Rozdział 12

157 9 1
                                    

Ostrzegam, że w tym rozdziale pojawi się troszkę krwi...

Symulacja była niezwykle zamazana, co prawdopodobnie oznaczało, że Nightwing próbował o niej zapomnieć.

W chwili "śmierci" Artemis ekran jakby poczerwieniał.

- Nie miałem pojęcia, że aż tak się przejął. Wyglądał na spokojnego - Wally był oszołomiony.

- Musiał. Wszyscy spanikowaliśmy, ktoś powinien był zachować się racjonalnie, a Dick przeżywał utratę kogoś bliskiego. To usprawiedliwia jego zachowanie z nadwyżką - stwierdził spokojnie Kaldur.

Artemis oglądała dalej w milczeniu. Po paru sekundach uśmiechnęła się złośliwie do Wally'ego.

- Czyli moja "śmierć" tak cię zdenerwowała w czasach gdy się niecierpieliśmy? - pokazała mu cudzysłów w powietrzu.

- Hej! Już wtedy cię lubiłem, po prostu o tym nie wiedziałem i...- Wally'emu nie udało się dokończyć zdania, ponieważ Artemis mocno go pocałowała.

Bart, Conner, Jaime, Tim i Cass odwrócili się z własnej woli, a Jason zakrył Damianowi oczy. O dziwo, syn Batmana nie protestował. Zbytnio.

- Todd, ty imbecylu! Nakazuję ci zaprzestać! I tak codziennie muszę patrzeć jak całujesz tę swoją dziewczynę! - wrzasnął, jednak nie próbował zdjąć ręki Jasona z twarzy.

- Co? - syk Seliny był niemal równie przerażający co jej męża.

Red Hood i Robin wyglądali niemal jak ryby wyciągnięte z wody. Artemis oderwała się w końcu od narzeczonego.

- No bo... Pomieszkujemy czasem u Dicka w weekendy... No i...- Jason nie potrafił dokończyć.

Ku wszelkiemu zdumieniu, Barbara uśmiechnęła się niebezpiecznie.

- Odkryłam jasną stronę sytuacji Dicka. Przed śmiercią z jego rąk dowiemy się z kim chodzi nasz naczelny socjopata! - wyjaśniła radośnie.

Jason poczerwieniał do odcienia swojego hełmu.

Niestety, wszyscy zignorowali następny komentarz Barta.

- Czy Oracle właśnie powiedziała, że Nightwing zabije nas za oglądanie jego wspomnień?!

Na monitorze wyświetlił się fragment terapii z Black Canary. Wszyscy natychmiast umilkli.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Dick i Dinah siedzieli w "pokoju terapeutycznym" i prowadzili przyciszony rozmowę. 13-latek nosił czarno-granatowe ubrania i ciemne okulary przeciwsłoneczne.

- Pokrzywdzony? Raczej przerażony. Zostałem przywódcą i co? Posłałem przyjaciół na śmierć! - zaakcentował ostatnie słowo Dick. - Wiem, nie miałem wyboru... To było straszne! Kiedy zakładaliśmy ekipę marzyłem żeby zostać przywódcą. Przeszło mi - kontynuował na siłę. Spuścił wzrok. - Ale nie to jest nawet najgorsze...

Rozmowa trwała, Dick wyznał Black Canary swoje obawy o upodobnienie się do Batmana. Ona pocieszyła go, mówiąc, że Bruce raczej tego nie chce.

- Nie jestem pewien... A jeśli to jakiś test?

- Jestem pewna, że nie. Możesz już iść.

Robin podszedł do drzwi. Odwrócił się przed wyjściem.

- Dinah? Dziękuję. Za wszystko - powiedział szczerze przed wyjściem z pomieszczenia.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Z "mrocznej zadumy" wyrwał Batmana cichy głos Orphan.

- Bruce? Tato? Jeśli się nie mylę, a nigdy się nie mylę, człowiek musi oddychać aby żyć.

"Wspomnienia o Dicku Graysonie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz