi za barem uważnie się mi przygląda, jednak nie komentuje naszej rozmowy. Wydaje się być bardzo zmęczona, ale  szczerze mówiąc, to w zupełności nie dziwię się Beidou, klienci potrafią być naprawdę upierdliwi w stosunku do barmanów.

- Jakie? - nie patrzy na mnie, jednak wyczuwam lekką ciekawość w jego głosie, przez co uśmiecham się zwycięsko.

- Childe mówił ci coś o mnie? - pytam niepewnie, jednak nie dane mu odpowiedzieć.

- Awww Dziewczyno, wiedziałem, że się mną interesujesz.  - rozlega się znajomy głos, a ja mam ochotę z krzykiem wyskoczyć przez okno. Jednak wbrew pierwotnym instynktom, przywołuję na twarz sztuczny uśmiech i odwracam się w kierunku, z którego dobiega głos.

- Po pierwsze, mam imię.- zaznaczam. - Po drugie, chciałam się upewnić, czy nie nagadałeś mu żadnych głupot, a po trzecie, zaraz zamykamy.

- Jeszcze jest otwarte. - wzrusza ramionami i swobodnie kieruje się w stronę Kaeyi. Zgrzytam zębami i słyszę, jak Beidou przeklina pod nosem. 

Childe przechodząc obok mnie, zatrzymuje się na chwilę i pochyla w moim kierunku.

- Przyznaj się, że po prostu nie chcesz, by wiedział, jaka jesteś naprawdę. - szepcze tak, bym tylko ja usłyszała. Mimo tego, że jego twarz rozświetla uśmiech, ton jego głosu jest zimny. 

Odsuwa się ode mnie i spokojnie siada obok ciemnowłosego. Zamawia drinka, a gdy orientuje się, że na niego patrzę, odwraca się do mnie i szeroko uśmiecha.

 Jednak to nie jest miły uśmiech.

Mimowolnie się wzdyrgam i odwracam od niego wzrok. Mam naprawdę złe przeczucia, co do jego osoby.

Nie wiem, po co mnie szukał, ale wiem, że to może skończyć się bardzo źle. 

Przełykam głośno ślinę i wracam do sprzątania, może tak zajmę moje myśli.

Miłość Przyjdzie Z Czasem Childe x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz