Blade ramię zostało zamknięte w brutalnym uścisku. Skóra czerwieniała, a ona, emanując wściekłością, stała na środku ogromnej sali z garstką znajomych, na których nie zwróciła najmniejszej uwagi. Byli widownią.
Szatynka nie wyrywała się. Pokornie stała w miejscu, milcząc i obserwując proces.
Może to tak naprawdę była dysocjacja?
Malfoy nie musiał ściskać jej aż tak mocno. On po prostu chciał.
— To nie sprawi, że będę posłuszniejsza — ostrzegła go szeptem, a on zamarł z różdżką dociśniętą do jej przedramienia. Wzmocnił uścisk, a różdżkę wbił głębiej w skórę. Nagle szarpnięciem przycisnął rękę Granger do swojej zakrwawionej już koszuli, przyciągając również kobiecą sylwetkę do siebie.
— Wcale tego nie oczekuję — powiedział, po czym zerknął kątem oka na stojących niedaleko Lupinów i ostentacyjnie nachylił się nad uchem kobiety. Oddychała ciężko i wtedy ten jedyny raz spróbowała wyszarpnąć się z uścisku. Nadaremnie.
Odwróciła więc głowę w stronę przeciwną do stojących obok przyjaciół, skupiając uwagę na ponurym witrażu w ścianie.
— Za każdym razem, gdy ten wąż będzie się wił, będziesz mogła mieć świadomość tego, że zaraz zginą ci, których znasz — warknął wprost do jej ucha, a ona zamknęła mocno powieki i wzięła głęboki wdech.
— Przyjdzie taki dzień, że będę ci życzyła śmierci. Zobaczysz — odparła wściekle, już nie unikając jego spojrzenia.
— Mamy do siebie zbyt wielką słabość, Granger.
W tym momencie na sali rozległ się krzyk i swąd palonej skóry.
x
Mijały kolejne minuty.
Długie, powolne, obarczone namolnym towarzystwem mężczyzny. Niekomfortowa cisza kłuła w uszy.
Szedł krok w krok za nią do jej komnaty i kiedy usiadła na parapecie, on zajął miejscu w fotelu.
Nie powiedział nic, gdy zaczęła rozmasowywać obolałą rękę i wpatrywać się w swoje naznaczenie. Nie poświęciła mu najmniejszej chwili uwagi, z całych sił ignorując obecność Draco.
Dawno ją uświadomiono, że Mrocznego Znaku nie da się pozbyć. Kolejne zobowiązanie.
— Dowiedziałaś się przynajmniej czegoś pożytecznego z tych wszystkich ksiąg?
Spojrzała na niego beznamiętnie.
Podparł policzek swoją dłonią i wpatrywał się w nią wyczekująco.
— Wytnę sobie ten kawałek skóry przy najbliższej okazji — odparła cicho, a on rozbawiony odchylił się w fotelu.
— Dramatyzujesz.
x
— Mówię ci, że krążą plotki. Cała Pokątna wrze!
Theodore rzucił najnowsze wydanie Proroka Codziennego na biurko w gabinecie Malfoya. Na okładce znalazła się sama Rita Skeeter, pozując w swojej dopasowanej garsonce na tle bram Malfoy Manor z promiennym uśmiechem. „Twierdza zaatakowana! Ktoś się odważył!" głosił nagłówek.
— Nie zamierzam się denerwować przez jedną, popieprzoną dziennikarkę.
Draco ledwie zerknął na pierwszą stronę i wrócił do przeglądania raportów.
— A powinieneś. — Nott zastukał palcami o blat biurka i nachylił się na fotelu w stronę Malfoya. — Ona to wszystko napędza. Dobrze, że mamy swoich ludzi w wydawnictwie, inaczej wszyscy rozpisywaliby się na temat twojego ho...
CZYTASZ
Chłód [Draco x Hermione]
RomanceKobieta zmarszczyła żałośnie brwi, skrzyżowała ramiona na piersiach i bezwładnie oparła się barkiem oraz czołem o framugę. „Przepraszam", powiedziała cicho. Powoli uniósł swój ulubiony, gliniany kubek z zimną już kawą. Upił łyk. Wciąż się nie obróci...