23

695 59 7
                                    

Wilgoć i stęchlizna były nie do wytrzymania. Uderzały w nos oraz płuca, a w połączeniu z lodowatym powietrzem wywoływały kaszel.

Hermiona znała tę drogę. Przeciwna strona korytarza od schodów prowadziła do lochów więziennych. Tym razem szli w przeciwnym kierunku.

Z cel dobiegała cisza, co wcale nie było pocieszeniem. Gryfonka wyjrzała zza ramienia, aby uspokoić uczucie niepokoju, ale jej wzrok został przywitany tylko przez oddaloną ciemność. Czyżby nikogo tam nie było? Zawsze czuwał tam jakiś strażnik i znajdowała się chociażby mała lampa naftowa, zawieszona na haku przy wejściu.

— Wytyczne, Granger. Skup się — orzekł ostro Snape, nie obracając się, ani nie zwalniając kroku. — To nie będzie najprzyjemniejszy widok w twoim życiu. Masz zakaz podawania mu czegokolwiek. Wszelkie stosowne eliksiry dostaje regularnie, pod moim okiem. Może cię prosić, błagać, żądać, ale nic nie możesz zrobić. Czy to jasne?

— Tak, zrozumiałam — potwierdziła dziewczyna, zrównując się z nim tempem. Próba zadania pytania, gdy tylko otworzyła usta, została przerwana przez kolejne zalecenia.

— Nie wnoś tam żadnych ostrych przedmiotów. Dla waszego bezpieczeństwa. Jeśli masz przy sobie cokolwiek, co może pomóc mu odebrać sobie życie, oddaj mi lub zostaw to przed drzwiami.

— Co mu tam robicie? — zapytała, lekko dygocząc z nerwów, przez co czarodziej zerknął na nią kątem oka.

— Jest w trakcie procesu Łączenia Duszy.

Granger otworzyła lekko usta, a czoło dziewczyny przyozdobiło kilka zmarszczek. Znał tę minę. Analizowała, łączyła wątki.

— Przecież nikt tego nie przeżył — szepnęła z pełnym oburzeniem. Wzrok jej nabrał wyrzutów. Snape doskonale musiał zdawać sobie sprawę z tych faktów, a mimo to pozwolił Malfoyowi na próbę. Zdecydowanie chwyciła Severusa za ramię ukryte pod fałdami szaty. Mężczyzna od razu zatrzymał się, wyszarpując rękę. — Zabijesz go!

— Mam to pod kontrolą, Granger — wycedził przez cienkie usta.

— Jeśli miałbyś to pod kontrolą, ja nie byłabym potrzebna. — Gardło spięło się, a Hermiona poczuła, że nie może krzyczeć, choć bardzo chciała. Każde słowo zdawało się boleć, a wręcz krztusić. Mistrz Eliksirów milczał. Pokręciła głową z niedowierzaniem. — Nie było tego w planie — rzekła, rozumiejąc ten pośpiech.

Czarodziej wyprostował się i można było zauważyć się, jak szybki i płytki był jego oddech. Lewa dłoń zacisnęła się w pięść, ale szybko schował ją za plecy, pozując na niewzruszonego i opanowanego.

— Sam nie podejmuję najważniejszych decyzji. Fakt, że tutaj jesteś łamie część rozwoju sytuacji. Od dawna podkreślam, ile wniosłaś i ile możesz jeszcze wnieść w tę wojnę, Granger. — Nie mrugnął ani razu, mówiąc to. — Twoja rola zacznie się we Francji, ale jeśli Draco nie przeżyje, żadnej Francji nie będzie — odburknął wściekle.

— Pójdę, jeśli przysięgniesz, że we Francji dowiem się wszystkiego. Wszystkiego. — Złość przekładała się na jej spojrzenie, ale nie powstrzymało to pogardliwego spojrzenia Snape'a.

— Blefujesz, Granger. I tak byś poszła — powiedział kpiąco, jakby już dawno ją ocenił.

x

Severus powstrzymał Hermionę gestem dłoni, gdy położyła palce na metalowej klamce.

— Twoja Wieczna Przysięga jest już nieważna — obwieścił, patrząc się w głąb korytarza w obawie, że ktoś podsłuchiwał.

Chłód [Draco x Hermione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz