Rozmowy

974 115 211
                                    

EJ BO JA SIE NIE MOGE POWSTRZYMAC I CHYBA OPUBLIKUJE PROLOG ZHONGLI X CHILDE XDD

***

- Więc Childe o mnie mówił? - pytam z niedowierzaniem.

- Och, tak. Nie umiał się nachwalić, jednak jakiś czas temu przestał o tobie wspominać. - posyła mu znaczące spojrzenie, a ja zauważam, że na jego policzkach pojawił się delikatny rumieniec.- I już rozumiem czemu, te komplementy pewnie mówi ci osobiście. - jej twarz naraz poważnieje. - Mam nadzieję, że dobrze cię traktuje.

- Tak, jest bardzo kochany. -zapewniam ją i siebie. Rudowłosy prycha cicho, a ja nie mogę oszczędzić sobie drobnej złośliwości. Staję na palcach, łapię jego twarz w obie dłonie i zaczynam bawić się jego policzkami, niczym starsza ciocia. Childe wygląda tak, jakby chciał mnie zabić, co szczerze mówiąc, nieco mnie bawi. - Aww, to takie słodkie, że o mnie mówisz. - ściskam go mocniej, a jego twarz wykrzywia się w grymasie bólu.

Jeszcze sprawię, że pożałuje swojego planu, ale to kiedyś.

Kobieta w końcu zaprowadziła nas do jadalni, gdzie czeka na nas cała rodzinka. Trójka młodszego rodzeństwa patrzy na mnie z rozbrajająca ciekawością, a starsi uśmiechają się pod nosem. Teucer marszczy nos, a jego czy błyszczą wesoło, gdy w końcu mnie poznaje.

Słodki dzieciak.

Głowa rodziny mierzy mnie spojrzeniem i kiwa z zadowoleniem głową.

- Dzień dobry. - uśmiecham się nieśmiało. - Miło was wszystkich ponownie widzieć.

Aleksiej kłania mi się żartobliwie, a jego starsza siostra dźga go w żebro.

- Zachowuj się.

- Spokojnie, staruszko.

Jedna z rzeczy, która mnie tak niesamowicie bawi, to ich zaskakujące podobieństwo. Cała siódemka wygląda jak dwie krople wody, wszyscy mają rude włosy (co prawda w różnych odcieniach) i niesamowicie podobne rysy twarzy.

Odbieram od mojego chłopaka prezenty i wręczam je odpowiednim osobom.

Co prawda utrata mojej wypłaty nadal mnie boli, ale gdy widzę szczęśliwie miny dzieciaków, załamanie jakoś odchodzi.

Teucer z zadowoleniem ściska małą maskotkę, a ja staram się nie piszczeć, bo dzieciak jest przesłodki.

- Wiesz. - mówię cicho, są zajęci oglądaniem prezentów. - Z nich w wszystkich masz najgorszy urok osobisty.

Childe parska śmiechem.

- Nie byłbym tego taki pewien.

W końcu siadamy do stołu, a gospodyni przynosi ogromną ilość potraw na widok, których niemal cieknie mi ślinka.

Czemu to wygląda tak dobrze.

- Więc, Mercy. - zaczyna z pozoru niewinnie tata Rudowłosego, a ja wiem, że szykuje się przesłuchanie. - Jak ponownie spotkałaś mojego syna?

Chrząkam i uśmiecha się miło.

- Przypadkiem w kawiarni. - zaczynam opowieść i mam nadzieję, że mi czego nie pomylę. - Salam pod zadaszeniem, bo zaczęła się ulewa, a nie chciałam bardziej zmoknąć, akurat przechodził tamtędy, zaprosił mnie na kawę i wszytko łatwo się potoczyło.

- A gdzie pracujesz? - dopytuje matka.

- W jego firmie. Dostałam tam pracę przed naszym spotkaniem. - odpowiadam cicho, jednak czuje, że moje ręce położne na kolanach, zaczynają się trząść.

Zamieram, gdy na swoich dłoniach czuję dłoń rudowłosego. Childe ze spokojem patrzy na swoich rodziców, a kciukiem gładzi uspokajająco moją skórę.

Przełykam głośno ślinę i mimowolnie wzdycham, bo Childe prezentuje się dzisiaj całkiem nieźle. Elegancka biała koszula, czarne spodnie i krawat sprawiają, że wygląda faktycznie niczym jeden z biznesmenów.

Jeszcze te piegi i szeroki uśmiech, który zdobi jest twarz. Wolną ręka poprawia kosmyki włosów, które opadają na jego twarz, po czym patrzy na mnie i puszcza oczko.

Dobrze, ze niczego nie piłam, bo mogłabym marnie skończyć.

- Rozmawiasz już z twoimi rodzicami? - spinam się na pytanie mężczyzny i mam ochotę brzydko zakląć.

- Po co Pan pyta skoro pan wie? - wzruszam ramionami i uśmiecham się krzywo. - Ma Pan z nimi lepsze relacje, niż ja, więc pewnie jest Pan na bieżąco.

Aleksiej śmieje się głośno i patrzy na mnie z błyskiem w oku.

- Dobrze mówi. - przyznaje mi rację.

Głowa rodziny chce coś jeszcze powiedzieć, jednak przeruwa mu wyraźnie zirytowany Childe.

- Nie widzę sensu w dalszej dyskusji na ten temat, jest on niekomfortowy dla mojej dziewczyny, więc proszę, uszanuj to.

Matko jedyna, ktoś podmienił mojego rudego.

- Mercy, ślicznie wyglądasz w tej sukience. - odzywa się Swietłana, druga najstarsza z rodzeństwa. Dziękuję jej z uśmiechem i w końcu zabieramy się za jedzenie, które swoją drogą jest przepyszne.

Atmosfera w końcu się oczyszcza, a ja ze spokojem przysłuchuję się toczącej rozmowie.

Przed chwilą przenieśliśmy się do salonu, gdzie oczywiście siedzę obok Childe'a i co jakiś czas ziewam ze zmęczenia, czuję się już lepiej, jednak wstrząs mózgu, co jakiś czas daje o sobie znać. Mój rudy zauważa moją minę, bo uśmiecha się złośliwie i ręką dotyka znacząco swojego ramienia sugerując mi, bym oparła na nie głowę.

Jednak mimo wszytko chyba nie spodziewa się, że faktycznie go posłucham, bo gdy kładę głowę, ten patrzy na mnie ze zdziwieniem.

Nuci z zadowoleniem pod nosem i zaczyna bawić się moimi palcami.

- Mercy niedawno miała mały wypadek, który spowodował wstrząs mózgu. - oznajmia swojej mamie, która patrzy na mnie z lekkim zmartwieniem.

- Chcesz jakąś herbatę? Leki? - pyta Rudowłosa.

- Nie, dziękuję bardzo. - uśmiecham się do niej, Childe delikatnym ruchem odgarnia moje włosy z twarzy i całuje w czoło.

- Słodcy do porzygu.

- Aleksiej! - kobieta woła z oburzeniem, a wspomniany chłopak tylko wzrusza ramionami w odpowiedzi. Trochę źle się czuję przez cały ten fizyczny kontakt, jednak Childe miał rację, jego rodzice są bardzo podejrzliwi w stosunku do naszego związku i widocznie chciał mnie do tego dobrze przygotować.

- Będziemy się już zbierać, Mercy musi trochę odpocząć. - informuje Childe. Pomaga mi wstać, po czym żegnamy się z towarzystwem, a pani teściowa odprowadza nas do drzwi.

- Twoja mama od zawsze wiedziała, że będziecie dobrą parą. - uśmiecham się sztucznie na jej słowa. Wiem, że nie miała niczego złego na myśli, jednak irytuję się.

Bo to właśnie jeden z powodów mojej ucieczki.

Matka wzięła sobie za misję życia wyswatanie mnie z pewnym Rudowłosym głąbem, co szczerze mówiąc było okropnie denerwujące.

- Tak, jesteśmy dobrą parą. - zapewnia Childe. Ubiera swój płaszcz, po czym pomaga mi ubrać mój. Całuje kobietę w policzek i wychodzimy mróz.

Bez zbędnego słowa kieruję się w stronę auta, a rudowłosy wzdycha ciężko.

- Przepraszam za nich.

- To nie Twoja wina. - zapewniam go cicho. Wciskam się na siedzenie pasażera i tępo wpatruję się w okno. Ten wieczór jakoś mnie wyczerpał.

- Wiem, co poprawi twój humor.

Miłość Przyjdzie Z Czasem Childe x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz