Rozdział 11

144 7 0
                                    

- O świetnie! Znowu te głupie migawki! Jakbyśmy wiedzieli dużo o jego dzieciństwie! - jęczał Jason.

Oko Cass drgnęło z irytacji.

- Słuchaj ty socjopato jeden, to było 7 lat temu! Poważnie myślisz, że będzie pamiętał każdą setną sekundy swojego życia?! - jej głos łamał się co kilka słów, jednak osiągnęła zamierzony wynik.

Red Hood i Orphan mierzyli się wzrokiem, aż starszy strażnik nie mógł już znieść jej spojrzenia.

Reszta pomieszczenia przyglądała im się z zainteresowaniem, ale gdy Cass zwróciła swój wściekły wzrok na nich, wrócili do oglądania wspomnień Dicka.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Nowo utworzona Drużyna wprowadzała się do Mt. Justice.
Dick dyskretnie przeprogramował swoje oznaczenie w komputerze na "B-01".

        (zmiana wspomnienia)

Robin, Kid Flash i Aqualad bezskutecznie próbowali przekonać Red Arrowa do dołączenia do Zespołu.

         (zmiana wspomnienia)

Robin rzucił w Huragana dyskami wybuchowymi i krzyknął:

- Nie jesteśmy dziećmi!

        (zmiana wspomnienia)

Grupa jednomyślnie wybrała Aqualada na dowódcę Drużyny.

       (zmiana wspomnienia)

Robin i Superboy jechali na motorach za ciężarówką wiozącą AMAZO.

- Jak w angielskim katastrofa to disaster, tak jej przeciwieństwo to aster!

(A.N. Wiem jak było, ale w wersji angielskiej jest fajniejszy dialog!)

        (zmiana wspomnienia)

Dick siedział na łóżku w swoim pokoju w Wayne Manor. Na ręce miał holo-rękawicę z wyświetlającymi się aktami Ligi Cieni. Porównywał je ze zdjęciem ciemnozielonej strzały, która wcześniej tego dnia uratowała Wally'ego od śmierci z rąk AMAZO.

        (zmiana wspomnienia)

W łazience Mt. Justice, Robin stał w szortach plażowych przed lustrem i nakładał cienką warstwę podkładu na swoje blizny.

- Jeszcze tylko jedna... I gotowe - uśmiechnął się i nałożył na oczy okulary przeciwsłoneczne.

- Robin chodź, nie mamy całego dnia! - rozległ się w korytarzu wesoły głos Miss Martian.

- Idę Panno M! Sekundkę! - odstawił tubkę z kremem na półkę i pobiegł za innymi na plażę.

         (zmiana wspomnienia)

Robin przechadzał się w tą i z powrotem za krzesłem, na którym Batman siedział podczas pisania na Batkomputerze.

- Artemis dobrze się sprawdza w Zespole. Uważam, że nadaje się idealnie. Chociaż... to trochę dziwne, że nagle okazuje się, że Oliver Queen ma siostrzenicę... Nigdy nie było o niej w mediach, ani na spotkaniach rodzinnych...

Batman westchnął zrezygnowany i przestał pisać. Odwrócił się twarzą do Dicka, który uśmiechnął się szeroko.

- Od jak dawna wiesz?

- Och, od niedawna, tylko odkąd uratowała życie Wally'emu i zostawiła całkiem czytelny podpis w postaci strzałki - uśmiech Dicka poszerzył się. - Nie martw się B. Nie powiem innym. Dopóki Artemis nie zrobi czegoś, co zaszkodzi Drużynie lub Lidze, nie ma powodu jej nie ufać. Nie ma też powodu porównywać jej do innych członków rodziny.

"Wspomnienia o Dicku Graysonie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz