19

1.5K 94 34
                                    

— Nie mam, kurwa, pojęcia jak z tego wybrnąć — zaczął Nott, rozciągając szyję z charakterystycznym chrupnięciem. Ruch redukujący napięcie został z nim jeszcze od czasów porannych treningów Quidditcha.

Nim skończył swą wypowiedź, ubiegł go blondyn:

— Dlatego ja zarządzam, a ty jesteś od brudnej roboty.

Oboje pochylali się nad egzemplarzem Proroka Codziennego, który wygnieciony, jak gdyby z pogardą, został ciśnięty na blat dębowego stolika.

Theodore miał nieciekawą minę, przeważała w niej złość, ale i przebijała się niepewność. Ciężkie, ciemne brwi były zmarszczone, twarz napięta, a usta, przyzwyczajone do żartobliwych komentarzy, zaciśnięte.

— Zaraz cały świat będzie o nas pisał. Nigdy nie marzyłeś o sławie, Nott? — zażartował Malfoy. Tym razem to on starał się walczyć z grobową atmosferą.

Zegar w kącie bezlitośnie tykał.

Sekunda.

Kolejna.

Następna.

— To wygląda jak koniec wszystkiego, a nie jak początek — odpowiedział niemrawo.

Na łamach gazety widniało ogromne, czarno-białe zdjęcie, przedstawiające główne wejście do francuskiego departamentu wraz z sylwetką deportującego się Śmierciożercy.

— Przyjrzyj się — polecił Draco, stukając palcem w mroczną postać, która co kilka sekund zamieniała się w mgłę.

Brunet pochylił się nad stronami. Przyglądał się intensywnie, szukając ciekawostki, dojrzanej przez Malfoya.

— Co to jest? — mruknął do siebie pod nosem, unosząc dziennik ku oczom oraz lepszemu światłu.

— Przebrali się. Ktoś, kurwa, założył podróbę naszych masek i zapozował. — Arystokrata ominął przyjaciela, aby wybrać się w kierunku filiżanki kawy. — Nazwisko w Proroku nie figuruje w wydawnictwie. Autor działa pod pseudonimem, co wciąż nie pozwala mi bagatelizować, że mamy poważnego przeciwnika.

— Ktoś jest na bieżąco z naszymi akcjami. Wiedział, że tam byliśmy i co zrobiliśmy — dodał czarodziej, odrzucając gazetę na blat. — Postanowił to odtworzyć.

— Czyli ktoś z posiadłości musiał nas zdradzić. Mamy pierdolonego zdrajcę pod naszym dachem — orzekł, biorąc łyk popołudniowej kawy. Błękitne oczy mroziły, lustrując pomieszczenie spod jasnych brwi.

Theodore z westchnieniem opadł na fotel przy biurku. Kciukiem potarł blady policzek. Dokumenty Malfoya leżały w chaosie, co świadczyło o tym, jak zaskoczony musiał być, aby oderwać się od swoich obowiązków.

— Rastaban albo Rowle przychodzą mi na myśl. Lestrange ma znajomego, który kiedyś był informatorem Proroka. Rowle ma tam jakieś interesy — powiedział, dalej pocierając palcem swą twarz.

x

Tonks nerwowo podgryzała wnętrze policzka. Być może robiła to zupełnie nieświadomie, ale nawet jej fioletowe włosy tego nie zasłoniły.

Paradoksalnie wyglądała o wiele lepiej.

Tak, jak i Hermiona. Policzki dziewczyny były zdrowo rumiane, oczy błyszczały, zaś włosy urosły do piersi i układały się w gładkie loki.

— Ładnie wyglądasz — rzekła Nimfadora, uśmiechając się blado.

— Dziękuję. Ty również — odparła Granger, odpowiadając uśmiechem. W reakcji na komplement schowała dłonie w rozciągliwym materiale swetra. — Wciąż jesteś zła?

Chłód [Draco x Hermione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz