Szczere Rozmowy

900 102 192
                                    

POWOLI KONIEC HEHE.

***

Z każdym mijającym dniem, co raz bardziej nie mam pojęcia, co myśleć o Ajaxie.

Można by powiedzieć, że nieco zawrócił mi w głowie.

Ale tylko nieco.

Po prostu każdego dni wyczekuję na głupiego sms od niego, na dźwięk dzwonka, który ustawiłam sobie specjalnie na niego.

Z niecierpliwością czekam na nasze spotkania, podczas których śmieję się niemal do rozpuku.

Lubię troskę, która zaczął mi okazywać i lubię ten delikatny błysk, który pojawił się w jego oczach.

Swoją drogą, to momentami bywa naprawdę uroczy.

Rozmyślam nad tym, co ostanio powiedział mi Albedo i przeklinam w myślach, bo faktycznie zachowuję się jak zauroczona nastolatka.

Cholera, to wszytko zaszło za daleko.

Ze złością szarpię się za moje włosy i wzdycham ciężko. To nie powinno się tak kończyć.

Głupi Ajax, głupia ja i głupie życie.

Dodatkowo jego rodzice po raz kolejny zaprosili nas na obiad, a ja mam co do tego dziwnie złe przeczucia.

Znaczy się lubię jego rodzinę, a tata Ajaxa przeprosił mnie po balu, jednak nadal coś mi nie pasuje i dlatego trochę się stresuje.

- Mercy, mam wrażenie, że coś cię gryzie. - odzywa się w końcu Zhongli. Poprawia okulary, które zsunęły mu się delikatne z nosa, a jego wolna dłoń bawi się bezwiednie filiżanką z
herbatą.

- To nic takiego. - uśmiecham się słabo i macham lekceważąco ręką. Chyba niezbyt go przekonuję, bo patrzy na mnie jak na małe dziecko.

Nawet Albedo odrywa się od szkicowania martwej natury i spogląda na nas z rosnącym zainteresowaniem.

- Mniej jesz, jesteś ciągle zamyślona, wyglądasz na zmęczoną. - wylicza na palcach, a jego złote oczy patrzą na mnie z naganą. - Ostanio pisał do mnie Diluc, w pracy też jesteś jakaś nieobecna.

- Po prostu jestem trochę zmęczona. - usprawiedliwiam się.

- To przez Childe'a? Jeśli coś zrobił, to z nim porozmawiam.

- Moje pieści też mogą z nim pogadać. - dodaje Albedo, a na jego twarzy pojawia się cień uśmiechu. - Nie patrz tak na mnie Zhongli, jak nie siła argumentów, to argument siły.

- Jesteś jednocześnie jedyną z głupszych i mądrzejszych osób jakie znam. - brunet kręci z rozbawieniem głową.

- Wrodzony talent. - kłania się lekko. - Więc, to wina rudego?

- Bo co, bo jest rudy? - prycha Zhongli, a ja w końcu parskam śmiechem. - To niedopuszczalne zachowanie, Albedo.

- Niedopuszczalne to jest potencjalne zranienie naszej kochanej Mercy.

- To swoją drogą.

- Więc? - oboje patrzą na mnie z dziwną powagą.

- Nic nie zrobił. - mówię szybko, a Albedo marszczy brwi. - Między nami jest naprawdę w porządku.

- Mhmmm. - Albedo mruży niebieskie oczy. - Jakoś ci nie ufam.

- Byliśmy wczoraj na randce i było naprawdę miło. - wzruszam ramionami i odwracam wzrok. Faktycznie, Childe zaprosił mnie wczoraj do kina.

- To coś poważnego. - mówi Zhongli i nie wiem, czy raczej pyta, czy oznajmia.

- Chyba. - głupi i zdradliwy rumieniec po raz kolejny wpływa na moją twarz.

Szczerze mówiąc, to będzie mi brakować naszych wspólnych wyjść i będę za tym cholernie tęsknić.

Ale męczy mnie już te udawanie, chciałabym się związać z kimś na poważnie, a moja relacja z Ajaxem sprawia, że zdążyłam się do niego przywiązać.

Aż za bardzo.

Po prostu nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego.

Może faktycznie trochę mi się podoba, dlatego muszę to jak najszybciej przerwać.

- Chyba? - dopytuje Albedo.

- Kochany, niezbadane są wyroki boskie.

- Słuszny tok rozumowania. - Pstryka palcami i uśmiecha się z rozbawieniem.

- Skoro nie jesteś pewna, czy to coś poważnego, to czemu tkwisz w tym związku? - Zhongli zakłada ręce na piersi i marszczy ciemne brwi. Ach, czasami mam wrażenie, że pochodzi z całkiem innej epoki.

- Nie powiedziałam, że nie jestem pewna. Chodzi o to, że różnie w życiu może się potoczyć. Teraz możemy być razem, a później nie i to przez różne czynniki. - uśmiecham się kwaśno.

- To skomplikowane. - przyznaje mi Zhongli.

- Ja tam kocham Aethera. - mówi Albedo. Pociąga łyka kawy i uśmiecha się z zadowoleniem.

- Ja Merong również. - oznajmia niemal uroczyście Zhongli, co jest urocze.

- Nie patrzcie tak na mnie. - unoszę ręce do góry w geście kapitulacji. - Uwielbiam Ajaxa, ale chyba trochę za wcześnie, by mówić o miłości.

- Miłość przyjdzie z czasem. - filozoficznie Stwierdza Zhongli, a Albedo kiwa głową.

- Też tak myślę, wydajecie się być naprawdę dobraną parą.

- Miło się na was patrzy.

- Przestańcie do cholery. - stękam pod nosem i uderzam głową w stół.

***

- Hej, Mercy. - wesoły głos rudowłosego pobrzmiewa w słuchawce telefonu. - Obiad u moich rodziców jest aktualny?

- Uhm...

- No proszeeee. - Stęka, a ja wyobrażam sobie mego proszącą minę, co lekko poprawia mi humor.

- Mam co do tego złe przeczucia. - mamroczę pod nosem.

- Będzie fajnie, obiecuję.

Wzdycham ciężko, bo wiem, że on z a w s z e dotrzymuje obietnic, więc tylko dlatego się zgadzam.

- Niech Ci będzie.

- Pa, Słońce. Muszę kończyć, napiszę jeszcze później.

- Cześć Ajaxie. - rozłączam się, odkładam telefon na półkę i owijam kołdrą w smutnego naleśnika.

Co ten człowiek ze mną robi?

Naprawdę go lubię.

Ale muszę to skończyć.

Tyle, że nie chcę.

Problem jest w tym, że to wszytko jest na niby.

Co za gówno.









Miłość Przyjdzie Z Czasem Childe x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz