34

99 8 0
                                    

Żałowała, że wybuch frustracji i goryczy, gromadzonych miesiącami, nastąpił w takim momencie.

Noc była skąpa w sen. Hermiona zastanawiała się, czy nie wrócić do jego sypialni lub, czy może on nie wyśle jakiegoś liściku. Oboje jednak byli zbyt uparci, by ustąpić.

Pustym wzrokiem wpatrywała się w stojący przy szafie, spakowany bagaż.

x

Hermiona stała w półmroku pracowni, obserwując, jak Snape metodycznie wkłada fiolki z eliksirami do skórzanej torby. Przygotował wszystko dla niej. Jego ruchy były precyzyjne, wyważone – jak zawsze nie zdradzał krzty zdenerwowania.

Wyruszał za sześć godzin.

— Nie muszę wymieniać nazw eliksirów, prawda? — zapytał, gdy stał wciąż odwrócony tyłem.

— Nie. Dostałam wszystko na pergaminie. Rozpoznam je — odparła cicho. — Napisał pan, że mam przyjmować Eliksir Wzmacniający na kilka dni przed procesem. Chciałabym to doprecyzować.

— Pięć dni przed.

— Dziękuję. — Przełknęła ślinę. Naprawdę, eliksirów było więcej, niż sobie wyobrażała. — A doprecyzowanie czasu, w którym będę nieprzytomna?

— Trzy dni — odpowiedział, nie patrząc na nią. — Może cztery, jeśli coś pójdzie nie tak.

— A może pójść?

Odwrócił się do niej – jego czarne oczy były zmęczone, podkrążone.

— Zawsze może, panno Granger — powiedział cicho. — Łączenie Duszy to starożytna magia. Nieprzewidywalna.

Poczuła się głupio, że o to zapytała.

Obraz Draco leżącego w lochach, pojawił się w jej głowie. Powoli wypuściła powietrze z płuc, aby się go pozbyć.

— A oni... — zawahała się. — Śmierciożercy. Czy coś podejrzewają?

Severus wyprostował się powoli, a jego twarz przybrała ten szczególny wyraz, który znała ze szkolnych lat — maskę absolutnej kontroli.

— Granger — zaczął flegmatycznym, niskim tonem — jeśli zamierzasz spędzić najbliższe pół godziny na zadawaniu pytań o wszystko, co może pójść źle, sugeruję od razu przejść do najgorszego scenariusza.

— Czyli?

— Czyli śmierci — powiedział spokojnie, wsuwając dłonie w rękawy szat. — Wiesz o tym, że możecie umrzeć, choć... — omiótł ją wzrokiem od stóp do głów — masz o wiele większe szanse niż on. Dlatego nie zdziwiłem się, gdy zaprotestowałaś. Jednak dobrze wiemy, że długo nie wytrzymasz w takiej formie. Zwłaszcza gdy coś nie pójdzie zgodnie z planem, a on wyląduje w Azkabanie.

— Śmierć według pana jest lepszym wyjściem? — zapytała z niedowierzaniem, marszcząc brwi. Uniósł kącik ust, jednak nie było w tym wesołości. — I jest pan... jest pan gotowy na to ryzyko?

Mężczyzna odłożył torbę na biurko i spojrzał jej prosto w oczy.

— A ty nie jesteś? — Jego głos był cichy, ale ostry. — Nie ma żadnego „ale", panno Granger. Jest tylko wybór między tym, co łatwe, a tym, co słuszne. Myślałem, że jako Gryfonka doskonale to rozumiesz.

x

Zmrok nachodził coraz szybciej.

Ciemne chmury zaczęły zasłaniać niebo już o szesnastej, a śnieg na ziemi rozświetlał otoczenie szaro-niebieskim odcieniem.

Chłód [Draco x Hermione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz