Trochę mi to zajęło (za co przepraszam), ale oto jest i rozdział
***
Childe od kilku dni nieustanie zajmuje moje myśli, przez co czuję się wykończona, zła i sama nie wiem co jeszcze.
Mojego stanu nie pociesza pluszak, którego od niego dostałam. Zajął honorowe miejsce i gapi się na mnie tymi sztucznymi, niebieskimi oczami, które są dziwnie podobne do oczu rudowłosego.
Są tak samo martwe.
Może to i głupie porównanie, ale jest bardzo trafne.
Pamiętam go z wczesnych lat mojego dzieciństwa. Jego niebieskie, radosne oczy błyszczały niczym najprawdziwisze złoto, a usta rozciągały się w słodkim, miłym i przede wszystkim szczerym uśmiechu.
Później coś się zmieniło.
Kąciki ust opadły, a oczy posmutniały.
I właśnie wtedy jego charakter uległ całkowitej zmianie.
Stał się złośliwy, opryskliwy i manipulujący.
Jakoś nigdy nie był moim ulubieńcem, ale wtedy naprawdę go znielubiłam.
Ale teraz jestem ciekawa, co było przyczyną jego zachowania i wtedy i teraz.
Czemu to wszytko musi być takie skomplikowane?
Ostanio zaczęłam się przyłapywać na tym, że uśmiecham się podczas odpisywania mu na wiadomości, czy podczas myślenia o nim.
I faktycznie zaczęłam się interesować tym, co się u niego dzieje, jaki kolor lubi, czy słodzi kawę, gdzie lubi jeść.
Zwalam to na to, że pytam go o wszytko z czystej dobroci serca, ale w głębi duszy wiem, że to przez to, że zaczęło mi na nim zależeć.
I to mi się nie podoba.
Jeszcze wszytko komplikuje nasz ostatni pocałunek.
Stękam pod nosem, uderzam głową w poduszkę, po czym głośno stękam i dziwacznie owijam się kołdrą.
- Nie mam pojęcia, co robisz, ale wyglądasz całkiem zabawnie. - oświadcza Albedo. Podnoszę głowę i zauważam, że opiera się o futrynę, a jego badawcze, nieco rozbawione spojrzenie wlepione jest we mnie. - Gdybym nie wiedział, że masz chłopaka, to pomyślał bym, że masz jakiegoś crusha, czy jak to się nazywa.
- Czy nie mogę crushować własnego chłopaka? - ruszam znacząco brwiami.
- Fuj. - marszczy śmiesznie brwi.
- Czy ty sam nie jesteś czasem w związku?
- Jestem, ale ja zachowuję się normalnie.
- Piszczysz, gdy ci odpisuje. - na jego twarzy wykwita ogromny rumieniec, co sprawia, że się uśmiecham.
- Słyszałaś to? - mamrocze pod nosem.
- Aha. Piszczysz głośniej niż ja.
- Wychodzę.
- Tylko Zamknij drzwi!
Pokazuje mi jeszcze język i wychodzi z pokoju, oczywiście spełnia moje żądanie.
Childe???: hej, możemy pogadać? 💀
Ja: Brzmi poważnie, co się stało?
Childe???: to nie rozmowa na telefon 👹💀
Ja: Kiedy chcesz wyjść?
CZYTASZ
Miłość Przyjdzie Z Czasem Childe x Reader
FanfictionRodzice Mercy od zawsze chcieli dla niej jak najlepiej, ale próba zeswatania jej z nadętym synem lekarzy, przelała czarę goryczy