Wyprosił ją. Tak po prostu.
Bez żadnego komentarza. Bez żadnych zgryzot. Bez słowa.
Najbardziej w tym wszystkim nie rozumiała tego, że nie wróciła do celi, lecz została zaprowadzona do komnaty sypialnej.
Ze stęchłego więzienia została przeniesiona do złotej klatki. Przez swoje osłabienie silnie odczuwała aurę barier i osłon nałożonych na pomieszczenie. Stanęła na środku, patrząc się na marmurowy kominek, ogromne, białe łoże i ponure pejzaże, które nijak komponowały się z otoczeniem. W końcu spojrzała na okazałe lustro w złotej ramie, które wisiało nad komodą. Objęła się ramionami i podeszła dwa kroki bliżej.
Warkocz, który skrupulatnie zaplatała przed kilkoma dniami, rozwalił się doszczętnie. Twarz miała bladą, co mocno kontrastowało z małymi, zakrwawionymi cięciami od kawałków gruzu. Najgorsze jednak było oparzenie na piersi. Skóra stopiła się z materiałem bluzki tuż przy wycięciu dekoltu. Przez pierwsze godziny czuła nieopisany ból, lecz teraz było jej już wszystko jedno.
Uniosła głowę i patrzyła prosto w swoje oczy, czując, jak się łamie.
Rozpłakała się.
Nikt nigdy jej takiej nie widział.
Opadła na kolana, a histeria wzięła górę. Łapczywie próbowała złapać oddech, raz po raz zachłystując się powietrzem. Hermiona słabła, obraz rozmywał się przed jej oczami. Spod ściśniętych w pięść palców zaczęła wypływać krew. Przebiła skórę paznokciami.
Nie miała pojęcia, co dzieje się z jej przyjaciółmi. Kto z nich przeżył? W co gra Malfoy i jaka jest jej przyszłość? Pierwszy raz poczuła, że doszczętnie straciła kontrolę nad każdym aspektem życia.
x
— W końcu wyglądasz jak człowiek.
Drgnęła, siedząc skulona w fotelu i patrząc przez okno na krajobraz nocnego lasu. Nie usłyszała, kiedy wszedł. Rzuciła mu krótkie spojrzenie i nie poświęcając więcej uwagi, wróciła do podziwiania widoku.
— Za to ty kompletnie wyzbyłeś się człowieczych odruchów — odpowiedziała cicho po chwili. Czuła, jak się jej przygląda.
Miała mokre, lekko splątane włosy, podpuchnięte oczy i mizernie zrobiony opatrunek pod koszulą nocną. Wciąż musiała wyglądać tragicznie.
Blondyn pokręcił głową z dezaprobatą, lustrując ją wzrokiem.
— Nigdy nie potrafiłaś zrobić sobie dobrego opatrunku — skwitował, uśmiechając się krzywo. Chwycił fotel stojący obok i przysunął go bliżej dziewczyny.
— Wytłumacz mi, Malfoy, co to wszystko ma znaczyć? — Wskazała dłonią na sypialnię. — Mordujesz naszy... — Hermiona zawahała się, czując gorycz własnych słów — moich przyjaciół, przetrzymujesz nas tutaj, torturujesz, a mnie zamykasz w pieprzonej komnacie. Dlaczego? — spytała z wyrzutem. Głos wciąż zawodził.
— Od powrotu tutaj nie wydałem ani jednego rozkazu egzekucji — odparł spokojnie, jakby znalazł usprawiedliwienie na całe wyrządzone zło. — Remus, Tonks i Teddy też są w oddzielnej komnacie. Nie jesteś wyróżniona. Pokaż mi to. — Zmrużył oczy, obserwując ranę na jej piersi i wyciągnął dłoń, aby odchylić bandaż. Granger mocno chwyciła go za rękę, zatrzymując ją kilka centymetrów od swojej skóry i odepchnęła.
— Nie dotykaj mnie — syknęła.
— Jeszcze raz, a cię spetryfikuję — oświadczył ostrym tonem, a szatynka wyczuła realność groźby. Zrezygnowana zwolniła uścisk. Mężczyzna jeszcze przez chwilę wpatrywał się chłodno w brązowe oczy, po czym skupił na oparzeniu. Odchyliwszy kolejne centymetry opatrunku, zobaczył czarne obwódki wokół rany.
CZYTASZ
Chłód [Draco x Hermione]
RomanceKobieta zmarszczyła żałośnie brwi, skrzyżowała ramiona na piersiach i bezwładnie oparła się barkiem oraz czołem o framugę. „Przepraszam", powiedziała cicho. Powoli uniósł swój ulubiony, gliniany kubek z zimną już kawą. Upił łyk. Wciąż się nie obróci...