— Nie mam, kurwa, pojęcia jak z tego wybrnąć — zaczął Nott, rozciągając szyję z charakterystycznym chrupnięciem. Ruch redukujący napięcie został z nim jeszcze od czasów porannych treningów Quidditcha.
Nim skończył swą wypowiedź, ubiegł go blondyn:
— Dlatego ja zarządzam, a ty jesteś od brudnej roboty.
Oboje pochylali się nad egzemplarzem Proroka Codziennego, który wygnieciony, jak gdyby z pogardą, został ciśnięty na blat dębowego stolika.
Theodore miał nieciekawą minę, przeważała w niej złość, ale i przebijała się niepewność. Ciężkie, ciemne brwi były zmarszczone, twarz napięta, a usta, przyzwyczajone do żartobliwych komentarzy, zaciśnięte.
— Zaraz cały świat będzie o nas pisał. Nigdy nie marzyłeś o sławie, Nott? — zażartował Malfoy. Tym razem to on starał się walczyć z grobową atmosferą.
Zegar w kącie bezlitośnie tykał.
Sekunda.
Kolejna.
Następna.
— To wygląda jak koniec wszystkiego, a nie jak początek — odpowiedział niemrawo.
Na łamach gazety widniało ogromne, czarno-białe zdjęcie, przedstawiające główne wejście do francuskiego departamentu wraz z sylwetką deportującego się Śmierciożercy.
— Przyjrzyj się — polecił Draco, stukając palcem w mroczną postać, która co kilka sekund zamieniała się w mgłę.
Brunet pochylił się nad stronami. Przyglądał się intensywnie, szukając ciekawostki, dojrzanej przez Malfoya.
— Co to jest? — mruknął do siebie pod nosem, unosząc dziennik ku oczom oraz lepszemu światłu.
— Przebrali się. Ktoś, kurwa, założył podróbę naszych masek i zapozował. — Arystokrata ominął przyjaciela, aby wybrać się w kierunku filiżanki kawy. — Nazwisko w Proroku nie figuruje w wydawnictwie. Autor działa pod pseudonimem, co wciąż nie pozwala mi bagatelizować, że mamy poważnego przeciwnika.
— Ktoś jest na bieżąco z naszymi akcjami. Wiedział, że tam byliśmy i co zrobiliśmy — dodał czarodziej, odrzucając gazetę na blat. — Postanowił to odtworzyć.
— Czyli ktoś z posiadłości musiał nas zdradzić. Mamy pierdolonego zdrajcę pod naszym dachem — orzekł, biorąc łyk popołudniowej kawy. Błękitne oczy mroziły, lustrując pomieszczenie spod jasnych brwi.
Theodore z westchnieniem opadł na fotel przy biurku. Kciukiem potarł blady policzek. Dokumenty Malfoya leżały w chaosie, co świadczyło o tym, jak zaskoczony musiał być, aby oderwać się od swoich obowiązków.
— Rastaban albo Rowle przychodzą mi na myśl. Lestrange ma znajomego, który kiedyś był informatorem Proroka. Rowle ma tam jakieś interesy — powiedział, dalej pocierając palcem swą twarz.
x
Tonks nerwowo podgryzała wnętrze policzka. Być może robiła to zupełnie nieświadomie, ale nawet jej fioletowe włosy tego nie zasłoniły.
Paradoksalnie wyglądała o wiele lepiej.
Tak, jak i Hermiona. Policzki dziewczyny były zdrowo rumiane, oczy błyszczały, zaś włosy urosły do piersi i układały się w gładkie loki.
— Ładnie wyglądasz — rzekła Nimfadora, uśmiechając się blado.
— Dziękuję. Ty również — odparła Granger, odpowiadając uśmiechem. W reakcji na komplement schowała dłonie w rozciągliwym materiale swetra. — Wciąż jesteś zła?
CZYTASZ
Chłód [Draco x Hermione]
RomanceKobieta zmarszczyła żałośnie brwi, skrzyżowała ramiona na piersiach i bezwładnie oparła się barkiem oraz czołem o framugę. „Przepraszam", powiedziała cicho. Powoli uniósł swój ulubiony, gliniany kubek z zimną już kawą. Upił łyk. Wciąż się nie obróci...