Rozdział 17

124 7 3
                                    

O tym zdjęciu mówiłem w poprzednim rozdziale. Fatalne, co nie? W każdym razie don't hate me po tym rozdziale, ok? Aha, i Dick nadal ma 14 lat, ale zapisał się do szkółki internetowej. Jeśli się zastanawiacie, jakim cudem 14-latek sam opłaca mieszkanie, to znaczy, że nie uważaliście wcześniej. Bezpośredni dostęp do konta miliardera coś wam mówi?

Poza tym, z tego co wiem to Batjaskinia ma i schody i windę. Mylę się? Nie? Jeżeli ktoś na siłę będzie próbował znaleźć zgodność z jakimkolwiek kanonem, to już na wstępie radzę przestać, ponieważ takowej w tym opowiadaniu nie będzie. Ostrzegam, że w tym rozdziale występuje krew.

Enjoy!

Nastolatek leżał na kanapie i odrabiał zadanie z matematyki. Szło mu całkiem dobrze, szybko zbliżał się do zakończenia działania, gdy zadzwonił jego telefon.

- Halo? O, cześć! Że kto zrobił co?! Nie mógł! - urwał, szok na jego twarzy zmienił się w rezygnację. Jego ręka jakby podświadomie powędrowała do łokcia. - Co ja gadam, oczywiście, że mógł! Oj, przestań, znasz Bruce'a równie dobrze co ja! Dobra, już jadę! Nie nie musisz przyjeżdżać! Pa Selina! - rozłączył się. - Bruce, już po tobie! - warknął w przestrzeń.

(zmiana wspomnienia)

Dick w kurtce motocyklowej wjechał na motorze do Batjaskini.

- Bruce Wayne! Coś ty sobie myślał! - wrzasnął zsiadając.

Batman, nie odrywając wzroku od komputera nacisnął przycisk na pilocie. Motocykl Dicka odjechał i zaparkował obok Batmobilu.

- Ciebie też miło widzieć. Tak chętnie wejdę na herbatę! - syknął sarkastycznie były Robin.

Po schodach zbiegł szybko na oko 11-letni czarnowłosy chłopiec.

- Hej Bruce, nie uwierzysz co... - urwał zauważając Dicka. Jego błękitne oczy rozszerzyły się do wszelkich granic. - Ty jesteś Richard Grayson! Poprzedni Robin!

14-latek cofnął się o kilka kroków.

- Dick, poznaj Jasona. Jason, poznaj Dicka - rzucił wciąż wpatrzony w monitor Batman.

Jason uśmiechnął się szeroko.

- Nazywam się Jason Todd, mam 11 lat i od trzech dni jestem nowym Robinem!

Dick usilnie starał się uśmiechnąć. Nawet trochę mu wyszło.

- Oficjalnie nie czuję teraz asteru... - wymamrotał cicho. Obraz rozpłynął się w wir kolorów.

(zmiana wspomnienia)

- Jaybird, wracaj tutaj, albo powiem Alfredowi o wiewiórce! - wrzasnął Dick w głąb rezydencji.

- Nie-e! Musisz mnie złapać! Poza tym, nie masz dowodów! - odwrzasnął mu przytłumionym głosem Jason.

Starszy chłopak westchnął z irytacją, wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer.

- KF? Możesz wpaść na chwilkę do Wayne Manor? Nie, nie pali się. Musisz poznać Jasona. Tak, tego nowego. Nie, Babs tu nie ma. Dobra chodź! - rozłączył się ze speedsterem. - Jason już po tobie!

(zmiana wspomnienia)

Dick pomagał Wally'emu ciągnąć Jasona do Batjaskini. Młodszy chłopiec był nieprzytomny, ale nadal mruczał coś pod nosem. Można było wyłapać coś w stylu "łyżka do opon".

- Co mu zrobimy? Malowanie na fioletowo? Sypanie brokatem? A może to, co podczas alarmu S? Obrzućmy go niebieską bitą śmietaną! - zaproponował Wally.

"Wspomnienia o Dicku Graysonie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz