Rozdział 22

106 11 0
                                    

Otom ja, żyję! Zgodnie z obietnicą macie kolejny rozdział przed feriami! Enjoy!

Piątka nastolatków wyszła ze srebrnej windy w przestronnym salonie Wieży. Wyglądał on całkiem przytulnie, sześcioosobowa kanapa z zielonej skóry, telewizor z dużym ekranem pod ścianą, okna na całą ścianę po drugiej stronie pomieszczenia, kilka szaf i drzwi w dalszym korytarzu oraz zegar z motywem Batmana na ścianie.

- Okay, niech każdy wybierze sobie pokój. Oprócz drugiego z lewej, ten jest mój! - zdążył jeszcze tylko krzyknąć Dick, zanim pobiegli w głąb korytarza.

       (zmiana wspomnienia)

- No to strzelaj. O co się pokłóciliście? - chłopak siedział na kanapie w mieszkaniu Catwoman, tej samej, na której obudził się po walce kilka lat temu, tyle że teraz przestawionej do salonu.

- Nie mam najmniejszego pojęcia, o czym ty mówisz - odparła, przerywając przedłużającą się chwilę ciszy.

- Selina...

- Rozstaliśmy się. Wielkie mi halo. Po prostu tak miało być, najwyraźniej związki między złodziejami i strażnikami nie mają szans - filiżanka z herbatą zadrżała jej w dłoni.

- To twoje słowa, czy Bruce'a? - zapytał Dick z uniesioną brwią.

- A co za różnica? Nie pasowaliśmy do siebie i to nas rozdzieliło - odstawiła filiżankę na stolik i wróciła do kuchni.

Dick natychmiast popatrzył w przeciwnym kierunku, gdzie na parapecie stało oprawione w złotą ramkę zdjęcie Bruce'a i Seliny. Oboje stali uśmiechnięci na podjeździe przed Wayne Manor i trzymali się za ręce.

Chłopak uśmiechnął się przebiegle.

Kobieta wróciła do salonu z pojemnikiem na cukier.

- Poza tym, co ty w ogóle wiesz o dorosłych związkach? Masz jakieś 14 lat...

- 15 - burknął, znowu kierując swój wzrok na nią.

- Masz jakieś 15 lat i byłeś zakochany tylko raz. No dobrze, moje poprzednie związki wynikały z zadurzenia, ale nadal się liczą.

- Jasne, jasne. Jutro jest czwartek, prawda?

        (zmiana wspomnienia)

- Czyyyyli... Zerwaliście tylko dlatego, że nie chciałeś przenieść związku do życia cywilnego? - Nightwing opierał się o niski murek na dachu budynku w Gotham.

- Można to tak ująć - mruknął trzymający lornetkę przy oczach Batman.

- Iiiiiiiiiii moglibyście dalej być ze sobą gdyby nie to?

Starszy bohater milczał przez dłuższą chwilę.

- Prawdopodobnie - rzucił w końcu tonem aż krzyczącym "uważaj na swoje kolejne słowa".

- Okey. Hej, B? Pamiętasz, że jutro jest czwartek?

          (zmiana wspomnienia)

- Od kiedy robisz za swata? - zapytał Jason z ustami pełnymi popcornu.

Obaj siedzieli przed telewizorem w mieszkaniu Dicka. Obraz na monitorze był nieco zamazany, ale nadal można było stwierdzić, że oglądali "Gwiezdne wojny. Imperium kontratakuje".

- Od wczoraj, a co? - Dick otworzył puszkę Lipton Green i wziął spory łyk.

- I jaki był ten twój plan? Przypomnieć gołąbkom, że dziś jest czwartek i mieć nadzieję, że znów się zejdą?

- To i wysłanie im zaproszeń na kolację serwowaną przez Alfreda w Batjaskini.

- Nie leć na Bespin, tona pewno pułapka! - krzyknął po chwili w stronę ekranu Jason.

"Wspomnienia o Dicku Graysonie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz