W Zdrowiu I W Chorobie

1K 120 227
                                    

Lokowanie produktu Ekhem Zhongli x Childe Ekhem.

Swoją drogą, jakoś mega przyjemnie pisało mi się ten rozdział.

***

- Childe, czy ty jesteś chory? - pytam z powagą i kładę dłoń na jego czole, o dziwo jest faktyczne rozpalone. - Masz gorączkę?

- Jestem chory z miłości do Ciebie. - przygryza śmiesznie wargę, na co parskam śmiechem.

- Po prostu jesteś głupi. - śmieję, a rudowłosy wzrusza ramionami i bardziej wtula się w mój dotyk.

- A tak serio to może mam gorączkę. - chichocze i przymyka powieki.

- Ty serio jesteś jakiś nienormalny. - prycham ze złością i odsuwam się od niego. Childe mruga z zaskoczeniem oczami, bo widocznie nie może pojąć, o co mi chodzi. - Wstawaj. - szarpię go za rękę i ciąganę do auta.

- Nie rozumiem, co się odwala. - mamrocze pod nosem.

- Masz gorączkę kretynie i od ponad godziny siedzimy na tym zimnie.

- Byłaś smutna. - zauważa. - Chciałem tylko poprawić twój humor, to chyba nic złego, prawda?

- Ale nie kosztem swojego zdrowia.

- Poradzę sobie, nie musisz się martwić. - chichocze.

- Nie martwię się. - unosi brew z irytująco pewnym siebie uśmieszkiem. - Nie chcę cię mieć na sumieniu, to wszytko. - bronię się.

Patrzy na mnie pobłażliwie i w końcu łaskawie wsiada do auta.

- Dokąd Panienka chce się udać? - droczy się ze mną.

- Childe, nie denerwuj mnie.

***

W pracy nie potrafię się skupić, nie żeby było to coś nowego. Rudowłosy nie dał mi znaku życia od dwóch dni i chcąc nie chcąc, zaczynam się nieco niepokoić.

Z naciskiem na nieco.

Wzdycham ciężko i patrzę wyczekująco na telefon, który uparcie milczy jak zaklęty.

Diluc chyba dostrzega moje lekkie rozdrażnienie, bo mruży oczy i przez chwilę wpatruje się we mnie bez słowa.

- Kłopoty w związku?

Przez chwilę mam ochotę spytać w jakim związku, jednak w porę się orientuję.

- Childe chyba jest chory. - mówię i drapię się po karku. Oczy Beidou, która przysłuchuje się naszej rozmowie, rozszerzają się.

- O mój Boże, to śmiertelne?

- Przeziębił się. - tłumaczę z cichym śmiechem, bo bawi mnie zatroskanie szatynki.

- Czyli śmiertelne. - precyzuje Lumine, która odstawia pustą tacę na blat. - Typowy facet.

Brwi Diluca wędrują do góry, a ja martwię się, czy przypadkiem zaraz nie odlecą.

- Wypraszam sobie.

- Miałeś 37.6 stopni gorączki i byłeś bardziej bez życia, niż zwykle. - prycha blondynka, a Diluc rumieni się delikatnie w odpowiedzi.

- Tak się da? - pyta Beidou z drażniącym uśmieszkiem wymalowanym na ustach.

- Możesz do niego iść. - mój szef przerywa dziecinne przytyki, a ja patrzę na niego tępo, bo początkowo nie ogarniam o co mu chodzi. - Mamy mały ruch, poradzimy sobie.

- Dzięki, Szefie. Cześć wszystkim! - odpowiadam z ulgą. Idę na zaplecze, Zdejmuję fartuch i szybko narzucam na siebie ciepłe ubrania.

Gdy wychodzę na zewnątrz w moją twarz uderza zimny podmuch wiatru, krzywię się i szczelniej otulam szalikiem.

Miłość Przyjdzie Z Czasem Childe x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz